Reklama
Rozwiń

Inwestorzy liczą na to, że przyszły rząd Merza da impuls rozwojowy

Wynik niemieckich wyborów parlamentarnych był zbliżony do oczekiwań rynkowych, co zostało przyjęte zwyżkami przez giełdę we Frankfurcie. Teraz daje o sobie znać nadzieja, że nowa koalicja rządowa będzie w stanie pobudzić gospodarkę balansującą na krawędzi recesji.

Publikacja: 25.02.2025 06:00

Friedrich Merz, przewodniczący CDU (od lewej) ma zostać nowym kanclerzem Niemiec. Wyklucza on koalic

Friedrich Merz, przewodniczący CDU (od lewej) ma zostać nowym kanclerzem Niemiec. Wyklucza on koalicję z partią AfD kierowaną przez Alice Weidel. Będzie więc musiał się porozumieć z przegranym, czyli z partią SPD kierowaną przez dotychczasowego kanclerza Olafa Scholza.

Foto: AFP

DAX, czyli główny indeks niemieckiej giełdy, zyskiwał na początku poniedziałkowej sesji 0,7 proc., a po południu utrzymał umiarkowane tempo wzrostu. Zyskiwały m.in. papiery niemieckich koncernów motoryzacyjnych i zbrojeniowych. Akcje Rheinmetall, producenta czołgów Leopard 2, rosły o 3 proc. MDAX, indeks niemieckich średnich spółek, zyskiwał po południu 2,6 proc. i wyglądało na to, że doświadczy największej jednodniowej zwyżki od 14 miesięcy. Wiele europejskich indeksów giełdowych również zyskiwało podczas poniedziałkowej sesji, a euro stało się najmocniejsze od blisko miesiąca wobec dolara. W ten sposób rynki europejskie reagowały na wynik niedzielnych wyborów parlamentarnych w Niemczech.

Zmiana u steru

Wybory parlamentarne w Niemczech wygrał centroprawicowy blok CDU/CSU, zdobywając 28,5 proc. głosów i 208 mandatów w Bundestagu. Jego przywódca Friedrich Merz ma zostać nowym kanclerzem RFN. Musi jednak znaleźć koalicjanta, bo jego stronnictwo nie ma samodzielnej większości. Drugie miejsce zajęła nacjonalistyczna partia AfD, która uzyskała 20,8 proc. głosów i 152 mandaty. Merz wykluczył jednak z nią koalicję. Na trzeciej pozycji uplasowała się socjaldemokratyczna partia SPD, kierowana przez dotychczasowego kanclerza Olafa Scholza. Uzyskała ona najgorszy wynik w swojej powojennej historii – 16,4 proc. głosów i 120 mandatów. Czwarte miejsce przypadło Zielonym, z 11,6 proc. głosów i 85 mandatami. Piątą pozycję zajęła radykalnie lewicowa partia Die Linke, z 8,8 proc. głosów i 64 mandatami. Liberałowie z FDP zdobyli tylko 4,3 proc. głosów i nie dostali się do parlamentu. Wygląda więc na to, że Merz będzie próbował budować koalicję wspólnie z pokonaną SPD.To spory paradoks, gdyż wyborcy CDU/CSU liczyli na odrzucenie znacznej części polityki wdrażanej przez SPD.

– Spekulacje inwestorów okazały się trafne. Wiele tygodni temu zaczęli oni spodziewać się, że nowe wybory doprowadzą do stworzenia bardziej probiznesowego rządu w Niemczech. Zwyżka indeksu DAX na poniedziałkowym otwarciu sugeruje, że te oczekiwania zostały potwierdzone. Wygląda na to, że Merz potrzebuje tylko jednego partnera koalicyjnego – SPD – by stworzyć rząd. Wielka Koalicja jest obecnie postrzegana jako faworyt, gdyż oznacza stabilizację oraz kontynuację. O ile długoterminowe zachowanie indeksu DAX jest głównie związane z konkurencyjnością międzynarodową tworzących go spółek, o tyle obecne perspektywy polityczne tworzą dodatkowe wsparcie. Inwestorzy wierzą w to, że Niemcy będą miały rząd zdolny do inicjowania nowych impulsów wzrostowych i że skończą się spory, które charakteryzowały poprzednią koalicję złożoną z trzech partii – twierdzi Jochen Stanzl, analityk CMC Markets.

– Niemcy potrzebują teraz rządu, który będzie zdolny do działania i będzie chciał działać szybko. Wyzwania dla naszej gospodarki są ogromne. Potrzebuje ona świeżego startu oraz reform fundamentalnych – przekonywał po wyborach Christian Sewing, prezes Deutsche Banku i zarazem przewodniczący stowarzyszenia niemieckich banków.

– Działania dotyczące polityki energetycznej będą kluczowe. Rozbudowa elektrowni zasilanych gazem, wzmocnienie energetyki wiatrowej oraz modernizacja elektrycznych sieci przesyłowych są niezbędne, by zabezpieczyć napływ surowców – stwierdził natomiast Christian Bruch, prezes Siemens Energy.

