To było kilka pięknych tygodni na GPW, ale wygląda na to, że przynajmniej w krótkim terminie kupujący przechodzą do defensywy.
I po wyborach
Z europejskiej perspektywy głównym wydarzeniem weekendu były wybory w Niemczech, ale w poniedziałek na rynkach czkawką odbijała się piątkowa sesja w Stanach Zjednoczonych, którą S&P 500 zakończył z 1,71-proc. zniżką oraz 2,2-proc. przeceną NASDAQ. Dla amerykańskiego rynku akcji był to jak dotąd najsłabszy dzień w tym roku. Rynek w ten sposób reagował na dane o PMI, ale czy słusznie?
– Sam spadek indeksów jest niewielki, bardziej zaskakuje, że miał on miejsce właściwie bez przyczyny, wyłącznie pod pretekstem słabszych danych PMI i wzrostu oczekiwań inflacyjnych w badaniu UoM – komentował Kamil Cisowski z DI Xeliona. Balastem dla Nowego Jorku pozostają spółki Magnificent 7, które koszykowo straciły w piątek 2,51 proc., 4,68 proc. traciła Tesla, 4,05 proc. Nvidia. Jak wskazuje Cisowski, to na tej ostatniej opiera się ciężar zmiany negatywnego nastawienia inwestorów środowymi wynikami. – Jedynym rosnącym sektorem były w piątek podstawowe dobra konsumpcyjne – zauważa ekspert.
W poniedziałek kontrakty na amerykańskie indeksy odrabiały część strat z piątku, rosnąc po około 0,5 proc. Sesja w Azji zakończyła się spadkami głównych indeksów. Tegoroczna gwiazda Hang Seng zniżkowała o 0,6 proc., a po południu kontrakty na indeks pogłębiały przecenę. Początek sesji w Europie był na ogół pozytywny, choć krajowy rynek poszedł własną drogą kontynuacji realizacji zysków i to mimo mocnego odczytu o sprzedaży detalicznej. WIG20 coraz mocniej drąży sobie drogę na południe. W poniedziałkowe popołudnie indeks polskich dużych spółek zniżkował o 1,8 proc., do 2570 pkt. Szczególnie słabo zachowywały się banki. Największy PKO BP osuwał się o 2,7 proc., a indeks tej grupy przedsiębiorstw zniżkował o 2,3 proc., będąc już o 5,6 proc. poniżej niedawno ustanowionego szczytu wszech czasów.