Tesla stała się marką, którą obecnie wielu ludzi z lewicowo-liberalnej części spektrum politycznego wręcz kocha nienawidzić. U niektórych z nich hasło „kup Teslę, ocal klimat” zostało zastąpione wręcz przez „spal Teslę, ocal demokrację”. W USA i Europie mnożą się akty wandalizmu wymierzone w auta tej marki, salony ich sprzedaży czy nawet w stacje ładowarek. Część z nich to skoordynowane ataki skrajnie lewicowych bojówkarzy, a część to przejawy indywidualnej histerii. Tesla mierzy się też z bojkotami konsumenckimi oraz przeceną akcji. Jeszcze w grudniu jej papiery były rekordowo drogie, a ich cena zbliżała się do 490 USD. Inwestorzy liczyli na to, że Elon Musk, właściciel tej spółki, będzie miał duży wpływ na administrację Trumpa. Nie pomylili się w tej kwestii, ale wiele decyzji i wypowiedzi Muska wywołało duże kontrowersje polityczne. Musk, kierując Departamentem Efektywności Rządowej (DOGE), wywołał falę zwolnień w amerykańskiej administracji publicznej, a niszcząc agencję USAID odciął od grantów wiele organizacji z całego świata. Przed wyborami w Niemczech poparł nacjonalistyczną partię AfD, co sprawiło, że zaczęto go oskarżać o sympatię do nazizmu. Musk stał się wrogiem publicznym akurat dla ludzi z tej części spektrum politycznego, która najchętniej kupuje samochody elektryczne. Akcje Tesli straciły więc już ponad 40 proc. od szczytu.
Stracony rynek
W dołku z 11 marca, za akcje Tesli płacono po 212 USD, czyli najmniej od października i o 55 proc. mniej niż w szczycie. Później zdołały odrobić część strat. W poniedziałek, 24 marca, zyskały nawet aż 12 proc. podczas sesji. Zapewne część inwestorów uznała, że akcje Tesli stały się już wystarczająco tanie. Wokół spółki nadal utrzymują się jednak emocje polityczne. Tim Walz, gubernator Minnesoty i zarazem zeszłoroczny demokratyczny kandydat na wiceprezydenta, publicznie wyrażał radość z powodu spadku cen akcji Tesli. (Zrobił to, choć jego stanowy fundusz emerytalny mocno wcześniej inwestował w te papiery). Do kupowania samochodów Tesli namawiał natomiast Howard Lutnick, amerykański sekretarz skarbu. W promowanie tej marki samochodów zaangażował się też prezydent Trump, a rząd Izraela demonstracyjnie zamówił ich partię do celów reprezentacyjnych, by pokazać, że nie uważa Muska za „nazistę”.
Szkody wizerunkowe poniesione przez Teslę w związku z działalnością polityczną Muska mocno jednak uderzyły w sprzedaż jej samochodów w Europie. Według danych Stowarzyszenia Europejskich Producentów Samochodów (ACEA) w ciągu pierwszych dwóch miesięcy 2025 r. Tesla sprzedała na terenie Unii Europejskiej, Wielkiej Brytanii, Norwegii, Islandii,Szwajcarii oraz Liechtensteinu 26,6 tys. pojazdów, czyli o 42 proc. mniej niż w zeszłym roku. O ile w Hiszpanii sprzedaż Tesli spadła w lutym tylko o 10 proc. rok do roku, a w Niderlandach o 24 proc., to w Norwegii zmniejszyła się o 48 proc., we Francji o 45 proc., we Włoszech o 55 proc., a w Niemczech o 76 proc. Aż 94 proc. uczestników sondażu niemieckiego portalu T-Online stwierdziło, że nigdy nie kupiłoby Tesli. Oczywiście na europejskiej mapie sprzedaży są też i jaśniejsze punkty. Na przykład w Wielkiej Brytanii Tesla sprzedała w lutym o 21 proc. więcej samochodów niż rok wcześniej, ale ogólny wzrost sprzedaży aut elektrycznych był wówczas na rynku brytyjskim jeszcze większy i wynosił 42 proc.
Mniejsza sprzedaż Tesli to jednak skutek nie tylko kontrowersji politycznych. Coraz mocniej firmie Muska (a także innym producentom z USA i Europy) daje się bowiem we znaki chińska konkurencja. BYD, czyli największy chiński producent samochodów elektrycznych, miał w 2024 r. przychód wynoszący aż 107 mld USD, czyli o prawie 10 mld USD więcej niż Tesla.