W powszechniej opinii ukuło się domniemanie, że branża wiatrowa, której jednym z reprezentantów są także spółki z udziałem Skarbu Państwa, liczy tylko i wyłącznie na zmniejszenie dystansu lokowania farm wiatrowych od najbliższych zabudowań z obecnych 700 m do 500 m. To jednak nie wszystko. Bez zmian i uproszczenia procedur pozwoleniowych kolejne GW w wietrze możemy zobaczyć na polskim lądzie dopiero za sześć–siedem lat. Resort klimatu i środowiska reprezentowany na konferencji Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej w Świnoujściu przez wiceministra Miłosza Motykę chce te procedury pozwoleniowe skrócić nawet o połowę. Kiedy długo zapowiadana nowelizacja ujrzy światło dzienne? Tu jest najwięcej pytań.
Więcej wiatru
Jak tłumaczy Piotr Czopek, wiceprezes PSEW, które opracowało raport „Energetyka wiatrowa na nowo”, przy pozostawieniu 700 m jako minimalnej odległości lokowania farm wiatrowych od najbliższych zabudowań możemy oczywiście nadal zwiększyć potencjał lądowej energetyki wiatrowej o kolejne 11–12 GW mocy, jednak w przypadku zmniejszenia tej odległości do 500 m będzie to już 30 GW. Liczby odnoszą się do horyzontu czasowego przyjętego we wciąż obowiązującej Polityce Energetycznej Polski do 2040 r.
Wedle stanu na koniec marca moc zainstalowana w polskich wiatrakach na lądzie wynosi 10,1 GW. Potencjalna liczba nowych mocy wiatrowych robi wrażenie, ale też pogłębia obawy, czy uda się taką moc podłączyć do sieci. Pytany o możliwości polskich sieci energetycznych do absorpcji rosnącej mocy z OZE prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych (PSE) Grzegorz Onichimowski powiedział, że te zdolności sieci najwyższych napięć będą wynosić w kolejnych latach ok. 18 GW w wietrze na morzu, ponad 40 GW w fotowoltaitce i 30 GW w wietrze na lądzie.
Czytaj więcej
Paweł Średniawa, prezes giełdowej spółki Onde, będzie gościem Dariusza Wieczorka w dzisiejszym programie „Prosto z Parkietu”. Start o godz. 12.00.