Na globalnych rynkach nadal widoczna jest nerwowość, co podbija notowania dolara. Bijące rekordy ceny ropy, oraz gazu wymuszają pytania o koszty tak zwanego kryzysu energetycznego, które najpewniej zobaczymy w nadchodzących miesiącach. Na przyszłych zyskach spółek odbiją się też wyższe koszty obsługi długu, co widać po zachowaniu się benchmarków w postaci rentowności obligacji rządowych, a przecież dług korporacyjny swoje problemy może mieć dopiero przed sobą (tzw. trupy w szafie, czyli nie tylko historia Evergrande), co widać już na rynku w Azji.
W przestrzeni FX uwagę zwracają relatywnie dobre odczyty danych z USA (ostatnie indeksy ISM), co utwierdza rynki w przekonaniu, że listopadowy tapering w wydaniu FED jest w zasadzie przesądzony - piątkowe dane Departamentu Pracy USA mogą być taką "kropką nad i" dla tego scenariusza. Niemniej to powinno być już zdyskontowane przez dolara. Jeżeli, zatem FED będzie w najbliższych miesiącach umiejętnie zarządzał oczekiwaniami wobec podwyżki stóp procentowych, oddalając je w czasie poza koniec 2022 r., to dolar nie musi zyskać. Tym samym to bardziej widoczny na rynkach tryb risk-off podbija dolara, a nie perspektywy fundamentalne.
Dobrze to widać po zachowaniu się dolara nowozelandzkiego, który jest dzisiaj najsłabszą walutą w grupie G-10. Czy to efekt rozczarowania decyzją RBNZ? Nie - raczej sprzedaż faktów i dopasowanie się pod globalny sentyment. Stopy procentowe w Nowej Zelandii zostały podniesione o 25 p.b. tak jak oczekiwano, a w komunikacie przyznano, że dalsze zacieśnienie jest możliwe, chociaż timing dla kolejnej podwyżki nie został określony. Dzisiaj w przestrzeni FX słabo radzą sobie waluty EM, a pośród G-10 w defensywie są jeszcze dolar australijski, korony skandynawskie, dolar kanadyjski, oraz funt - to te waluty, które są zwyczajowo wrażliwe na wahania ryzyka.
Co dalej? W kalendarzu uwagę zwrócą dzisiaj szacunki ADP dla rynku pracy, które mogą podbić oczekiwania przed danymi Departamentu Pracy USA w piątek. Niemniej wydaje sie, że klucz tkwi w sentymencie, ale na rynku surowców energetycznych. Tymczasem kosmiczne zwyżki cen gazu na rynkach to już nie tylko efekt strachu przed tym, czy magazyny nie będą puste, jeżeli zima będzie mroźna, ale efekt spekulacji (gigantyczna zmienność doprowadziła do sytuacji, kiedy to grający na spadki zostali zmuszeni do gigantycznych dopłat do depozytów).
OKIEM ANALITYKA - napięcie sięgnęło zenitu
Krajowi inwestorzy zastanawiają się dzisiaj, czy RPP przegapiła już moment na podwyżki stóp procentowych, podczas kiedy na świecie napięcie sięga zenitu, jeżeli chodzi o notowania cen gazu, czy też ropy. Wizja gigantycznych problemów w sytuacji mroźnej zimy na północnej półkuli może być kreacją budowaną przez nadmierne emocje, ale tak czy inaczej, w mniejszej lub większej formie tzw. kryzys energetyczny jest czymś, co zaburzyło typowy cykl ekonomiczny w którym inwestorzy przejmowali się perspektywą zacieśnienia polityki monetarnej. Teraz pytanie, czy to najpewniej będą robić banki centralne w najbliższych miesiącach będzie właściwe. Reakcja rynków na dzisiejszą podwyżkę stóp w Nowej Zelandii może być sygnałem, że rynki są coraz bardziej podzielone, co do opinii, jaka będzie najbliższa przyszłość. A to naturalnie będzie generować większą zmienność w ciągu kolejnych tygodni.