Niemiecki atak na Formułę 1

Formuła 1 wreszcie osiągnęła cel, który przez długie lata pozostawał poza jej zasięgiem, w sferze plotek i nieśmiałych planów. Koncern Volkswagen wchodzi do wyścigów Grand Prix. Swoje zamiary oficjalnie potwierdziło już Audi i na tym być może się nie skończy, bo program współpracy z jednym z zespołów szykuje także Porsche.

Publikacja: 03.09.2022 11:18

Niemiecki atak na Formułę 1

Foto: Audi/mpr

Niemieckie firmy od sezonu 2026 zostaną producentami silników, a ich przyciągnięcie to z jednej strony ogromny sukces F 1, a z drugiej – potwierdzenie coraz większej atrakcyjności mistrzostw świata – zarówno marketingowej, jak i technologicznej. Kluczowe okazały się zmienione przepisy dotyczące jednostek napędowych, które ostatecznie ustalono w połowie sierpnia. Dokładnie dziesięć dni później marka Audi ogłosiła, że wchodzi do F1 właśnie jako producent silników, począwszy od sezonu 2026. Nie poinformowano, z którym zespołem nawiąże współpracę, ale tajemnicą poliszynela jest, że niemiecka firma będzie stopniowo przejmowała udziały w szwajcarskim zespole Sauber – obecnie rywalizującym pod szyldem Alfa Romeo.

Dzieje się

Taki scenariusz stał się jeszcze bardziej prawdopodobny po tym, jak włoska marka ledwie parę godzin po uroczystej konferencji prasowej z udziałem szefów Audi ogłosiła, że po sezonie 2023 kończy współpracę z Sauberem. Dobrze poinformowana szwajcarska prasa już żartobliwie stosuje nazwę „Saudi” – Audi z przedrostkiem S jak Sauber. Szykuje się zatem współpraca podobna do tej z lat 2006–2009, kiedy w Formule 1 startował zespół BMW Sauber – samochody budowano w Hinwil, pół godziny drogi od Zurychu, a silniki w Niemczech.

– To wielki dzień dla Formuły 1 – cieszył się po ogłoszeniu planów Audi dyrektor zarządzający Formuły 1, Stefano Domenicali. – Nasz sport spogląda w przyszłość, a jedynym powodem, dla którego tak wielki i ważny producent dołącza do nas, jest to, że podjęliśmy właściwe decyzje, jeśli chodzi o rozwiązania techniczne na przyszłość. Większa rola hybryd, paliwo syntetyczne, kontrola wydatków – to są naprawdę kluczowe elementy, dzięki którym firma Audi podjęła tę fantastyczną, strategiczną decyzję i dołącza do Formuły 1.

Wspomniane przez Domenicalego decyzje obejmują całkowite przejście Formuły 1 na paliwo pozyskiwane wyłącznie z odnawialnych źródeł (jak biokomponenty z upraw niespożywczych czy odpady komunalne), prawie trzykrotnie większą moc systemów odzyskujących energię podczas hamowania (mniej więcej połowa mocy całej jednostki napędowej, która ma pozostać na obecnym poziomie około 1000 koni mechanicznych) oraz rezygnację z kosztownego i bezsensownego z punktu widzenia motoryzacji drogowej systemu hybrydowego MGU-H, odzyskującego energię z turbosprężarki. Nie bez znaczenia są także nowe regulacje dotyczące kosztów: limit wydatków ponoszonych przez producenta silników oraz ograniczenia testów na hamowni.

– Dzięki nowym przepisom jest to idealny moment na wejście do Formuły 1 – mówi Markus Duesmann, prezes zarządu Audi. – Część elektryczna zacznie odgrywać bardzo ważną rolę w jednostce napędowej, pojawią się paliwa ze źródeł odnawialnych, a także limit budżetowy, który jest dla nas bardzo atrakcyjny.

Jest debiutant

Jego firma po raz pierwszy w historii pojawi się na torach Formuły 1. Wyścigowe maszyny z charakterystycznymi czterema pierścieniami walczyły już w zawodach rangi Grand Prix, ale miało to miejsce niemal 100 lat temu, zanim stworzono istniejące od 1950 roku mistrzostwa świata. W drugiej połowie lat 30. ton rywalizacji nadawały sowicie finansowane przez III Rzeszę, zespoły Mercedes i Auto Union – czyli spółki, w skład której wchodziły marki Audi, DKW, Horch i Wanderer. Wskrzeszenie rywalizacji dwóch niemieckich potęg już zapowiada się pasjonująco: Audi ogłasza teraz, że nowymi gwiazdami są pierścienie (oczywiste nawiązanie do logotypów Mercedesa i Audi), a także podkreśla, iż silniki do samochodów Formuły 1 będą ponownie produkowane w Niemczech po ponad dziesięciu latach przerwy. Bezkonkurencyjne w ostatnich latach jednostki napędowe sygnowane gwiazdą Mercedesa powstają bowiem w brytyjskim miasteczku Brixworth.

