Już bardzo niewiele zostało ze zwyżek na GPW z początku grudnia, które wiązano z tzw. rajdem św. Mikołaja. WIG20 zanotował we wczorajszym handlu spadek aż o 2,6 proc., największy spośród wszystkich giełd w Europie. Po pięciu kolejnych sesjach na minusie jego grudniowa stopa zwrotu skurczyła się do 0,9 proc., podczas gdy w zeszłym tygodniu sięgała 5,8 proc. Indeks spadł do 2211 pkt i znalazł się nie tylko blisko psychologicznego pułapu 2200 pkt, ale też poniżej ważnej linii trendu spadkowego prowadzonej po szczytach z ostatnich miesięcy. Gdy ją w pierwszych dniach grudnia przebijał, można było mieć nadzieję na zanegowanie trendu i jego zmianę na wzrostowy. Popyt jednak nie miał na to siły i doprowadził indeks jedynie do poziomu listopadowego wierzchołka. Stamtąd zaczął się powolny odwrót, wczoraj obserwowaliśmy jego mocne przyspieszenie.
Mniejsze spółki jednak wypadły wczoraj relatywnie lepiej niż duże, choć też nie uniknęły sporych strat – mWIG40 spadł o 1,8 proc., a sWIG80 o 0,9 proc. Obroty na całym rynku wyniosły 1,7 mld zł. Wraz z giełdą dość wyraźnie tracił złoty.
Nie da się wytłumaczyć zachowania naszego rynku wpływem otoczenia. Na zachodnich parkietach oczekiwanie na dzisiejszą decyzję Fedu upływało raczej w spokojnej atmosferze. Indeksy w Niemczech czy Francji nie zanotowały większych zmian, tylko giełda w Londynie spadła o 0,8 proc. W USA popyt odpoczywał, ale spadki były umiarkowane, a gra toczyła się tuż poniżej historycznych rekordów. S&P 500 stracił 0,4 proc., a Nasdaq Composite 0,4 proc. Niepokoić może dziewiąta z rzędu spadkowa sesja indeksu Dow Jones Industrial, który wczoraj spadł o 0,6 proc. To najdłuższa taka seria od 1978 r. Z drugiej jednak strony jego łączna strata od szczytu nie przekroczyła jeszcze nawet 4 proc.
Wczoraj na rynek spłynęły dane o amerykańskiej sprzedaży detalicznej, które potwierdziły siłę tamtejszego konsumenta. Słabsze od prognoz były z kolei dane o produkcji przemysłowej. Dane te nie powinny mieć wpływu na dzisiejszą decyzję Fedu (o 20 naszego czasu), który według powszechnych oczekiwań powinien obniżyć stopy o 25 pkt bazowych. Rynek czeka jednak przede wszystkim na to, co bank centralny zakomunikuje na temat swojej dalszej polityki. Możliwe, że zapowie przerwę w cięciach, zważając zarówno na dobry stan gospodarki, jak i możliwość przyspieszenia inflacji w wyniku m.in. ceł zapowiadanych przez Donalda Trumpa.
Od tego, co powie Fed, zależeć może zarówno końcówka dzisiejszej sesji na Wall Street, jak i jutrzejsze otwarcie na pozostałych rynkach na świecie.