Poniedziałek przynosi odbicie dolara na szerokim rynku. To też początek nowego miesiąca, co niektórzy traktują jako nową kartę. Niewykluczone, że sierpień będzie przeciwieństwem lipca, a argumentem do wzrostu ryzyka będzie pogarszająca się sytuacja epidemiologiczna na świecie (chociaż to widać od pewnego czasu), czy też jakaś kombinacja ryzyk politycznych (relacje z Chinami, wybory w listopadzie itd.). Kluczowe mogą też okazać się obawy, co do spowolnienia odbicia gospodarczego, jeżeli pandemia przybierze na sile.

W nocy napłynęły dane z Chin - indeks Caixin PMI poszedł w lipcu w górę do 52,8 pkt., przy spodziewanej stabilizacji wokół 51,1 pkt. Za chwilę napłyną ostateczne dane dla przemysłowych PMI z Europy, a po południu poznamy odczyty PMI i ISM z USA. Ten tydzień przyniesie wysyp ważnych danych, które jednak tylko teoretycznie mogą pogłębić słabość dolara (gorsza "jakość" danych z USA na tle innych) - warto będzie, zatem uważnie obserwować reakcje rynków na te odczyty.

Warto zwrócić uwagę na informacje, jakie napłynęły z agencji Fitch. Utrzymała ona ocenę wiarygodności kredytowej USA na poziomie potrójnego A, ale zdecydowała się obniżyć perspektywę do "negatywnej" ze "stabilnej". Brak większej reakcji w cenach dolara, może być sugestią, że pewne "strachy" zostały już zdyskontowane w lipcowym ruchu.

OKIEM ANALITYKA - w poszukiwaniu nowych wątków

Lipiec upłynął pod znakiem ucieczki inwestorów od dolara, co było podyktowane szeregiem obaw, co do tempa ożywienia gospodarki (USA przez nawrót pandemii mogą wypadać gorzej, w porównaniu z innymi krajami), oraz kosztów działań, jakie zostały już podjęte (gigantyczne deficyty i psucie pieniądza). Na dłużej nie da się jednak grać tylko jednym motywem. Sierpień może być okresem, kiedy to rynki dojdą do wniosku, że nadmierne różnicowanie perspektyw w USA wobec innych, było błędne. Zwłaszcza, jeżeli druga fala pandemii zacznie być problemem globalnym i powróci strach przed okresem jesienno-zimowym.

Sporządził: Marek Rogalski – główny analityk walutowy DM BOŚ