Według szacunków CBRE w I kwartale wartość inwestycji w nieruchomości komercyjne w Polsce wyniosła 651 mln euro, czyli słabo nawet w porównaniu z latami najbardziej intensywnej pandemii. Z czego to wynika, jakie są zapatrywania na cały 2023 r.?
Polski rynek nie jest odosobniony, jeśli spojrzymy na Europę Zachodnią, spadki wartości transakcji są nawet większe: w Niemczech o blisko 90 proc., we Włoszech ponad 90 proc.
Sytuacja, z którą mamy teraz do czynienia na rynku inwestycyjnym, to efekt przede wszystkim braku stabilności na światowych rynkach finansowych. Stopy procentowe rosną, co powoduje, że rosną stopy kapitalizacji (czyli spadają wyceny nieruchomości – red.). Inwestorzy, krótko mówiąc, czekają na stabilizację stóp procentowych, a za nimi stóp kapitalizacji. To naturalne, bo decyzja o zakupie przy przewidywaniu wzrostu stóp, czyli spadku cen, mogłaby nie być dobrze odebrana przez daną organizację czy komitet inwestycyjny. Transakcje są zawierane, jest ich oczywiście sporo mniej.
Jeśli chodzi o perspektywy na cały 2023 r., na pewno wartość transakcji będzie znacząco niższa niż w 2022 r. Amerykański dział badań CBRE szacuje, że spadek sięgnie 25 proc. W Europie inflacja jest ciągle w trakcie opanowywania, spodziewamy się jeszcze dwóch podwyżek stóp, więc moim zdaniem spadek w Europie i w Polsce będzie większy niż 25 proc. Spodziewamy się najwcześniej w III kwartale jakiegoś ożywienia na rynku transakcyjnym.
Czyli sytuacja wynika wprost z otoczenia makro – a czy rosyjska inwazja na Ukrainę zmieniła postrzeganie Polski i regionu? Czy zmieniła się struktura inwestorów, którzy lokują tu pieniądze?