Wszystkie oczy na inflację

Rynki finansowe zapomniały już nie tylko o wojnie, ale także o euforii, która towarzyszyła im przez ostatni miesiąc

Publikacja: 12.04.2022 09:19

dr Przemysław Kwiecień CFA, Główny Ekonomista XTB

dr Przemysław Kwiecień CFA, Główny Ekonomista XTB

Foto: materiały prasowe

Na rynku obligacji dzieją się niepokojące rzeczy i zaczyna mieć to coraz większy wpływ na cały rynek. Nic więc dziwnego, że dziś będziemy mieć nerwowe wyczekiwanie na dane o inflacji z USA.

Wczoraj rentowności amerykańskich 10-latek wzrosły powyżej 2,8%, niemieckich powyżej 0,8% (niby niewiele, ale najwyżej od 2015 roku – pamiętajmy, że EBC utrzymuje ujemne stopy!), a w Polsce są już sporo powyżej 6%. Na rynku długu mamy ruchy tektoniczne. Dlaczego? Banki centralne przekonały przez lata inwestorów, że rentowności mogą zawsze już zostać niskie, a jeśli nawet wzrosną, bank może kupić dowolną ilość długu i utrzymać rentowność na zakładanym poziomie. Eksperyment przećwiczony po GFC z 2008 roku został uruchomiony na taką skalę w 2020 roku, że wiele osób uwierzyło w bezkresną moc Fed, EBC, czy nawet NBP. Dlatego też, rentowności 10-latek w okolicach 2% już wydawały się wysokie, a obligacje na tym poziomie „świetną inwestycją". Podobnie w Polsce wiele osób mogło mieć problem z wyobrażeniem sobie wzrostu rentowności 10-latek najpierw powyżej 4, potem 5%. Co się zmieniło? Banki przegrały pierwszą bitwę z inflacją. Zamiast reagować na jej wzrost rok temu cynicznie wmawiały rynkom, że to przejściowe i teraz nie tylko straciły wiarygodność, ale same wpadły w widoczny popłoch. Inwestorzy zatem zaczynają zadawać sobie pytanie „a co, jeśli?". A jest o co pytać. Gdy rozpoczynała się dekada wysokiej inflacji w USA w latach 70-tych, rentowności przekraczały 8%! Naturalnie to całkiem inna historia, ale obecnie takie porównania działają na wyobraźnię i znacznie poszerzają zakres wahań cen, które rynek dopuszcza jako możliwe. A jak wiadomo wzrost rynkowych stóp procentowych to nic dobrego dla gospodarki i giełd na krótką metę.

Nic też dziwnego, że dziś wszystkie oczy zwrócone będą na publikację marcowej inflacji w USA (14:30). W teorii bieżąca inflacja nie powinna mieć kluczowego znaczenia dla oczekiwań odnośnie polityki pieniężnej, ale ponieważ Fed działa ewidentnie reakcyjnie dane będą bardzo ważne. Oczekuje się, że inflacja wzrosła do 8,3% z 7,9% w lutym, choć pamiętajmy, że europejskie dane w większości zaskoczyły znacznie mocniejszym wzrostem inflacji. Złoty na całym zamieszaniu traci. O 9:15 euro kosztuje 4,6676 złotego, dolar 4,2986 złotego, frank 4,6055 złotego, zaś funt 5,5898 złotego.

dr Przemysław Kwiecień CFA

Główny Ekonomista XTB

Waluty
Złoty nieco słabszy, ale nadal trzyma się mocno
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Waluty
Sytuacja na rynkach 16 kwietnia - perspektywy przełomu jednak nie widać?
Waluty
Bezpieczne waluty zyskują na wartości
Waluty
Słabszy złoty
Waluty
Sytuacja na rynkach 15 kwietnia: Dolar uwierzy w słabość Trumpa?
Waluty
Czy Trump przegrywa wojnę handlową?