Pikanterii sprawie dodaje fakt, że autor depeszy podał się za Macieja Orzechowskiego, byłego prezesa Cerabudu, który ze spółką nie jest związany od półtora roku. W rozmowie z „Parkietem" Orzechowski kategorycznie zaprzeczył, jakoby to on napisał komunikat. Cała sprawa zaskoczyła go w czasie pobytu na wakacjach. Były prezes zachowuje jednak spokój i czeka?na rozwój wydarzeń.
– Wystosowałem już pismo do Komisji Nadzoru Finansowego i otrzymałem informację, że już zajęła się tą sprawą – poinformował Orzechowski. Podkreślił, że jego kody dostępu do systemów ESPI/EBI od półtora roku są nieaktywne.
Systemami tymi zarządza KNF. Łukasz Dajnowicz, rzecznik urzędu, potwierdził, że KNF zajmuje się sprawą i zna już IP komputera, z którego został wysłany raport. Orzechowski zapowiedział, że poczeka, aż KNF zweryfikuje autora tej depeszy, co z racji jej szerokich kompetencji jest kwestią czasu. – Zamierzam podjąć kroki prawne w związku z tą sprawą, bo chodzi o kwestię ochrony dóbr osobistych – zapowiedział były wiceprezes.
– Feralny komunikat wysłany został z konta obecnego prezesa spółki Krzysztofa Marciniaka, przy użyciu aktualnego, wykorzystywanego przez niego hasła. Przypadek ten wskazuje prawdopodobnie na niewłaściwe zarządzanie przez spółkę Cerabud dostępami do systemu ESPI – stwierdził Dajnowicz. W związku z tym KNF musiała zablokować spółce dostęp do systemu ESPI do czasu zmiany haseł. Dajnowicz zapewnia, że podobnego przypadku nieuprawnionego korzystania z systemów ESPI/EBI nie było.
Anna Wiśniewska z biura prasowego GPW poinformowała, że zarząd giełdy obserwuje sytuację, ale nie podjął jeszcze żadnej decyzji w sprawie ewentualnego ukarania Cerabudu. Podkreśliła również, że Dział Emitentów GPW będzie wymagał od spółki wyjaśnienia tej sprawy. ESPI w tym samym czasie dostarcza informacje pochodzące ze spółek do KNF, agencji informacyjnych i na giełdę. W ramach zarządzania systemem KNF nadaje i odbiera dostęp do ESPI dla jego operatorów, którymi są pracownicy danej spółki.