Także Sampławski twierdzi, że ochrona wynikająca z dyrektywy należy się konsumentowi, który nie przeczytał umowy przed jej podpisaniem. – Szczególnie w sytuacji, gdy w treści umowy bank nie zawarł istotnych informacji pozwalających konsumentowi na dokonanie oceny skutków ekonomicznych kredytu. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że TSUE nie udzieli odpowiedzi na te pytania i po prostu odeśle sąd polski do wcześniejszego orzecznictwa – dodaje.
Zdaniem prawników odpowiedzi na pytania zadane SN mogą przyczynić się do ujednolicenia orzecznictwa w zakresie ustalenia teorii, według której sądy powinny orzekać w przypadku unieważnienia umowy kredytowej. – Do tej pory w sądach powszechnych występują rozbieżności w tym zakresie. Jedne przychylają się do tzw. teorii dwóch kondykcji, inne do teorii salda. Częściowo stanowisko SN zostało wskazane w wyroku V CSK 382/18, w którym potwierdził on zasadność teorii dwóch kondykcji (to korzystniejsza opcja dla klientów – red.). Ciekawe wydaje się pytanie trzecie zadane przez Sąd Apelacyjny, który pyta SN, czy w przypadku, kiedy kredytobiorca domaga się unieważnienia umowy, ale formułuje roszczenie tylko o zapłatę, sąd może uwzględnić w sentencji wyroku powództwo przez ustalenie nieważności umowy czy bezskuteczności umowy kredytu, czy też będzie to orzeczenie ponad zgłoszone żądanie – mówi Bochenek.
Jeszcze półtora roku niepewności
Prawnik skłania się ku stwierdzeniu, że odpowiedzi udzielone przez SN wpłyną na zakres i kształt wydawanych orzeczeń przez sądy powszechne. – Stanowisko TSUE jest już znane w zakresie abuzywności i zakresu ochrony, jaki przysługuje konsumentowi na mocy dyrektywy 93/13. SN będzie musiał zmierzyć się z udzieleniem odpowiedzi na pytania, które będą miały wpływ na tysiące toczących się postępowań. Trudno określić, które odpowiedzi będą ważniejsze. Wyroki TSUE i zaprezentowana w nich wykładnia przepisów wiążą wszystkie sądy krajowe. Natomiast odpowiedzi udzielone na pytania prawne przez SN są wiążące w konkretnej sprawie. Można pokusić się o tezę, że będzie ona oddziaływać również na inne sprawy o podobnym stanie faktycznym i prawnym. Na pewno zajęte stanowisko przez Trybunał i SN wpłyną na pozostałe sprawy – ocenia Bochenek.
– Odpowiedzi zarówno TSUE, jak i SN na pytania zadane przez polskie sądy będą miały jednakowe, istotne znaczenie. Odpowiedzi TSUE należy moim zdaniem oczekiwać w 2021 r., zaś odpowiedzi SN – jesienią 2020 r. albo wiosną 2021 r. – dodaje Sampławski.
Koronawirus dotknął również sądów, ale wiele wskazuje, że powoli sytuacja zaczyna wracać do normy
Z powodu pandemii w kwietniu i maju zapadały dosłownie pojedyncze wyroki dotyczące kredytów frankowych (tylko w takich przypadkach, gdzie sprawa była już zakończona i oczekiwano na wyrok). Rozpraw nie było, ale sądy pracowały, wykonując prace administracyjne czy odbywając posiedzenia niejawne, bez udziału stron. Ostatnio pojawiło się kilka propozycji usprawnienia działania sądów, np. poprzez pracę na dwie zmiany czy dostosowanie do odbywania rozpraw bezpiecznych pod względem epidemiologicznym. Są to jednak jedynie propozycje. Rozprawy mogą odbywać się zdalnie, co może znacznie przyspieszyć i ułatwić prace. Z obserwacji pełnomocników i zawiadomień sądów wynika, że sądy wracają do w miarę normalnej pracy od czerwca, będą prowadzić rozprawy i wydawać wyroki Zdaniem niektórych prawników należy oczekiwać dodatkowego wydłużenia postępowań, bo opóźnienia pandemiczne nakładają się na zapaść organizacyjną sądów związaną z brakiem nakładów i niezbędnych reform. Sądy będą musiały zmagać się nie tylko z bieżącymi sprawami, ale również z powstałymi zaległościami, głównie w zakresie odwołanych rozpraw. Według naszych rozmówców sądy w celu przyśpieszenia procedowania spraw mogły (w czasie ograniczenia ich funkcjonowania) i dalej mogą wykorzystać instytucje przewidziane w kodeksie postępowania cywilnego, np. przeprowadzić dowody z przesłuchania świadków w drodze pisemnej, zlecić biegłym przygotowanie opinii w sprawach czy zobowiązać strony do zajęcia stanowiska w sprawie z odpowiednio wydłużonym terminem na udzielenie odpowiedzi. Niektórzy prawnicy wskazują, że czas trwania spraw nieznacznie się wydłuży, co niekoniecznie sprawi, że wydanie wyroków odwlecze się w czasie – część spraw jest już na etapie wyroku. Sądy zaczną szukać lub korzystać z rozwiązań, które pozwolą im na przyśpieszenie procedowania. Ważnym elementem w powrocie do pracy sądów i stron postępowania jest nowelizacja ustawy z 14 maja 2020 r. o zmianie niektórych ustaw w zakresie działań osłonowych w związku z rozprzestrzenianiem się wirusa. Wprowadzone nią zmiany przewidują uwolnienie wstrzymanych lub zawieszonych terminów procesowych, co oznacza, że sądy zaczną wysyłać do stron postępowań pisma procesowe, które mogą być obwarowane terminem na zajęcie odpowiedniego stanowiska lub podjęcia innych kroków przewidzianych przepisami. Strony również będą zobowiązane do przygotowania i wysłania pism, których terminy zostały wstrzymane lub zawieszone. To daje namiastkę powrotu do normalnego funkcjonowania postępowań sądowych m.in. w zakresie wymiany pism. Niektóre kancelarie przyznają, że już odczuły te zmiany, ponieważ każdego dnia otrzymują coraz więcej korespondencji z sądów. MR