Drugi punkt widzenia odwrotnie, mocno akcentuje podstawowe ryzyko przyjęcia wspólnej waluty, ponieważ spowoduje to utratę krajowej polityki pieniężnej jako kluczowego narzędzia prowadzenia polityki gospodarczej. W momentach kryzysów finansowych brakuje wtedy amortyzatora kursowego osłabiającego występowanie szoków makroekonomicznych. Przeciwnicy euro często przywołują w tym kontekście przykłady problemów niektórych państw południa Europy i krajów bałtyckich, które przyjęły wspólną walutę. Na te istotne argumenty odpowiedź zwolenników euro kładzie nacisk na to, iż kurs płynny, ułatwiając dzięki deprecjacji uzyskanie równowagi zewnętrznej przez potanienie eksportu i podrożenie importu, rozgrzesza niejako z góry niekonkurencyjność i nie wymusza przy tym niezbędnych dostosowań realnych w zakresie innowacyjności produkcji i oferty eksportowej. Tak więc, wedle tej argumentacji, deprecjacja własnej waluty jest paliatywem, a nie lekarstwem na niską konkurencyjność gospodarki, raczej znieczula niż leczy.
To, czego może brakować obecnie, to pogłębionej i otwartej dyskusji na temat perspektywy czasowej obecności Polski w strefie euro. Nie można zapominać, że wprowadzenie euro w Polsce wynika z zobowiązań płynących z traktatu ateńskiego przyjętego jeszcze w referendum w 2003 roku. Z drugiej strony Polska nie jest członkiem Europejskiego Mechanizmu Kursów Walutowych, co stanowi jedną z zasadniczych przeszkód na drodze do przyjęcia euro w krótkim okresie. Data zamiany złotego na euro nie jest więc określona. Jak to było w przypadku wielu państw Unii Europejskiej, wiele zależy od decyzji politycznej.
Niezależnie od przedstawionego powyżej spolaryzowanego podejścia zwolenników i przeciwników zamiany złotego na euro ważne, by dążyć do spełnienia kryteriów konwergencji nominalnej z Maastricht i konwergencji realnej, doprecyzowane w 2011 r. w tzw. sześciopaku reform jako konsekwencja kryzysu finansowego 2007+. Wyznaczają one w dużym stopniu reguły stabilnej i konkurencyjnej gospodarki, a ich wypełnienie jest równie ważne dla krajów wewnątrz, jak i na zewnątrz unii walutowej.
Czy polski rynek kapitałowy wykorzystuje swój potencjał? Co zrobić, aby rynek kapitałowy odgrywał w Polsce ważniejszą rolę w gospodarce?
Rozwinięty rynek kapitałowy, zarówno publiczny, jak i prywatny, może być jednym z fundamentów gospodarki danego państwa. Dzięki niemu następuje wycena i alokacja kapitału, a to bardzo ważny z punktu widzenia także społecznej gospodarki rynkowej warunek racjonalności ekonomicznej. Niemniej pozyskiwanie środków finansowych z rynku kapitałowego w przypadku państw Unii Europejskiej, a więc i Polski, jest znacznie mniejsze aniżeli w przypadku krajów anglosaskich. Powodem tego jest m.in. inny mechanizm finansowania rozwoju gospodarki. W systemie anglosaskim oparty on jest na anonimowych rynkach finansowych, w tym giełdach papierów wartościowych, a w systemie kontynentalnym na systemie bankowym i negocjowalnych kredytach długoterminowych. To nie oznacza, że efektywny rynek kapitałowy w Polsce nie powinien w większym stopniu być wykorzystywany dla rozwoju gospodarki. Taki rynek, dobrze zarządzany i nadzorowany na szczeblu instytucjonalnym, jest szansą między innymi na niższą cenę kapitału dla przedsiębiorców, wzrost transparentności obrotu gospodarczego, optymalizację alokacji oszczędności obywateli w krajowej gospodarce.
