Iluzja reform
– Kluczowa dla nastrojów na rynkach będzie kwestia legitymizacji władzy. Jeśli Putin dostanie w pierwszej turze znacznie powyżej 50 proc. głosów zostanie to odebrane jako fałszerstwo, jeśli mniej niż 50 proc. będzie to rysa na wizerunku Putina i jego ekipy. Jeśli jednak wyniki wyborów zostaną uznane za dające Putinowi społeczną legitymację, rynkowe ryzyko się zmniejszy, gdyż program Putina zawiera elementy reform – wskazuje w rozmowie z „Parkietem" Barbara Nestor, analityk Commerzbanku.
Jak kolejna kadencja prezydencka Putina może wpłynąć na rosyjski rynek i gospodarkę w długim terminie? Tu zdania wśród ekspertów są podzielone. Odkąd w sylwestra 1999 r. Putin po raz pierwszy został p.o. prezydenta Federacji Rosyjskiej, indeks Micex zyskał 980 proc., gdy w tym samym czasie nowojorski S&P 500 spadł o blisko 10 proc. a polski WIG 20 wzrósł o ponad 70 proc. Przez większą część jego rządów – jako prezydenta, a później premiera – wzrost gospodarczy w Rosji utrzymywał bardzo wysokie tempo (10 proc. w 2000 r., 8,5 proc. w 2007 r.), ale też kraj ten przeżył najcięższy kryzys od 1998 r. (W 2009 r. jej PKB spadł o 7,8 proc.). Okres prosperity był głównie zasługą wzrostu cen ropy naftowej, z którymi mocno skorelowane są indeksy rosyjskich giełd. Droższe „czarne złoto", a także wzrost cen gazu ziemnego i metali przemysłowych sprawił, że w rosyjskim budżecie pojawiła się nadwyżka, kraj zbudował duże rezerwy walutowe, dochody Rosjan wzrosły a rząd zdołał im przywrócić poczucie bezpieczeństwa socjalnego. Rządy Putina odznaczały się jednak również dużą nieprzewidywalnością w gospodarce: walka z prywatnym kapitałem nie związanym z Kremlem (sprawa Jukosu), straszenie zagranicznych inwestorów (konflikt wokół spółki TNK-BP), najazd na Gruzję, wojny gazowe z Ukrainą, tolerowanie korupcji i urzędniczego bezprawia a także brak poważnych działań mających uniezależnić Rosję od rynków surowcowych wywoływały turbulencje na rynkach i szkodziły gospodarce.
Putin obiecuje, że tym razem postara się lepiej. Zapowiada, że poprawi klimat inwestycyjny w kraju i zwiększy konkurencję w gospodarce (czemu sprzyjać będzie wejście Rosji do WTO), przyspieszy prywatyzację i będzie stymulował rozwój rosyjskiego rynku kapitałowego, m.in. poprzez powołanie specjalnych funduszów inwestujących oszczędności gospodarstw domowych na giełdzie. Obecny rosyjski premier zapowiada, że zamieni Moskwę w międzynarodowe centrum finansowe mogące konkurować z Londynem i z Frankfurtem.
Wielu ekspertów jest jednak sceptycznych, co do tych zapowiedzi. -Te wybory zostaną wygrane przez Putina, ale do zmiany władzy dojdzie w ciągu kilku lat i stanie się to w bardziej pokojowy sposób, niż wszyscy myślą. Alternatywą dla zmiany władzy jest tylko stagnacja – wskazuje Siergiej Guriew, rektor moskiewskiej Nowej Szkoły Ekonomicznej. Jego zdaniem Putin został „zdemoralizowany" przez dekadę wysokich cen ropy. – Przez pierwszą kadencję Putin był reformatorem gospodarczym, ale wtedy zaczęły też rosnąć ceny ropy naftowej. Najpierw władza nie mogła uwierzyć w swoje szczęście, potem jednak uznała, że ceny ropy na długo utrzymają się na wysokim poziomie, więc rząd zaczął zwiększać wydatki. Putin powinien walczyć z korupcją, ale robi mało w tej kwestii, gdyż w ten sposób podkopałby swoją bazę polityczną. A gdyby na poważnie zabrał się za prywatyzację pozbawiłby się jednego z narzędzi politycznej mocy –twierdzi Guriew.
Do sceptycyzmu skłania również to, że za rządów Putina i Miedwiediewa zależność rosyjskiej gospodarki od cen ropy naftowej mocno się zwiększyła. Kreml, korzystając z długich lat paliwowego prosperity mógł pozwolić sobie na kupowanie społeczeństwa za pomocą socjalnego rozdawnictwa. Trudno mu będzie cofnąć ten proces. – Rząd zakłada, że zbilansować budżet uda się przy średniej cenie ropy wynoszącej 111 USD za baryłkę. Jeszcze w 2007 r. mógł zbilansować budżet przy cenie ropy wynoszącej 40 USD za baryłkę. Gdyby surowiec staniał na koniec roku do 85 USD za baryłkę nadwyżka na rachunku obrotów bieżących Rosji spadłaby do 3,5 proc. PKB z 11,2 proc. PKB w 2005 r. Jeśli ropa stanieje w 2013 r. do 75 USD za baryłkę, nadwyżka na rachunku obrotów bieżących zamieni się w deficyt. To ważne, gdyż odpływ kapitału z Rosji wyniósł w 2011 r. 5 proc. PKB. Duży spadek cen ropy mógłby więc doprowadzić do tego, że Rosja miałaby kłopoty z finansowaniem deficytu na rachunku obrotów bieżących – mówi „Parkietowi" Neil Shearing, ekonomista z firmy badawczej Capital Economics.
Sny o imperium
Putin twierdzi, że rosyjski PKB musi rosnąć w tempie 6 proc. rocznie, by znaleźć się w pierwszej piątce największych gospodarek świata. Tempo wzrostu gospodarczego w Rosji wróciło już do poziomu sprzed kryzysu gospodarczego (państwom Europy Zachodniej i USA jeszcze się to nie udało). Czy osiągnięcie wyznaczonego przez Putina celu da się osiągnąć? W tym roku na pewno nie. Analitycy wskazują, że Rosję dotyka już spowolnienie gospodarcze. – Po wzroście PKB o 4,2 proc. w 2011 r. w tym roku zwolni on do 3,5 proc. W pierwszej połowie roku wzrost pozostanie jeszcze dynamiczny. Podwyżki płac i emerytur będą dobrze wpływały na popyt konsumencki. W drugiej połowie roku Bank Rosji będzie jednak zacieśniał politykę pieniężną, więc wyższe koszty finansowania i trudniejszy dostęp do pożyczek ograniczą inwestycje spółek. Wzrost gospodarczy zwolni – prognozuje Jean-Michel Six, główny europejski ekonomista Standard & Poor's.