Nieoficjalnie wiadomo, że za rozwiązaniem spółki głosował jej największy udziałowiec, kontrolująca blisko 23 proc. udziałów firma BZ WBK AIB Asset Management. Magdalena Bielak, jej rzecznik, pytana o przebieg głosowania na walnym zgromadzeniu Szwarzędza odmówiła komentarza. Wcześniej jednak argumentowała, że w obecnej sytuacji likwidacja meblowej spółki jest najlepszym rozwiązaniem dla wszystkich akcjonariuszy.
[srodtytul]Patrowicz składa ofertę [/srodtytul]
Walne zgromadzenie miało nerwowy przebieg. Atmosferę podgrzało wystąpienie Mariusza Patrowicza, inwestora kojarzonego z giełdowym FON-em i Atlantisem. Poinformował on, że zwrócił się do BZ WBK AIB AM o zbycie posiadanego pakietu akcji Swarzędza. – Fundusz, nie zapytawszy nawet o cenę, odpisał, że nie jest on na sprzedaż – mówi „Parkietowi” Patrowicz. Inwestor przekonuje, że można było uratować Swarzędz. – Spółka ma 10 mln zł zapasów, nieruchomości, żadnych kredytów czy wpisów na hipotekach. Teraz majątek zostanie wyprzedany za grosze – komentuje. Patrowicz oprotestował uchwały walnego zgromadzenia i rozważy ich zaskarżenie.
Z kolei Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych, reprezentujące na WZA część akcjonariuszy mniejszościowych sprzeciwiających się likwidacji spółki, wnioskowało o przerwanie walnego do 30 marca. – Do tego czasu chcieliśmy podjąć próbę ratowania spółki – mówi „Parkietowi” Piotr Cieślak, wiceprezes SII. Stowarzyszenie chciało wprowadzenia do zarządu branżowego eksperta, który miałby ocenić kondycję Swarzędza od środka. – To menedżer powiązany z dużą spółką meblarską, mający wszelkie kompetencje, by podjąć się uratowania Swarzędza – zdradza Cieślak. Inwestorzy finansowi nie poparli jednak propozycji SII.
Giełdowi gracze najwyraźniej przez chwilę uwierzyli w możliwość ożywienia Swarzędza. Za akcje płacono nawet 8 groszy, w porównaniu z 4 groszami z otwarcia sesji. Ostatecznie kurs spółki spadł do 5 groszy. [srodtytul]Co dalej?[/srodtytul]