Z tygodnia na tydzień narastają spekulacje o możliwym porozumieniu w sprawie irańskiego programu atomowego. W ubiegłym tygodniu USA wysłały odpowiedź na ostatnią kompromisową propozycję UE w tej sprawie. Choć Teheran studzi optymizm, to inwestorzy coraz poważniej biorą pod uwagę powrót na globalne rynki większych ilości irańskiej ropy. To m.in. dzięki nadziejom na to notowania odmiany Brent utrzymują się w okolicach 100 USD za baryłkę, nawet mimo niedoborów na fizycznym rynku surowca.
Będzie więcej ropy z Iranu?
Iran jest objęty ściślejszymi sankcjami od 2018 r., kiedy administracja Trumpa wycofała USA z porozumienia dającego mu prawo m.in. do większego eksportu ropy w zamian za ograniczenie programu atomowego. Według szacunków z kraju na rynki trafia dzienne około 1 mln baryłek ropy, co odpowiada ledwie około 40 proc. jego łącznego wydobycia. Po wycofaniu się większości partnerów odbiorcą pozostają m.in. Chiny.
O ile przed 2018 r. Iran produkował średnio około 3,5 mln baryłek ropy dziennie, o tyle obecnie jest to zaledwie ok. 2,5 mln baryłek, co daje mu pod tym względem dopiero dziewiąte miejsce na świecie. Powrót do porozumienia umożliwiłby długoterminowe zwiększenie dostaw irańskiej ropy, co pozwoliłoby zmniejszyć presję na wzrost cen, wynikającą ze spadku dostaw surowca z Rosji.
Wszystko dlatego, że Iran próbowałby wykorzystać umowę do odbudowania produkcji i zwiększenia sprzedaży za granicą. Jak jednak zastrzega Goldman Sachs, na przełom będzie trzeba poczekać, bo nawet w przypadku osiągnięcia porozumienia dostawy wzrosną dopiero w 2023 r.