Nieobliczalność posunięć amerykańskiej administracji (cła na Meksyk, wyłączenie Indii z preferencyjnego programu handlowego) powoduje jednak, że poziom globalnego ryzyka pozostaje wysoki. W efekcie w kraju EUR/PLN był handlowany w poniedziałek wokół 4,28, a USD/PLN nieznacznie zszedł w okolice 3,8250. Barierę 1,12 próbował łamać EUR/USD, ale inwestorzy nie chcą nadmiernie angażować się w euro przed czwartkowym posiedzeniem Europejskiego Banku Centralnego, obawiając się gołębiej konferencji Mario Draghiego. Rynek pieniężny dyskontuje 50 proc. szans na cięcie stóp o 10 pkt baz. do końca roku, choć tutaj szacunki utrudnia fakt kończącej się w październiku kadencji obecnego prezesa. Inwestorzy są bardziej pewni ruchu ze strony Fed – ponad 90 proc. prawdopodobieństwa obniżki. Taka jednomyślność powoduje jednak, że wiele będzie zależeć od publikacji danych makro oraz ruchów Trumpa wobec Chin – teoretycznie obłożenie maksymalnymi cłami całego importu z Państwa Środka, mogłoby na krótki czas podbić inflację, ale i też byłoby przepisem na pewną recesję w 2020 r. A to przecież rok wyborczy w USA. Czy zatem Donald Trump nas za chwilę czymś nie zaskoczy? Zobaczymy. Start kampanii planowany jest już na 18 czerwca. ¶