Obligacje rozjechały się z ISM
Ten rok dramatycznie zaburzył podstawową regułę rządzącą rynkiem obligacji, zgodnie z którą spowolnienie gospodarcze (rozumiane jako postępujący spadek przemysłowego barometru ISM Manufacturing PMI) pociąga w dół rentowności instrumentów skarbowych. Tym razem było dokładnie na odwrót. Rentowności, zamiast modelowo się obniżać, poszybowały w przysłowiowy kosmos. Obecnie widać na naszym wykresie bezprecedensową przepaść między dynamiką rentowności a wskaźnikiem ISM, który właśnie znalazł się najniżej od 30 miesięcy.
Nawet jeśli założymy, że recesji nie będzie, tzn. ISM nie spadnie do jeszcze dużo niższych wartości, to i tak można założyć, że rentowności powinny ostatecznie skorygować się w dół. A jeśli recesja nadejdzie, to... tym lepiej dla obligacji w myśl omawianej zależności. W tym roku na realizację potencjału wynikającego ze spowolnienia gospodarek nie pozwoliła oczywiście jastrzębia polityka banków centralnych. Wiele jednak wskazuje na to, że to się zaczyna zmieniać. Jakkolwiek „zamrożenie” cyklu podwyżek stóp procentowych przez rodzimą Radę Polityki Pieniężnej spotyka się z zarzutami o brak wiarygodności, to jednak nawet w USA widać już na horyzoncie dość bliski termin potencjalnego zakończenia serii podwyżek. Z obecnych oczekiwań rynkowych wynika, że ostatni akcent w ramach cyklu za oceanem może mieć miejsce już w lutym lub marcu, a to przecież już bliska perspektywa.
„Fed pivot” zawsze pomagał
Znaczenie potencjalnego „Fed pivot”, rozumianego jako koniec podwyżek, trudno przecenić w przypadku obligacji. Na kolejnym wykresie pokazujemy, że praktycznie zawsze na przestrzeni ostatnich czterech dekad „Fed pivot” nie tylko powstrzymywał wzrost rentowności, lecz otwierał drogę do stopniowego jej spadku. Kolejnym kamieniem milowym był potem początek... obniżek stóp, który przypieczętowywał już trend spadkowy rentowności (i wzrost cen).
Jakkolwiek obniżki stóp w USA to na razie perspektywa dość odległa i dyskusyjna, to jednak, jak widać, już samo zatrzymanie podwyżek powinno wywierać pozytywny wpływ na obligacje. Warto dodać, że kwestia ta jest o wiele bardziej jednoznaczna niż w przypadku rynku akcji, gdzie „Fed pivot” miewał różne konsekwencje, w zależności od rozwoju sytuacji w gospodarce.
Na koniec powróćmy jeszcze na krajowe podwórko. Rzecz jasna obok omówionych wyżej czynników globalnych w grę wchodzą jeszcze te lokalne. Pozytywnie odczytujemy ewoluujący w pożądanym kierunku cykl, jeśli chodzi o przepływy kapitału w krajowych funduszach dłużnych. Pokazane na wykresie 12-miesięczne salda wpłat i umorzeń z poziomów skrajnie ujemnych systematycznie się podnoszą. Oczywiście nie wszystko wygląda tak różowo. Jako jeden z głównych czynników ryzyka postrzegać można sytuację krajowych finansów publicznych. Przyszły rok może stać pod znakiem silnych napięć w tej sferze (wyższy deficyt, większe potrzeby pożyczkowe).