Rok 2023 na giełdach. Dobry rok dla byków

Mało kto spodziewał się tak dobrego zachowania indeksów większości światowych giełd, mając na względzie te znane już czynniki ryzyka, jak i te, które pojawiły się niedawno. Dobrą passę zapewniły oczekiwania na zmianę polityki Fedu i idące za tym osłabienie dolara i spadek rentowności obligacji skarbowych pod koniec roku, a także zmniejszenie się obaw przed spowolnieniem w gospodarce.

Publikacja: 29.12.2023 21:00

Większość głównych amerykańskich indeksów osiągnęła historyczne rekordy, a Nasdaq 100 zyskał ponad 5

Większość głównych amerykańskich indeksów osiągnęła historyczne rekordy, a Nasdaq 100 zyskał ponad 54 proc.

Foto: Fot. Michael M. Santiago/AFP

Na światowych giełdach generalnie przez cały rok dominowała tendencja wzrostowa, ale nie obyło się bez wahań i wątpliwości.

Giełdy reagowały na Fed, dolara i rynek długu

Głównym czynnikiem, nadającym ton wydarzeniom na rynkach finansowych, były działania i deklaracje amerykańskiej Rezerwy Federalnej, a może bardziej interpretacje i oczekiwania w kwestii ścieżki polityki pieniężnej, pojawiające się w głowach inwestorów. Pierwsza połowa roku upłynęła w warunkach kontynuacji zaostrzania amerykańskiej polityki monetarnej, po czym nastąpiła stabilizacja stóp procentowych na poziomie najwyższym od dekad. Szybko stało się jasne, że jesteśmy blisko zakończenia cyklu zaostrzania warunków monetarnych, a kwestią „sporną” jest jedynie termin tego wydarzenia. I te oczekiwania determinowały sytuację na rynkach, choć jednomyślności nie było. Przez większą część roku dolar pozostawał słaby, jedynie okresowo korekcyjnie zyskując. Dollar Index od początku roku stracił prawie 2 proc.

Na decyzje inwestorów znacznie większy wpływ miało to, co działo się na rynku długu, „konkurencyjnego” względem rynku akcji. Aż do końca października w górę szła rentowność amerykańskich obligacji skarbowych, w szczytowym momencie przekraczając 5 proc. Nie przeszkadzało to jednak zwyżkom indeksów giełdowych, w szczególności na Wall Street, gdzie poważniejsza korekta miała miejsce jedynie w szczytowym okresie wzrostu rentowności obligacji.

Ostatnie dwa miesiące na giełdach zdominowane były przez bycze nastroje. W efekcie większość głównych amerykańskich indeksów osiągnęła historyczne rekordy, a S&P 500 był od tego o przysłowiowy włos, zwyżkując od początku roku o 24,5 proc. Ten wynik znalazł się pomiędzy rosnącym o 13,5 proc. Dow Jonesem a idącym w górę o ponad 54,5 proc. Nasdaq 100. Na rekordowych poziomach lub w ich pobliżu znalazły się także indeksy głównych parkietów naszego kontynentu. Niemiecki DAX w ciągu roku zyskał ponad 20 proc., a paryski CAC 40 wzrósł o 17 proc. Wyjątkiem był jedynie londyński FTSE 250, który poszedł w górę zaledwie o 4,6 proc. Słaby dolar nie zdołał pomóc indeksowi rynków wchodzących, MSCI Emerging Markets rósł bowiem o nieco ponad 5 proc., co było w dużym stopniu efektem bardzo słabego zachowania głównych giełd azjatyckich.

Czytaj więcej

Cztery pomysły inwestycyjne na nowy rok

GPW w światowej czołówce

Inwestorzy działający na warszawskim parkiecie mogą uznać rok 2023 za bardzo korzystny. Trend wzrostowy, rozpoczęty jeszcze w październiku 2022 r., trwał niemal nieprzerwanie, ale oczywiście nie brakowało wahań. Droga indeksów do rekordowych poziomów i osiągnięcia jednych z najlepszych na świecie stóp zwrotu nie była tak prosta, jak z obecnej perspektywy mogłoby się wydawać. Po dobrym starcie, jeszcze w styczniu rozpoczęła się spadkowa korekta, nie najlepiej rokująca na dalszą część roku. Do końca marca WIG20 zniżkował o niemal 17 proc., indeks szerokiego rynku spadł o 12 proc. Owej korekty uniknęły indeksy małych i średnich spółek, spokojnie kontynuując ruch w górę aż do połowy lipca, ale też słabo uczestniczyły we wcześniejszej (trwającej od października ubiegłego roku) fali wzrostowej na GPW.

