Wprowadzenie Hydrobudowy na warszawską giełdę to jeden z naszych strategicznych celów. Nie zdecydowaliśmy się jednak jeszcze na to, czy nastąpi to w tym roku, czy dopiero w przyszłym. Będzie to zależeć od rozwoju sytuacji na GPW – mówi Wojciech Czajko, prezes i znaczący akcjonariusz gdańskiej spółki, specjalizującej się w budownictwie hydrotechnicznym i inżynieryjnym.
[srodtytul]Powrót po ponad pięciu latach [/srodtytul]
Przypomnijmy, Hydrobudowa była już notowana na warszawskim parkiecie. Zadebiutowała na GPW w 1998 r. Trzy lata później kontrolę nad nią przejął szwedzki koncern NCC, który w marcu 2004 r. wycofał spółkę z obrotu giełdowego.
W ubiegłym roku akcje Hydrobudowy zostały wykupione od wycofującego się z Polski NCC przez grupę prywatnych polskich inwestorów, m.in. prezesa firmy. Po jakiej cenie? – Niestety, nie mogę tego ujawnić – ucina Wojciech Czajko, zasłaniając się klauzulą poufności. Indagowany, czy była ona niższa, czy wyższa od kwoty, jaką musiało przed laty wyłożyć NCC na przejęcie Hydrobudowy (około 75 mln zł za 98-proc. pakiet), odpowiada: Dziś, moim zdaniem, firma jest warta zdecydowanie więcej.
Szef Hydrobudowy wskazuje, że ubiegły rok zakończyła ona rekordowymi wynikami. – Przychody sięgnęły 250 mln zł, rentowność brutto na sprzedaży wyniosła 11,5 proc., a zysk netto wzrósł do 16,5 mln zł – informuje prezes Czajko. Dodaje, że w 2009 r. wyniki firmy powinny być jeszcze wyższe. – Mamy wypełniony portfel zamówień. Sądzę, że przychody wzrosną do około 300 mln zł, a rentowność zostanie utrzymana na ubiegłorocznym poziomie – zapowiada.