Krajowy rynek finansowy i kapitałowy czeka jedna z najpoważniejszych reform – zamiana WIBOR na WIRON.
Zmiana wpłynie na wysokość kuponu
– Zmiana stawki referencyjnej będzie najbardziej problematyczna w przypadku obligacji wyemitowanych pod starymi zasadami, jeśli w trakcie ich „życia” wskaźnik WIBOR przestanie istnieć – komentuje Mirosław Kachniewski, prezes Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych. Jak ocenia, problem ten będzie jednak dotyczyć stosunkowo małej liczby instrumentów finansowych, gdyż od wielu miesięcy w nowo emitowane obligacje montowany jest „bezpiecznik”, pozwalający na stosunkowo proste zastąpienie starego wskaźnika nowym. – Z drugiej strony WIBOR będzie funkcjonować przynajmniej do końca 2024 r., więc duża część istniejących obecnie obligacji zakończy swe „życie” do tego terminu, a w przypadku tych o dłuższym terminie zapadalności będzie dość czasu na zmianę wskaźnika referencyjnego – zauważa Kachniewski. – Problemy natury prawnej zostały zatem rozwiązane, natomiast problemem realnym będzie prawdopodobna zmiana wysokości wskaźnika referencyjnego wskutek zmiany metodyki jego wyliczania – przewiduje prezes SEG. Jak mówi, biorąc pod uwagę dużą niepewność co do kształtowania się rynkowych stóp procentowych w przyszłości, bardzo trudno obecnie określić, jak wyglądać będzie relacja pomiędzy nowym a starym wskaźnikiem. – Dlatego nie sposób przewidzieć, jak szybko uczestnicy rynku będą chcieli przestawić się na WIRON, nawet jeśli będą mieli świadomość, że ten wskaźnik z metodologicznego punktu widzenia jest lepszy – podkreśla Kachniewski.
Na podobne problemy zwraca uwagę Marcin Materna, dyrektor biura analiz rynków kapitałowych, BM Millennium. – Gdyby WIRON miał się różnić od WIBOR-u, jeśli chodzi o konstrukcję, i dotyczyć starych umów, to może się okazać, że niektórym będzie się opłacało iść do sądu i utrzymywać, że na zamianie bez ich zgody WIBOR-u na WIRON np. stracili. W związku z tym należy się rekompensata, zmiana warunków albo po prostu automatyczny wykup, gdyby to dotyczyło np. obligacji – mówi Materna. Jak tłumaczy, gdyby stopy procentowe zaczęły spadać, to poszkodowana będzie strona, która pożyczyła środki – przy WIBOR-ze płaciłaby mniej, a po zmianach płaci więcej. – Co innego było zmieniać LIBOR w Europie, gdy stopy były bliskie zera i zamiana niewiele wnosiła, a co innego, gdy WIBOR może się tak bardzo różnić od WIRON-u – wskazuje ekspert. – Zastanówmy się, czy potrzebujemy takich komplikacji i czy czasem nie należałoby utrzymać oba wskaźniki jeszcze przez kilka lat – jeden dla starych umów, drugi dla wszystkich nowych z opcją przejścia za zgodą obu stron na nowy wskaźnik – podpowiada Materna. Proponuje, by bardziej upłynnić WIBOR tak, aby faktycznie kwotowania odzwierciedlały realną wartość oprocentowania (czyli faktycznie banki pożyczały sobie pieniądze po tych stawkach).
Problem dla emitentów
Sami zarządzający funduszami najbardziej obawiają się wpływu zmiany stawek na notowania obligacji zmiennokuponowych, popularnych WZ-ek, których listy emisyjne będą musiały być dostosowane do nowej stawki. Ponadto wprowadzenie WIRON-u będzie miało ogromny wpływ na rynek obligacji przedsiębiorstw. Zmieni się sposób naliczania odsetek oraz tworzenia tabel odsetkowych. W związku z tym może to być moment zwrotny dla tego segmentu rynku, który wyróżnia się na globalnym tle. W Polsce większość papierów dłużnych oparta jest właśnie o zmienne oprocentowanie, podczas gdy na świecie dominują obligacje stałokuponowe. Gdyby polskie przedsiębiorstwa zaczęły emitować obligacje o stałym oprocentowaniu, będzie to miało także istotny wpływ na rynek funduszy inwestycyjnych, przede wszystkim funduszy dłużnych krótkoterminowych o niskiej duracji. Kolejna sprawa, która budzi obawy rynku, to kwotowania instrumentów pochodnych.