Nasza gospodarka notuje pierwsze oznaki ożywienia, a branża budowlana nadal jest w głębokim dołku. Zdaniem specjalistów i przedstawicieli firm, to wynik m.in. wielu barier, na jakie napotyka w Polsce budownictwo. Największą bolączką jest brak pieniędzy.
Coraz mniej inwestycji
- Ważnym ograniczeniem dla branży jest wciąż niedostateczna podaż potencjalnych projektów. Słabe tempo rozwoju gospodarczego przyczynia się do tego, że popyt inwestycyjny jest dużo, dużo niższy niż potencjał wykonawczy - uważa Konrad Jaskóła, prezes Polimeksu-Cekop i Mostostalu-Siedlce. Z tego wynika kolejny problem, jakim jest stosowanie cen dumpingowych w przetargach. - Ci, którzy chcą przeżyć przez kolejny kwartał czy pół roku, decydują się na realizację kontraktów po cenach dumpingowych - dodaje prezes Jaskóła. Na nieuczciwą konkurencję, zwłaszcza przy przetargach o niższej wartości ,zwraca uwagę Krzysztof Kozioł, rzecznik prasowy Budimeksu. - Niektóre mniejsze firmy oferują bardzo tanie usługi, bo zatrudniają większość pracowników na czarno - tłumaczy.
Finansowanie kuleje
Duża konkurencja na rynku usług budowlanych sprawia, że inwestorzy mogą przerzucić sporą część kosztów finansowania kontraktów na generalnych wykonawców. Kondycja finansowa firm budowlanych jest bardzo zła, w związku z tym banki mają restrykcyjne podejście, jeśli chodzi o współpracę przy realizacji kontraktów. - Wykonawca musi posiadać pewne środki i gwarancje bankowe, zanim otrzyma pierwsze płatności od inwestora. Surowa polityka banków wobec firm budowlanych sprawia, że relacje z bankami są dla nich niezwykle kosztowne - mówi prezes Jaskóła. Wtóruje mu K. Kozioł z Budimeksu. - Gdy branża jest w trudnej sytuacji jak obecnie, wszyscy próbują ograniczać ryzyko finansowe. A to oznacza na przykład wyższe koszty kredytów i prowizji - dodaje. Ogromnym obciążeniem są także wszechobecne zatory płatnicze w budowlance. Na rynku mogą się więc utrzymać tylko najwięksi i najsilniejsi gracze. - Spora część potencjału wykonawczego krajowych przedsiębiorstw znajduje się już w rękach zagranicznych koncernów o stabilnej pozycji na rynku europejskim. Stać ich na to, aby dokładać do polskich firm. Znaczna część konkurencji się wykruszy, a wkrótce mają się pojawić wielkie projekty infrastrukturalne, które będą mieli podane na talerzu - uważa prezes Jaskóła.