Wigilia Bożego Narodzenia jest wciąż traktowana przez znaczną większość Polaków jako najważniejsze i najbardziej rodzinne święto w roku. Wieczór 24 grudnia to czas magicznej atmosfery, obdarowywania się prezentami, dzielenia opłatkiem i radosnej wieczerzy, która jest przepełniona pradawną symboliką. Jednym ze zwyczajów wigilijnych kultywowanych w polskich do- mach jest zostawianie pustego talerza dla niespodziewanego „gościa". Ma on nam przypominać o tym, by dzielić się z ludźmi będącymi w potrzebie i nie gardzić biedniejszymi od siebie. Tak przynajmniej sens tego zwyczaju jest najczęściej tłumaczony współcześnie. Nasi przodkowie kultywowali go jednak z zupełnie innego powodu. Pusty talerz miał być przeznaczony dla duchów przodków, którzy tej nocy odwiedzają swoich krewnych. Ślady tych wierzeń przetrwały w folklorze, ale też czasem w tradycjach rodzinnych kultywowanych w czasach współczesnych. Sam pamiętam z dzieciństwa, jak moi rodzice mówili, że pusty talerz na wigilijnym stole jest przeznaczony dla śp. babci. Zakładam więc, że nie tylko w mojej rodzinie podobnie interpretowano przeznaczenie pustego naczynia...
Szczodre Gody
„Otwierający Święta Boże- go Narodzenia wieczór Wigilijny – to wieczór osobliwy, radosny i straszny zarazem, to uroczysta godzina cudów, kie- dy, rzec można, nie ma rzeczy niemożliwych, lecz wszystko naraz staje się prawdopodobnem i naturalnem" – pisał Witold Klinger w książce „Obrzędowość Bożego Narodzenia". Boże Narodzenie jest ob- chodzone tuż po przesileniu zimowym, czyli w specyficznym czasie, w którym światło zwycięża nad ciemnością, a dzień zaczyna się stawać dłuższy. Okres ten był czasem świątecznym u wielu staro- żytnych ludów. Świętowali go również Słowianie. Zbierali się wówczas na wieczornych rodzinnych ucztach nazywanych Szczodrymi Godami. Wierzyli również, że świat żywych jest wówczas odwiedzany przez duchy, które należy godnie przyjąć, nakarmić i napoić. Podczas chrystianizacji naszego kraju wiele elementów uroczystości Szczodrych Godów zostało wkomponowanych w tradycje wigilijne. Lud wiejski długo jeszcze nazywał Boże Narodzenie „Godami". Zachował też wiarę w to, że wieczerzę wigilijną odwiedza- ją duchy przodków. Dawne wierzenia pogańskie znalazły punkt zbieżności z naukami chrześcijańskimi, w których jest wiara w nieśmiertelność duszy ludzkiej.
A trzy krzesła polskim strojem/ Koło stołu stoją próżne/ I z opłatkiem każdy swoim/ Idzie do nich spłacać dłużne/ I pokłada na talerzu/ Anielskie- go chleba kruchy.../ Bo w tych krzesłach siedzą duchy" – pisał XIX-wieczny poeta Wincenty Pol.
Ugoszczenie duchów wymagało oczywiście odpowiedniej „etykiety". Podczas wieczerzy wigilijnej nie wolno więc było się kłócić ani smucić. Starano się nie robić niczego, co nawet przypadkiem mogło wyrządzić szkodę gościom z zaświatów. Unikano więc gwałtownych ruchów przy stole i nie zamiatano tego dnia podłóg. Istniało również tabu mówiące, by nie pożyczać tego dnia ognia. O sam ogień jednak mocno dbano, by palił się całą noc w piecu i by zziębnięte dusze mogły się przy nim ogrzać. Palono również ogniska na skrajach wsi i przy rozstajach dróg, by przyciągnąć wędrujące dusze.
Część potraw spożywanych podczas wieczerzy wigilijnej również była związana z symboliką zaświatów. Wpisywały się w nią m.in. suszone owoce, mak i kutia, która była również potrawą żałobną. Oczywiście wierzono w to, że dusze nawiedzające dom powinny się najeść do syta, by później pomagać jego mieszkańcom. Kultywowano również specjalne rytuały związane z takim „duchowym" poczęstunkiem.