Europa przegrywa z USA, jeśli chodzi o konkurencyjność rynku kapitałowego. Niższe wymogi regulacyjne, mniej formalności, większa baza inwestorów i wyższa płynność – to tylko niektóre z argumentów przemawiających za wyborem amerykańskiej giełdy przez debiutantów. Ponadto wyceny (szczególnie w sektorze technologicznym) są tam wyższe niż w Europie.
Konieczna deregulacja
Te czynniki mają odzwierciedlenie w analizie Pitchbooka, z której wynika że w zeszłym roku odsetek europejskich spółek notowanych na swoich krajowych giełdach spadł do najniższego poziomu od dekady. Ponad 15 proc. ze wszystkich 183 IPO europejskich spółek odbyło się na innych giełdach. Średnio w ostatniej dekadzie odsetek ten sięgał 10 proc. Podobnie jak mediana.
Obserwowany w ostatnich latach exodus europejskich spółek jest skorelowany z mocnym przeregulowaniem rynku kapitałowego UE oraz jego specyfiką. Rozdrobnione europejskie ramy regulacyjne w wielu jurysdykcjach wymagają od spółek przestrzegania różnych wymogów dotyczących ujawniania informacji i ochrony inwestorów. Niejednokrotnie krajowe przepisy są jeszcze bardziej restrykcyjne od unijnych. Z taką sytuacją mamy do czynienia w wielu obszarach w Polsce. Na szczęście kwestia konkurencyjności UE i deregulacji zyskuje na znaczeniu, czego przejawem są nowe regulacje, jak Listing Act (dzięki niemu spółki mogą łatwiej, szybciej i taniej pozyskać kapitał) czy pakiet Omnibus, który łagodzi przepisy związane z raportowaniem niefinansowym oraz taksonomią. Komisja Europejska, opierając się na rekomendacjach raportu Draghiego, deklaruje, że to nie koniec deregulacji i że będzie dążyć do znalezienia równowagi między ambitnymi celami ESG a zapewnieniem konkurencyjności europejskich firm.
Czytaj więcej
Wiele funduszy private equity może w tym roku wykorzystać dobrą sytuację na rynku akcji do wprowadzenia spółek portfelowych na parkiety.