Jednym z sektorów gospodarki, na który duże piętno już odciska obecna sytuacja, jest szeroko rozumiana branża transportu, spedycji i logistyki. – Koronawirus z pewnością będzie miał duży wpływ na światową koniunkturę gospodarczą, a może nawet spowoduje recesję gospodarczą, czego przejawem jest m.in. zamykanie fabryk w różnych częściach świata i przerwanie łańcuchów dostaw. To wpłynęło na globalny spadek przewozów towarów i zapewne jeszcze w II kwartale ta sytuacja się utrzyma – mówi Czesław Warsewicz, prezes PKP Cargo. Jego zdaniem dopiero w II półroczu można się spodziewać stopniowego odrabiania strat przez gospodarkę, ale powrót do stanu sprzed kryzysu potrwa jeszcze wiele miesięcy. W tej sytuacji za największe zagrożenie uznaje ewentualne, zbyt długie wychodzenie gospodarki z kryzysu.
– W trudniejszej sytuacji są przewoźnicy drogowi, gdyż wiele państw wprowadziło ograniczenia dla ruchu ciężarówek. W przypadku kolei te obostrzenia są mniejsze i to stanowi szansę akurat dla naszej branży, gdyż część ładunków wysyłanych ciężarówkami trafia teraz na tory – twierdzi Warsewicz. Nie wyklucza, że polski sektor transportowy wyjdzie szybciej z kryzysu niż w innych państwach europejskich, gdyż Polska leży na skrzyżowaniu międzynarodowych szlaków handlowych, na których ruch towarowy powinien szybciej się rozwijać niż na szlakach peryferyjnych.
Obecnie PKP Cargo realizuje przewozy bez przeszkód. – Wprowadziliśmy procedury bezpieczeństwa, aby utrzymać ciągłość pracy przewozowej i na razie nie widzimy zagrożeń dla realizowania usług dla naszych klientów. Poziom przewozów utrzymuje się na poziomie porównywalnym sprzed epidemii koronawirusa w Polsce, ale też nie widzimy dynamiki wzrostu przewozów – informuje Warsewicz. Obecnie nie widzi zagrożeń, które groziłyby wstrzymaniem prowadzonej działalności w którejkolwiek ze spółek należących do grupy.
Zyskują przewozy morskie
Konrad Hernik, prezes OT Logistics, przyznaje, że pandemia paraliżuje znaczną część gospodarki zarówno krajowej, jak i światowej. – Jej pochodną będzie oczywiście także zmniejszenie zapotrzebowania na część usług logistycznych. Zamierający chwilowo przemysł nie będzie zlecał transportu swoich produktów, a np. firmy handlowe, nie mogąc prowadzić normalnej sprzedaży, wstrzymają dostawy towarów – mówi Hernik. Jego zdaniem odbije się to na kondycji przewoźników, głównie drogowych, i częściowo kolejowych. Co więcej, im dłużej będzie trwał taki stan, tym straty będą większe, a za kilka miesięcy być może już nieodwracalne.
Nie zmienia to faktu, że zarówno w Polsce, jak i w innych krajach będzie funkcjonowała gospodarka i zapotrzebowanie na transport – ale w ograniczonym zakresie. – Pewnie przypłynie np. mniej transportów aut z USA czy towarów z Chin, ale towary masowe czy drobnicowe nie powinny na tym istotnie ucierpieć. Co więcej, w wyniku zakłóceń w transporcie drogowym mamy już potwierdzone u klientów zwiększenie transportów morskich – informuje Hernik. Dodaje, że dla grupy OT Logistics sytuacja związana z koronawirusem nie jest aż tak negatywna jak dla innych branż. Firma nie widzi na razie też istotnych dla niej zagrożeń. Paradoksalnie przeładunki morskie realizuje nawet powyżej pierwotnych planów. Rośnie też liczba transportowanych z Dalekiego Wschodu kontenerów. Gorzej wygląda sytuacja w przewozach kolejowych, gdzie np. zamykane zakłady przemysłowe obniżają skalę zlecanych usług. Tylko w tym biznesie OT Logistics zredukowało zatrudnienie. Jego udział w całości prowadzonej działalności jest jednak niewielki.