Pandemia, wojna w Ukrainie czy kryzys w łańcuchu dostaw także dla rynku kapitałowego oznaczają wzrost skali niepewności i ryzyka. Zatem na jego funkcjonowanie wpływają i wpływać będą nieoczekiwane zdarzenia zewnętrzne. Tym bardziej rośnie wtedy znaczenie polityki monetarnej i fiskalnej państwa. W szczególności takich parametrów, jak wysokość stóp procentowych, podaż pieniądza, polityka podatkowa. Czynniki makroekonomiczne w podejmowaniu decyzji inwestycyjnych są istotną przesłanką pozycji i znaczenia regionalnego polskiego rynku kapitałowego. Oznacza to, że w najbliższym okresie rynek bankowy w dalszym ciągu odgrywał będzie znaczącą, a może nawet wzrastającą rolę w finansowaniu przedsięwzięć gospodarczych.
Co powinni dzisiaj studiować młodzi ludzie, aby zapewnić sobie przyszłość zawodową? Które zawody będą w przyszłości, a które zanikną?
Być może dobrze jest przedstawić ten bieżący problem na przykładzie bankowości. Niewątpliwie o sukcesie polskiej bankowości w Polsce w dużej mierze zadecydowały kadry. Do sektora bankowego, ale także ubezpieczeniowego, szli od 20–30lat właściwie najlepsi studenci, kończący polskie uczelnie. To były osoby, które na ogół miały doskonałe wyniki na swoich kierunkach – i to nie tylko tych związanych z finansami, ekonomią oraz zarządzaniem. Dla przykładu na Uniwersytecie Warszawskim studiowali matematykę, fizykę, chemię, byli i są też ci, szczycący się bardzo dobrymi doktoratami. Ich późniejsza przygoda z bankowością czy ubezpieczeniami miała najczęściej prostą przyczynę – merkantylną – to były nowe, rozwijające się, perspektywiczne dziedziny, w których praca była bardzo dobrze opłacana. I dziś są osoby, które jeśli nawet nie zajmują najważniejszego stanowiska w zarządach firm, są cenionymi współtwórcami całego zaplecza, tzw. backupu, i nierzadko przyczyniają się do sukcesów swoich firm. Znają języki obce, są otwarci na świat, na zmiany. To bardzo ważne. Wyzwania technologiczne firmy traktują jako normalny, pożądany etap jej rozwoju. Ten model kariery zawodowej młodych ludzi wcale nie dotyczy wyłącznie sektora finansowego.
Pytanie, które zawody są bardziej przyszłościowe, a może niektóre po prostu znikną. Trzymając się przykładu banków. Cyfrowa rewolucja wcale nie oznacza kadrowych armagedonów. Naturalne będą procesy adaptacyjne do nowych, zmieniających się warunków rynkowych. Jak wynika z badań między innymi Deloitte, aż 95 proc. banków w naszym regionie jest obecnie na etapie wdrażania modelu biznesowego opartego na strategii cyfrowej. Zwiększa się więc już teraz zapotrzebowanie na specjalistów od programowania, ale także ekonomii behawioralnej, psychologów personalnych, czy znawców psychologii społecznej oraz nowoczesnego marketingu. Wciąż instytucje finansowe będą rekrutować kadry o wysokiej etyce i morale. Jeśli prześledzimy teraz osoby o dużym autorytecie, które otrzymują Nagrody Nobla z ekonomii, to widzimy osobistości zajmujące się filozofią, ekonomią behawioralną, dysponujący wszechstronną wiedzą łączącą psychologię, ekonomię i zarządzanie.
Jednak przy rozważaniach o przyszłości poszczególnych zawodów należy przewidywać na pewno wpływ rozwoju sztucznej inteligencji na rynek pracy. Obawy, iż wpływ ten na poziom bezrobocia jest nieunikniony, generuje obawy i lęki setek milionów ludzi na świecie. Obecna sytuacja przypomina więc częściowo czasy rewolucji przemysłowej. Podzielam konkluzje zawarte w raporcie Ministerstwa Cyfryzacji pt. „Strategia rozwoju AI dla Polski”, że na rozwoju AI zyskają przede wszystkim te kraje, które będą tworzyć sztuczną inteligencję, a nie te, które będą jedynie z niej korzystać. Tak więc to w krajach, które będą tworzyć AI, powstanie największe zapotrzebowanie na specjalistyczną pracę, na dodatkowe usługi itp.
