Strefa euro prawdopodobnie będzie się borykać z problemem wysokiego zadłużenia oraz niskiego wzrostu gospodarczego jeszcze przez wiele lat, a recesja może potrwać nawet do 2014 r. Trudno przypuszczać także, aby rządy strefy euro zeszły ze ścieżki zacieśnienia fiskalnego w kolejnych latach. Jednocześnie nawet zakładając redukcję deficytu fiskalnego, najbardziej prawdopodobnym scenariuszem są dalsze obniżki ratingów wielu krajów strefy euro. Działania podjęte przez Europejski Bank Centralny (programy LTRO dla banków oraz program skupu obligacji krajów peryferyjnych OMT) wyraźnie zmniejszyły awersję do ryzyka, dając rządom czas i szansę na ożywienie gospodarcze, i jednocześnie zmniejszyły ryzyko szybkiego wyjścia Grecji ze strefy euro.
Jednak w przypadku negatywnego szoku dla wzrostu gospodarczego wydaje się, że pula narzędzi w rękach EBC została ograniczona, co szczególnie przy powolnych działaniach polityków strefy euro stwarzałoby ryzyko bardzo negatywnych konsekwencji dla gospodarek eurolandu. Choć recesja w strefie euro wynika przede wszystkim z głębokich spadków PKB w krajach południa Europy, to spowalnia także najsilniejsza w strefie euro i zarazem ważna dla Polski jako nasz najważniejszy partner handlowy gospodarka niemiecka. To powinno więc znaleźć odzwierciedlenie w aktywności gospodarczej także w naszym kraju.
Szukając źródeł optymizmu, trzeba zatem spojrzeć poza strefę euro. Wbrew pozorom spośród czołowych gospodarek jedne z najkorzystniejszych perspektyw na najbliższe lata rysują się dla Stanów Zjednoczonych, od których zaczął się kryzys jeszcze w latach 2007–2008. Wzrost gospodarczy w USA może utrzymać na poziomie bliskim 2 proc. w kolejnych dwóch latach i przyspieszyć w kolejnych do 3 proc. i więcej.
Promyki nadziei zza oceanu
W publikowanych w ostatnich tygodniach danych makroekonomicznych z USA widać stopniowe ożywienie konsumpcji, co potwierdziły m.in. wstępne dane o PKB za III kwartał. Przyczynia się do tego powolna, ale konsekwentna poprawa warunków na rynku pracy. Wsparciem dla amerykańskiej konsumpcji będą działania banku centralnego, który pomaga gospodarce poprzez niestandardowe działania zakupu obligacji (QE3) i który zapowiedział utrzymanie stóp procentowych na bardzo niskim poziomie do 2015 r. lub do momentu istotnej poprawy na rynku pracy. Co więcej, Fed jest na tyle zdeterminowany do osiągnięcia celu, że zapowiedział, że jeśli obecne tempo poprawy sytuacji na rynku pracy się nie zwiększy, to może rozważyć rozszerzenie zakupów obligacji.
Jednocześnie w konsekwencji stopniowej poprawy sytuacji na rynku pracy widać także stopniowe ożywienie na rynku nieruchomości – po osiągnięciu dołka w latach 2009–2010 z wolna zaczyna on się odbijać. Łagodne ożywienie od kilku kwartałów potwierdzają dane o liczbie pozwoleń na budowę oraz liczbie rozpoczętych inwestycji budowlanych, jak również dane o sprzedaży domów. Spory optymizm widać już w danych ankietowych NAHB, towarzystwa zrzeszającego deweloperów, które bada popyt na nowe nieruchomości wśród potencjalnych nabywców. Indeks NAHB wzrósł w październiku do najwyższego poziomu od czerwca 2006 r. Dobry wynik inwestycji budowlanych w III kwartale przyczynił się do lepszego od oczekiwań wstępnego odczytu PKB za III kwartał, gdzie kontrybucja budownictwa mieszkaniowego do wzrostu PKB była dodatnia po raz pierwszy od 2005 r.