– Indeks WIG20 wyhamował w rejonie silnego, średnioterminowego oporu 2674–2685 pkt. Podaż przejęła tutaj inicjatywę, ale ruch kontrujący wytracił swój impet już w okolicy pierwszego, liczącego się wsparcia Fibonacciego 2540–2550 pkt – komentuje Paweł Danielewicz, analityk BM Santander. Jego zdaniem generalnie taka aktywność popytu na tym etapie korekty wykazuje się sporą determinacją byków. – Widać, że kupujący nie chcą dopuścić do pogłębienia się fali przeceny – ocenia. W tym kontekście – zdaniem Danielewicza – wskazany wyżej klaster popytowy może cały czas funkcjonować jako bardzo istotny punkt odniesienia. – Dopiero zatem ewentualne wybicie strefy 2540–2550 pkt przemawiałoby za opcją kontynuacji ruchu spadkowego. Warto byłoby wówczas zwrócić uwagę na kluczowe w ujęciu średnioterminowym wsparcie techniczne 2442–2460 pkt, z dodatkowym wzmocnieniem w postaci dolnej linii kanału (strzałka na wykresie) – twierdzi Danielewicz.

Foto: Parkiet

Ostatecznie pierwszą w tym miesiącu sesję WIG20 zakończył dość blisko dziennych maksimów oraz tuż nad okrągłym poziomem 2600 pkt. W ostatnim czasie często pierwsze skrzypce na krajowym parkiecie grały banki, ale nie tym razem. Indeks tej grupy spółek w ostatnich dniach konsoliduje się między 14,5 a 15 tys. pkt. Wybicie górnej granicy dałoby sygnał do ataku na szczyt z połowy lutego, czyli okolic 15,5 tys. pkt.

Obecnie najsilniejszymi dużymi przedsiębiorstwami są mBank, Orlen i Dino Polska. Pierwsza dwójka notuje ponad 30-proc. umocnienie. Najsłabszy jest Kruk, który od początku roku osunął się o 5 proc. Cyfrowy Polsat balansuje wokół poziomu neutralnego. paan