W raporcie zaprezentowana jest teza, że sztuczna inteligencja spowoduje zanik wielu tradycyjnych miejsc pracy, które nie są związane z gospodarką opartą na wiedzy czy metadanych. Ale zarazem raport stwierdza, że jest nieprawdą też, iż AI tylko będzie odbierać pracę człowiekowi. Technologiczne bezrobocie ma alternatywę. Jest nią tworzenie miejsc pracy w firmach, które będą właśnie twórcami sztucznej inteligencji.
Jak oszczędza i inwestuje rektor UW? Samodzielnie czy z pomocą ekspertów, TFI, zarządzających?
Jako profesor i rektor Uniwersytetu Warszawskiego mam pewne oszczędności. Nie są to jednak środki przeznaczone ani na większe inwestycje finansowe, ani na długoterminowe lokaty. Są one raczej zabezpieczeniem przed nieoczekiwanymi wydatkami. Nie mam zatem problemu ani z ich lokowaniem, ani z ich inwestowaniem. Warto w tym miejscu jednak dodać, że doświadczenie i nauka z historii gospodarczej świata oraz z analizy funkcjonowania rynków finansowych, w tym rynków pieniężnych i walutowych, wskazuje, że w takim przypadku najwartościowsze i najpewniejsze są inwestycje w wiedzę i we własny rozwój. Nie jest się bowiem wtedy narażonym na różnego rodzaju fluktuacje czy spekulacje. Dotyczy to właściwie wszystkich, zarówno najbliższej rodziny, jak i współpracowników naukowych i administracyjnych. Przyjmując to stwierdzenie jako tezę, staramy się na UW czynić wszystko, co jest możliwe, aby dawać wszystkim zainteresowanym pracownikom szansę zdobywania wiedzy, podnoszenia swoich kwalifikacji oraz osiągania kolejnych stopni i tytułów naukowych i zawodowych jako rezultatu prowadzonych badań naukowych i wykorzystywania na rzecz uniwersytetu i społeczeństwa także wszelkiej innej działalności. Jeśli zaś idzie o inwestowanie własnych zasobów finansowych – oszczędności, to inwestycji tych dokonuję w instrumenty finansowe, których funkcjonowanie i skutki działania rozumiem. A jeśli rozumiem, to nie ma powodu, abym korzystał z doradców finansowych czy podatkowych.
Na koniec pytanie do profesora o najlepszą cechę dobrego menedżera. To…
Być sprawiedliwym wobec wszystkich współpracowników, i to na każdym poziomie, bo w życiu i we wszelkiej działalności najważniejszy jest człowiek. Osoby mające poczucie sprawiedliwości skłonne są i do poświęceń, i do wspólnej realizacji założonych celów. Innymi ważnymi i potrzebnymi dla osiągnięcia sukcesu cechami menedżera są marzenia, czasami określane są one wizją i konsekwencją w ich osiąganiu. Menedżera powinna także cechować skłonność do podejmowania ryzykownych decyzji oraz umiejętność podźwigania się w przypadku niepowodzenia. Wymienione cechy z całą pewnością nie gwarantują sukcesu, ale stwarzają istotną szansę na jego osiągnięcie. Nie bez znaczenia jest także wiedza merytoryczna, umiejętność pracy w grupie, zdolność przekonywania do swoich racji oraz akceptacja poglądów i zdania innych. Ważne jest też właściwe postrzeganie rzeczywistości i otoczenia biznesu, w którym się funkcjonuje. Pomaga to bowiem w realnej ocenie perspektyw powodzenia w określonej działalności. Z reguły sprzyja temu także dobre wykształcenie i umiejętność komunikowania się z otoczeniem. Posiadając te cechy oraz szczęście, można się znaleźć na drodze do sukcesu, a nawet ten sukces osiągnąć.
CV
Prof. Alojzy Z. Nowak
Profesor nauk ekonomicznych. W kadencjach 2006–2012 oraz 2016–2020 dziekan Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego. Obecnie prezes Akademickiego Związku Sportowego i rektor Uniwersytetu Warszawskiego w kadencji 2020–2024. Członek licznych rad nadzorczych.
Specjalizuje się w zakresie międzynarodowych stosunków gospodarczych, bankowości, zarządzania ryzykiem na rynkach finansowych oraz na rynku kapitałowym.