Od kwietnia do końca lipca warszawskim indeksom, a szczególnie wskaźnikowi blue chips, mocno pomagało umacnianie się złotego względem dolara. Gdy tendencja na rynku walutowym uległa gwałtownemu odwróceniu, WIG20 wraz z pozostałymi głównymi indeksami znów znalazł się w fazie korekty spadkowej. Ostatecznie sytuacja na naszym parkiecie uległa ponownie radykalnej poprawie po ogłoszeniu wyników wyborów parlamentarnych. W efekcie od początku roku WIG20 zyskał 31 proc., indeks szerokiego rynku 37 proc., mWIG40 wzrósł o ponad 41 proc., a sWIG80 o prawie 30 proc. Nasze indeksy nie tylko pozytywnie wyróżniały się na tle rynków wschodzących, ale wręcz znalazły się w czołówce najmocniej zwyżkujących światowych indeksów.

Najwięcej powodów do zadowolenia mają ci inwestorzy, którzy postawili na spółki budowlane, sektor finansowy i odzieżowy. WIG-budownictwo w mijającym roku poszedł w górę aż o 86 proc. i wzniósł się na poziom najwyższy od połowy 2008 r. To w dużej mierze zasługa drożejących o 132 proc. akcji Budimeksu, największej polskiej firmy budowlanej. Walory drugiej pod względem kapitalizacji Śnieżki zwyżkowały jedynie o 35 proc. WIG-banki wzrósł o 78 proc., bijąc historyczny rekord. Tu stawka była bardziej wyrównana. Gwiazdą były rosnące o 126 proc. papiery Aliora, akcje Santandera podrożały o 100 proc., a walory mBanku i Pekao po 84–85 proc. Wszystkie zajęły cztery pierwsze miejsca wśród akcji blue chips. Dobrze zarobić dał też sektor odzieżowy, którego indeks zwyżkował o 56 proc. Akcje LPP podrożały o 61 proc., a walory CCC poszły w górę o 49 proc.

Papiery większości pozostałych firm odzieżowych zostały daleko w tyle. Przekraczającym 7 proc. spadkiem kończyli rok przedstawiciele branży chemicznej, a indeks spółek górniczych spadał o prawie 6 proc. Największy zawód sprawił jednak niedawny pupilek inwestorów. WIG-gry zniżkował o niemal 7 proc.

Czytaj więcej

Czy 2024 r. też będzie dobry dla złota?

Surowcowy kalejdoskop i blask złota

Trudno o jednoznaczne podsumowanie tego, co działo się w mijającym roku na rynkach towarowych. Wystarczy popatrzeć na główne indeksy. Liczony przez The Thmpson Reuters CRB Index tracił od początku roku 4 proc., a Bloomberg Commodity Index zniżkował o 12 proc. To oczywiście odzwierciedlenie różnic w składowych obu indeksów, a sytuacja w poszczególnych grupach towarów była mocno zróżnicowana. Widać to także w wartościach subindeksów. Dla przykładu Bloomberg Energy tracił prawie 23 proc., Bloomberg Agriculture spadał o niemal 9 proc., a Bloomberg Metal zwyżkował o 5 proc.

Budzącym największe zainteresowanie, ze względu na znaczenie dla gospodarki, jest segment surowców energetycznych. Tu mieliśmy do czynienia z przewagą bardzo pozytywnych niespodzianek. Od czasu agresji Rosji na Ukrainę ogromne emocje budziły ceny gazu ziemnego, jednak od początku 2023 r. notowania tego surowca poszły w dół o około 55 proc. w Europie i o ponad 40 proc. w Stanach Zjednoczonych. A co ważniejsze, uniknięto konsekwencji załamania dostaw (głównie do Europy), związanego z wojną rosyjsko-ukraińską i sankcjami z niej wynikającymi. O 55 proc. w dół poszły też ceny węgla. W tych zakresach kryzysu udało się uniknąć, mimo dużych obaw. Nie sprawdziły się również formułowane wcześniej czarne prognozy dotyczące skoku notowań ropy naftowej. Od początku mijającego roku, zarówno w przypadku amerykańskiej WTI, jak i europejskiej Brent, spadki sięgały po około 8 proc. Jeśli nie liczyć okresowego skoku z lipca–września, sytuacja w tym segmencie była bardzo stabilna. Mimo chwilowych większych wahań, przez większą część 2023 r. cena WTI oscylowała wokół 70–73 dolarów za baryłkę, a w przypadku Brent 73–80 dolarów. Co ciekawe, mimo znaczącego wzrostu napięcia geopolitycznego związanego z wojną Izraela z Hamasem i groźbą rozlania się go w regionie, w drugiej połowie grudnia reakcja była niewielka. Przed świętami mieliśmy do czynienia ze zwyżkami po około 3 proc. A przecież całkiem realne stało się w pewnym momencie zawieszenie przez armatorów transportu ropy przez Kanał Sueski i związana z tym konieczność wydłużenia drogi transportu surowca. Podobnie wrażenia nie robiły spekulacje związane z działaniami OPEC+, czyli nie tylko tarciami wokół limitów wydobycia i ich skuteczności, ale także wręcz z zamiarem wycofania się z udziału w kartelu mniejszych producentów, takich jak ostatnio Angola. Czynniki te równoważone były w pewnym stopniu przez obawy związane ze spodziewanym spowolnieniem globalnej gospodarki, a co za tym idzie – zmniejszeniem popytu na ropę.