Oczekiwania wobec nowych władz są więc duże. Czy da się jednak je spełnić? Analitycy Deutsche Banku zwracają uwagę na to, że ewentualna koalicja CDU/CSU z SPD, nawet przy poparciu Zielonych, nie będzie mogła zmienić konstytucyjnego „hamulca zadłużenia”. To będzie ograniczało jej pole manewru w polityce fiskalnej. „To oznacza, że wszelkie zmiany konstytucji, w tym dotyczące „hamulca zadłużeniowego”, będą zależne od poparcia albo Die Linke, albo AfD. To może być postrzegane przez rynki jako negatywny czynnik, zmniejszający prawdopodobieństwo decydującej zmiany fiskalnej w Niemczech” – wskazują eksperci Deutsche Banku.

AfD już deklarowała, że jest przeciwko zmianom w „hamulcu zadłużenia”. Die Linke może natomiast przeciwko nim zagłosować, jeśli celem zmian będzie zwiększenie wydatków na obronę.

„Pozostają więc trzy opcje na zwiększenie wsparcia fiskalnego, ale będą potrzebowały one czasu, by mogły być wdrożone. Pierwszą byłoby wspólne europejskie finansowanie na rzecz zwiększenia wydatków obronnych. Jeśli zostałoby potraktowane jako grant, to nie łamałoby niemieckich zasad dotyczących „hamulca zadłużenia”. Może się też okazać, że Die Linke zagłosuje za zmianami konstytucyjnymi, pod warunkiem że wzrosną wydatki na inwestycje. Trzecią opcją jest uruchomienie przez rząd klauzuli wyłączającej w odpowiedzi na zdarzenie zewnętrzne, które wywiera dużą presję na niemieckie finanse publiczne. To powinno dać więcej przestrzeni fiskalnej w roku uruchomienia tej klauzuli. Wydatki sfinansowane za pomocą dodatkowego długu muszą być jednak związane z tym zdarzeniem zewnętrznym i jest ryzyko, że zostaną później zakwestionowane przez sąd konstytucyjny” – napisali analitycy Goldman Sachs.

Rynek oczekuje więc od nowego rządu niemieckiego czegoś, co będzie bardzo trudne do przeprowadzenia. Nadzieja, że to się uda, przyczyniła się jednak do tego, że DAX zyskał od początku roku prawie 13 proc., a od listopada zeszłego roku (czyli rozpadu koalicji rządowej SDP–Zielonych–FDP) wzrósł o 18 proc.

Czytaj więcej

Euro wygranym wyborów, ale w długim terminie liczy się co innego

Czas stagnacji

Zachowanie indeksu DAX mocno kontrastowało w ostatnich kwartałach z kondycją gospodarki niemieckiej, która od końcówki 2022 r. balansuje na krawędzi recesji. Czwarty kwartał 2024 .r. przyniósł spadek PKB o 0,2 proc kw./kw., a zebrane przez agencję Bloomberga prognozy dla PKB na pierwszy kwartał 2025 r. wahają się od spadku o 0,1 proc. do zwyżki o 0,3 proc. Produkcja przemysłowa w Niemczech nieprzerwanie spada, licząc rok do roku, od połowy 2023 r. Słaby okazał się najnowszy odczyt indeksu klimatu biznesowego Ifo. W lutym pozostał on na poziomie 85,2 pkt (indeks oceniający obecną sytuację gospodarczą spadł do 85 pkt, ale wskaźnik oczekiwań co do gospodarki w przyszłości lekko wzrósł do 85,4 pkt).

– Gospodarka niemiecka czeka na to, jak się sprawy rozwiną – twierdzi Clemens Fuest, przewodniczący Instytutu Ifo.

– Problemy gospodarcze trapiące Niemcy powinny być już od dawna znane. W krótkim terminie możliwe podwyżki amerykańskich cel oraz wyższe ceny energii powinny wciąż ciążyć na aktywności ekonomicznej. Jednocześnie napięcia geopolityczne oraz zmienione stanowisko amerykańskiej administracji w kwestii obrony i bezpieczeństwa Europy powinny źle wpływać na wydatki konsumentów. To dlatego oczy wszystkich będą zwrócone na nadchodzące rozmowy koalicyjne. Będzie nadzieja na jakiś przełom oraz na przynajmniej poprawę nastrojów – prognozuje Carsten Brzeski, szef działu analiz makroekonomicznych ING.

Analizy rynkowe
Na GPW realizacja zysków na całego, ale złoty wciąż silny. Zwrot NASDAQ?
Materiał Promocyjny
Polski czy zagraniczny? Jaki rachunek maklerski wybrać?
Analizy rynkowe
Europa już z wyraźną zadyszką
Analizy rynkowe
Czy niemieckie wybory mogą zaszkodzić hossie we Frankfurcie?
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Trump nie przestaje szokować
Analizy rynkowe
Akcje producentów uzbrojenia na fali wznoszącej
Analizy rynkowe
Oby rajd na GPW nie okazał się już ostatnim akcentem na koniec cyklu...