„Już pisałem o tym, ale napiszę, jak się to skończyło. Kupiłem po 3,1 zł dokładnie za 31 000 zł (oczywiście +prowizja). Na drugi dzień spadło do 2 zł. Próbowałem dzwonić na infolinię banku się dowiedzieć, jak mogę anulować ten zakup, żeby mi zwrócili całe moje pieniądze. Nic się nie dowiedziałem. Następnie byłem na komisariacie zgłosić sprawę policji, licząc że oni pomogą i odzyskają mi te pieniądze. Oni nic nie wiedzieli, oni nie mają pojęcia, nie znają się na tym, kto tam pracuje, to ja nie wiem. Dziś byłem u prawnika. 200 zł wziął za poradę. Jego porada to »nie da się nic zrobić«. Ja nie wiem, czy to kolejny oszust, czy co? 200 zł wyłudził zamiast mi pomóc. Wkurzyłem się i sprzedałem te akcje za 20 000 zł i tyle. Mam dość. Straciłem w ciągu tygodnia 11 tys. zł!!! A kupiłem je dlatego, że eksperci na forum pisali, że zaraz urośnie do 5–6 zł. To były całe moje oszczędności, może dla was to nie są duże kwoty (dla was ekspertów, co tutaj piszą i obracają dużymi kwotami), ale dla mnie to były oszczędności całego życia. Także ostrzegam innych!!!" – to jeden z wpisów, jaki pojawił się ostatnio na popularnym forum giełdowym.
Czy należy się dziwić, że są osoby, które kompletnie nie rozumieją, na czym polega przygoda z inwestowaniem na GPW? Nie, nie należy. One były, są i będą, a pojawiają się zawsze w większej liczbie przy okazji każdej hossy na warszawskim parkiecie. Przechodzą kurs szybkiej edukacji, a że każdy dobry kurs musi słono kosztować, to pamiętać będą długo.
Z drugiej strony mamy emitentów, którzy też się uczą, jak kreatywnie budować swoją wartość. Od nich, a raczej od ich zarządów należałoby wymagać więcej. Tak się jednak dzieje, że ci drudzy mają sporą przewagę nad pierwszymi, bo ich ryzyko związane z ewentualną karą za świadome „nadmuchiwanie balona", czyli kapitalizacji spółki, a potem sprzedaży akcji na tzw. górce jest niewielkie. Nie jest to też zabronione, aczkolwiek wątpliwe etycznie, ale przy dużych sumach etyka schodzi na drugi plan.
Nie wymienię nazw konkretnych spółek, ale patentów na rozbudzenie oczekiwań, a potem korzystne wyjście z inwestycji tzw. insiderów poprzez sprzedaż akcji jest sporo. Dotyczy to zarówno spółek z głównego parkietu, jak i New Connect, choć w tym drugim przypadku jest ich zdecydowanie więcej.
Nie każda spółka może być beneficjentem obecnej hossy. Idealna to taka, która działa w sektorze produkcji gier, biotechnologii, fotowoltaiki lub medycyny, czyli będącym na radarach łowców okazji. Jeśli nie działa to przecież może działać, a pierwszym krokiem jest zmiana nazwy, zmiana profilu działalności, rozszerzenie profilu lub zainwestowanie w spółkę, która już ten profil posiada. W kolejnym kroku należy rozbudzić oczekiwania rynku dotyczące oczekiwanych benefitów związanych z przyszła produkcją leku, szczepionki, maseczki, testu lub czymkolwiek co zawiera słowo Covid.