– Sytuacja wydaje się beznadziejna, bo pracę ma jedynie sto osób z ponadsiedmiusetosobowej załogi. Dalszy brak zleceń oznacza upadłość firmy – mówi Jan Jabłoński, przewodniczący Międzyzakładowego Związku Zawodowego Jedność ZNTK Łapy.
– Jeszcze trzy tygodnie temu spółka nie miała zaległości w regulowaniu wynagrodzeń czy opłat za prąd. Jeśli jednak nie otrzyma nowych zleceń, to za trzy miesiące upadnie – twierdzi Adrian Furgalski, zastępca przewodniczącego rady nadzorczej ZNTK Łapy.
Dodaje, że istnieje szansa na uratowanie nie tylko przedsiębiorstwa, ale i całej branży napraw taboru kolejowego, w której zwolnienia grupowe są na coraz większą skalę.
Do uzdrowienia sytuacji potrzebna jest pomoc rządu dla PKP Cargo w kwocie około 300 mln zł. Dzięki tym pieniądzom przewoźnik mógłby sfinansować odprawy dla 7 tys. osób, które zamierza zwolnić. Tym samym zarząd PKP Cargo nie musiałby blokować na ten cel 500 mln zł własnej gotówki, lecz przeznaczyłby ją na inwestycje zewnętrzne, w tym przetargi dotyczące napraw wagonów. Rząd nie spieszy się jednak z pomocą dla branży. – Dotychczasowe spotkania nie przyniosły rezultatów. W poniedziałek jest kolejne – mówi Jan Jabłoński.
Dziś spółka ma jedynie zlecenie na produkcję niewielkiej ilości konstrukcji stalowych, i to tylko do końca marca. Zarząd próbuje ratować sytuację, sprzedając część majątku.