Ten ostatni czynnik miał zdecydowanie większe znaczenie w rozwoju sytuacji na rynku metali przemysłowych. Tu jednak mieliśmy do czynienia ze sporym zróżnicowaniem tendencji. Z jednej strony cena rudy żelaza zwyżkowała o prawie 16 proc., z drugiej zaś po 44–45 proc. taniały nikiel i kobalt, a aluminium, w zależności od rodzaju, od 5 do 18 proc. Warto również zwrócić uwagę na zniżkującą aż o jedną trzecią cenę palladu i przekraczającą 9 proc. przecenę platyny. Pośrodku tych przeciwstawnych tendencji plasowały się ceny miedzi. Notowania metalu od początku roku zwyżkowały o nieco ponad 2 proc., a kontraktów terminowych o 2,5 proc. Mając na uwadze fakt, że głównym importerem miedzi są Chiny, których gospodarka jest najsłabszym ogniwem w światowej stawce, można ten wynik uznać za nieco zaskakujący. Trzeba jednak pamiętać, że notowania miedzi zaczynały rok na relatywnie wysokim poziomie. W styczniu tonę miedzi wyceniano na ponad 9400 dolarów, czyli tylko o 12 proc. mniej niż wynosi historyczny rekord z marca 2022 r. Tymczasem już pod koniec maja i października 2023 r. cena schodziła poniżej 8000 dolarów, by pod koniec wznieść się na poziom zbliżony do 8500–8600 dolarów. Sytuacja była więc dość zmienna.

Osobny rozdział pisany był w przypadku złota. Od początku roku notowania kruszcu poszły w górę o nieco ponad 13 proc., do 2070 dolarów za uncję, po drodze w pierwszej połowie grudnia bijąc historyczny rekord, wynoszący niemal 2145 dolarów za uncję. Podobnie jak poprzednie rekordy, z maja 2023 r. i marca 2022 r., utrzymał się on bardzo krótko i ostatnie dni roku stały pod znakiem niewielkiej korekty. Ścieżka rozwoju notowań kruszcu wcale nie była jednak prosta. Do maja trwała silna tendencja wzrostowa, rozpoczęta jeszcze w pierwszych dniach listopada ubiegłego roku. Jednak od maja do początku października mieliśmy do czynienia ze zdecydowaną korektą spadkową i powrotem w okolice 1800 dolarów (zniżka o 13 proc.). Dopiero ostatni kwartał przyniósł kontynuację długoterminowej tendencji wzrostowej. Historia tych zmian pokazuje, że do „klasycznych” prawidłowości obowiązujących na rynku złota należy podchodzić w sposób uwzględniający cały splot okoliczności. Prawdą jest, że w długim horyzoncie sprawdza się zasada, że złoto chroni kapitał przed inflacją. Jednak faktem jest, że od wiosny 2020 r. do lipca 2022 r. inflacja silnie rosła, a w tym czasie notowania złota szły zarówno w górę, jak i w dół, a znaczący spadek inflacji w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy nie przeszkadzał zwyżkom cen kruszcu. Do prawidłowej interpretacji tych zjawisk należy włączyć działania Fedu, czyli zaostrzanie polityki pieniężnej, wpływające niekorzystnie na ceny złota. Ruszyły one ponownie w górę, gdy stało się jasne, że kwestią czasu jest zmiana polityki Rezerwy Federalnej na łagodniejszą. W tym kontekście bardzo istotne jest też śledzenie zależności między tendencjami na rynku złota i rentowności obligacji skarbowych oraz kondycji dolara.

Analizy rynkowe
Przybywa pozwów o darmowy kredyt. Będzie ich jeszcze więcej?
Analizy rynkowe
Indeksy na wzrostowej ścieżce. Czy hossa zostanie z nami na dłużej?
Analizy rynkowe
WIG zmierza do 100 tys. pkt, WIG20 najwyżej od 2011 r.
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Giełdy kontynuują korektę, złoto bije rekordy
Analizy rynkowe
Niedowartościowane czarne konie. Czyli na kogo postawić wiosną
Analizy rynkowe
Pozytywne zaskoczenia sezonu. Spółki, które przekonały wynikami
Analizy rynkowe
Wyniki europejskich spółek jednak cały czas pod presją