Globalny rynek IPO w ostatnich latach był bardzo zmienny, a wpływ na to miała pandemia i w konsekwencji wyższe inflacja i stopy procentowe. W tym roku optymizm inwestorów co do ponownego ożywienia pierwszych ofert publicznych jest spory, a w kolejce do IPO czeka wiele dużych spółek.
Będzie lepiej
2021 r. pomimo pandemii był dla rynku IPO rekordowy pod wieloma względami, bowiem odbicie w górę na giełdach i boom na firmy związane z technologią spowodował, że na parkiety kierowało się mnóstwo spółek. W efekcie wartość globalnych IPO sięgnęła wówczas rekordowych 618 mld USD – wynika z danych PwC. Jednak wzrost inflacji na całym świecie w latach 2022 i 2023 spowodował, że banki centralne zaczęły drastycznie podnosić stopy procentowe, co nie pomagało rynkom akcji i w efekcie widzieliśmy znaczny spadek aktywności w ramach nowych emisji. W rezultacie lata 2022 i 2023 były bardzo słabe i wartość IPO sięgnęła odpowiednio 172 mld USD i 116 mld USD. Miniony rok również nie należał do udanych, bowiem wartość globalnych ofert spadła o 9 proc., do 105,6 mld USD, a liczba IPO z 1044 do 876.
Jednak od początku tego roku aktywność postępuje. W samych Stanach Zjednoczonych odbyło się już ponad 30 pierwszych ofert publicznych. Prezes giełdy Nasdaq uważa, że ten rok może być rokiem powrotu rynku IPO.
– Myślę, że zaczynamy widzieć znaki, które sprawią, że rynek zacznie się naprawdę rozkręcać w drugiej połowie roku. Jednak nawet już w pierwszej połowie będziemy widzieć pewną aktywność – powiedział Nelson Griggs, prezes Nasdaqa, w wywiadzie dla CNBC. Porównał rynek IPO do wahadła, które porusza się między falami inwestycji prywatnych i publicznych. – Jeśli mamy za sobą trzy lata z rzędu ograniczonego pozyskiwania kapitału na rynkach publicznych, potencjał jest ogromny – dodał.