Swój program w Formule 1 planuje także firma Porsche, mająca już na koncie parę epizodów w mistrzostwach świata – z fabrycznym zespołem na przełomie lat 50. i 60., a także jako dostawca silników, z którymi McLaren dominował w połowie lat 80. Rywalizacja dwóch marek zrzeszonych w tym samym koncernie jest pozornie pozbawiona sensu, ale Grupa Volkswagen realizowała już taki program w Długodystansowych Mistrzostwach Świata – właśnie te marki startowały równolegle w latach 2014–2016, dzieląc się mistrzowskimi tytułami i zwycięstwami w prestiżowym wyścigu 24h Le Mans. Audi i Porsche były obecne jednocześnie także w Formule E. Ta seria elektrycznych wyścigów do niedawna z powodzeniem przyciągała producentów samochodów, lecz ostatnimi czasy jej czar najwyraźniej słabnie, przede wszystkim na tle rozwijającej się we właściwym kierunku Formuły 1. Swoje programy w Formule E zakończyły takie firmy, jak Audi, Mercedes i BMW.

Przez dłuższy czas zanosiło się na to, że to właśnie marka Porsche jako pierwsza potwierdzi swoje zaangażowanie w wyścigi Grand Prix, ale negocjacje z zespołem Red Bull stanęły ostatnio w miejscu. Miała to być współpraca partnerska, z połową udziałów po obu stronach, ale ekipa zmierzająca w tym roku po obydwa mistrzowskie tytuły najwyraźniej nie chce tracić całkowitej autonomii. Nie musi też wiązać się z Porsche – szykuje własną fabrykę silników (z której zresztą miała korzystać niemiecka firma), a na jej produktach może wszak pojawić się dowolna nazwa. Także Honda, czyli producent, z którym Red Bull obecnie współpracuje – japońska marka chciała oficjalnie wycofać się z Formuły 1 i właściwie tego dokonała, bo ich jednostki noszą teraz nazwę Red Bull Power Technologies, ale wobec zeszłorocznych i tegorocznych sukcesów najwyraźniej próbuje zmienić zdanie.

Świetna lekcja

Przykład działań Hondy jest zresztą lekcją dla Audi i innych potencjalnych producentów, którzy chcieliby powalczyć w Formule 1. Japończycy dołączyli do F1 w drugim sezonie obowiązywania obecnych przepisów silnikowych. Wiele czasu, energii i dumy kosztowało doszlusowanie do pozostałych producentów – pierwsze lata współpracy, jeszcze z zespołem McLaren, stały pod znakiem awarii i fatalnych osiągów. Odpowiednie przygotowanie jest na takim poziomie rywalizacji absolutnie kluczowe – Audi wchodzi w idealnym momencie, czyli przy okazji dużej rewolucji w przepisach, a do tego ma trzy i pół roku na opracowanie projektu. To wcale nie jest dużo.

– Przygotowujemy zupełnie nową jednostkę napędową, silnik spalinowy oraz część elektryczną – podkreśla Duesmann.

– Działamy w naszym motorsportowym ośrodku w Neuburg an der Donau niedaleko Ingolstadt, naszej głównej siedziby. Oczywiście musimy rozwinąć nasze zaplecze do standardów Formuły 1. To zajmie dużo czasu i ten proces już ruszył. Mamy fantastycznych ludzi, z doświadczeniem w motorsporcie, ale musimy też ściągnąć nowych pracowników. Wszystko będzie zupełnie nowe, więc nie mamy zbyt wiele czasu.

Niejeden motoryzacyjny gigant połamał sobie zęby na Formule 1 – wystarczy wspomnieć takie potęgi, jak BMW czy Toyota, która nie posmakowała nawet pojedynczych zwycięstw w Grand Prix mimo ogromnych nakładów finansowych na swój fabryczny zespół. Przed Audi i być może także przed Porsche stoi poważne wyzwanie, ale potencjalne korzyści są warte każdego wysiłku. Mądre zarządzanie i promocja Formuły 1 na współczesnym poziomie – z wykorzystaniem mediów społecznościowych czy serwisów streamingowych – sprawia, że sama obecność w tym świecie doskonale wpływa na wizerunek. Jeszcze więcej dają sukcesy, ale o to nie jest łatwo.

Autor jest komentatorem telewizji Eleven Sports.

Parkiet PLUS
Catalyst - coraz trudniej o dwucyfrową rentowność
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Parkiet PLUS
Czy i kiedy sprzedać obligacje?
Parkiet PLUS
Czyżby cykl Kitchina na GPW już zakręcił w dół?
Parkiet PLUS
Rząd nadrabia stracony czas na lądzie i na morzu
Materiał Promocyjny
Samodzielne prowadzenie księgowości z Małą Księgowością
Parkiet PLUS
Problem deponentów: co szybciej spadnie – inflacja czy stopy?
Parkiet PLUS
Zyski spółek z S&P 500 rosną, ale nie tak szybko jak ten indeks