Zgodnie z oczekiwaniami wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej okazał się skrajnie korzystny dla frankowiczów i bardzo negatywny dla banków. TSUE uznał, że o ile kredytobiorcy mają prawo dochodzić dodatkowych roszczeń ponad zapłacone raty kredytu po jego unieważnieniu, o tyle kredytodawcy nie mają prawa do żadnych rekompensat ponad zwrot kapitału. Uzasadnieniem jest wskazanie przez TSUE, że to banki ponoszą winę za nieuczciwe warunki w umowach kredytowych i nie mogą z tego tytułu czerpać korzyści.
KNF uspokaja
W dniu ogłoszenie tego werdyktu, w miniony czwartek, obyło się bez trzęsienia ziemi na rynkach finansowych. Inwestorzy zareagowali umiarkowanie zapewne dlatego, że niekorzystne dla banków rozstrzygnięcie było oczekiwane, a Komisja Nadzoru Finansowego już kilka dni wcześniej występowała z uspokajającym komunikatem, iż „sektor bankowy jest obecnie dobrze skapitalizowany i płynny, co przekłada się na jego bezpieczeństwo i stabilność”.
To zupełnie inny przekaz KNF niż ten z października 2022 r., gdy była mowa o możliwości upadku jednego lub więcej dużych banków komercyjnych i ryzyku zachwiania całego systemu finansowego w Polsce. Ale widać sektor, biorąc pod uwagę fakt, że zwykle orzeczenia TSUE są prokonsumenckie, dobrze wykorzystał ostatnich kilka miesięcy, by się lepiej do tego przygotować.
Jednocześnie nikt nie ma wątpliwości, że ostatni wyrok TSUE to przełom w relacjach banki–frankowicze, a banki będą musiały ponieść tego konsekwencje. Pytanie jakie?