Patrząc w nieco dłuższym horyzoncie, inwestorzy wciąż mają nieco do nadrobienia. Licząc od początku roku, LiveChat jest około 7,5 proc. pod kreską. Ostatnio dotarł do poziomów z lutego tego roku. Wygląda jednak na to, że dołki z marca i czerwca tego roku, które ukształtowały się w okolicach około 78,5 zł, zostały potraktowane przez rynek jako formacja podwójnego dna, z której popyt wyprowadził mocną kontrę. Do tego w ostatnich tygodniach inwestorzy poradzili sobie z pierwszym oporem w postaci dołka sprzed roku, który stanowił zbyt trudną barierę przez znaczną część tego roku. Przypomnijmy, że w ubiegłym roku akcje LiveChatu wzbiły się na najwyższy poziom w historii, przekraczając 135 zł.
Przedsiębiorstwo może być ciekawą propozycją dla inwestorów z bardziej tradycyjnym podejściem do inwestowania ze względu na dywidendę. W sierpniu akcjonariusze zdecydowali o podziale zysków w łącznej wysokości 4,4 zł na akcję w formie dywidendy.
Z raportu opublikowanego w zeszłym miesiącu dowiadujemy się, że przychody grupy sięgnęły 66,8 mln zł w I kwartale roku obrotowego 2022/2023 wobec 48,9 mln zł rok wcześniej, zaś zysk netto wyniósł 36,01 mln zł w porównaniu z 26,61 mln zł zysku w tym samym czasie przed rokiem. Spore znaczenie dla wyników finansowych LiveChatu ma m.in. bardzo mocny w tym roku dolar.
Firma jest jednym z największych na świecie dostawców oprogramowania typu „live chat dla biznesu”. Zadebiutowała na warszawskiej giełdzie w 2014 r. paan