Miliardy z OFE to łakomy kąsek, ale trzeba uważać, aby się nim nie udławić

Jacek Socha | były szef Komisji Papierów Wartościowych i Giełd, były minister skarbu, a obecnie wiceprezes PwC

Aktualizacja: 08.02.2017 11:44 Publikacja: 20.08.2013 16:00

Miliardy z OFE to łakomy kąsek, ale trzeba uważać, aby się nim nie udławić

Foto: Fotorzepa

Ostatnio dużo się dzieje w branży maklerskiej. Z obsługi klientów indywidualnych zrezygnowały dwa biura, KBC Securities oraz DM AmerBrokers. Czy na naszym rynku jest za dużo domów maklerskich?

Ciężko jest jednoznacznie stwierdzić, czy jest ich za dużo, czy za mało. Warto zaś spojrzeć szerzej na to, co się dzieje na naszym rynku. Domy maklerskie nie generują już takich przychodów jak kilka lat temu. To oczywiście jest pochodną niższych obrotów na GPW. Ostatnie statystyki pokazują także, że na naszym rynku jest coraz mniej inwestorów indywidualnych. Tym samym ważne źródła przychodów dla domów maklerskich nieco przyschły. Trzeba sobie powiedzieć wprost: rynek dla domów maklerskich jest słaby. Doszliśmy do punktu, w którym należy się zastanowić, co mogłoby przyciągnąć inwestorów do giełdy. W przeszłości były to prywatyzacje. Dzięki nim istotnie zwiększyła się kapitalizacja giełdy, wzrosły obroty. Udało się tym samym odbudować rynek po stagnacji, z jaką mieliśmy do czynienia w 2004 roku. Skarb Państwa napędzał koniunkturę. Dziś rzeczywistość jest niestety zupełnie inna. Zamieszanie wokół OFE ma też negatywny wpływ na skłonność do inwestycji.

Wydaje się, że również w przyszłości Skarb Państwa nie będzie w stanie przyciągnąć inwestorów na GPW? Firmy z najbardziej rozpoznawalnymi markami zostały już sprzedane.

To jest oczywisty fakt. Pakiet spółek, które mogą być jeszcze sprywatyzowane, nie jest już tak atrakcyjny. Widzę zaś pewien potencjał ze strony samorządów. Myślę, że wcześniej czy później na giełdę trafią różnego typu przedsiębiorstwa wodno-kanalizacyjne. Wiem, że są miasta, które poważnie o tym myślą. Firmy te mogą mieć kapitalizację nawet kilku miliardów, jednak na pewno nie będzie to aż tak spektakularne wydarzenie jak sprzedaż flagowych marek Skarbu Państwa. W związku z tym warszawska giełda będzie żyła spokojnym życiem, bez fajerwerków i emocji, jakie towarzyszyły nam w przeszłości. Wcześniej czy później taki etap rozwoju rynku musiał przyjść.

Giełda szuka jednak rozwiązań, żeby tych fajerwerków nie brakowało. Niedługo pojawi się nowy indeks WIG30, który docelowo ma się stać głównym wskaźnikiem koniunktury giełdowej. Jak pan ocenia to posunięcie?

Uważam, że jest to dobre rozwiązanie. Giełda szuka rozwiązań, aby uatrakcyjnić nasz rynek, żeby poprawić płynność. W moim przekonaniu rozszerzenie indeksu blue chips o dodatkowe dziesięć firm może się do tego przyczynić. Firmy, które będą w WIG30, mogą liczyć na większe zainteresowanie inwestorów. Jesteśmy na takim etapie, że musimy szukać nowych rozwiązań. Próby budowy w Polsce centrum finansowego Europy Środkowo-Wschodniej w moim przekonaniu raczej nie idą tak, jak niektórzy by zakładali. Nie nastąpiła znacząca kumulacja obrotów i notowań spółek z regionu. GPW to klasyczny przykład rozwoju średniej giełdy, która nie osiągnęła znaczącej pozycji w Europie.

To może pomysły GPW dotyczące wyjścia za granicę – chodzi tutaj przede wszystkim o ewentualny mariaż z giełdą wiedeńską – są dobrym rozwiązaniem?

Moim zdaniem nie ma to żadnego znaczenia. Osobiście nie widzę scenariusza, który pozwoliłby zarówno jednej, jak i drugiej giełdzie zrobić coś wspólnego, na co byłaby zgoda. Mamy do czynienia z porównywalnymi rynkami, które mają swoje aspiracje. Na to wszystko nakładają się różne struktury akcjonariatu. Pamiętajmy, że GPW wciąż jednak jest spółką państwową. I to jest bardzo duży problem przy tego typu rozmowach. Akcjonariusze innych giełd po prostu nie chcą, aby ich rynek stawał się własnością giełdy, która de facto należy do rządu. GPW ma więc związane ręce. W moim mniemaniu prywatyzacja giełdy była dobra, ale dla ministra skarbu. Uważam, że zarząd giełdy powinien być przeciwny tamtej prywatyzacji.

Czy to oznacza, że naszą giełdę czeka zastój? Brak prywatyzacji, struktura akcjonariatu, w którym decydujący głos ma MSP, brak możliwości współpracy z Wiedniem. Sporo tego...

Owszem, taki scenariusz jest prawdopodobny. Uważam, że nadwyżki finansowe wypracowywane przez giełdę powinny pozostać na rynku kapitałowym. GPW mogłaby te pieniądze przeznaczyć na rozwój albo ulżyć domom maklerskim, jeszcze bardziej obniżając opłaty w momencie, gdy one nie zarabiają. Niestety w takich rozważaniach pojawił się bardzo istotny dylemat. Mamy dwa różne podejścia do prowadzenia biznesu. Giełda jako spółka notowana na giełdzie musi generować określony zysk, na który oczekują inwestorzy. Jednocześnie mamy cały czas dyskusję z domami maklerskimi dotyczącą opłat, a dodatkowo maklerzy ponieśli ostatnio bardzo duże koszty związane z wdrożeniem nowego systemu transakcyjnego. GPW nie jest w stanie połączyć tych sprzecznych interesów, bo jest za mała, by być notowana. Mamy więc problem giełdy na giełdzie.

Co więc czeka GPW?

Uważam, że najrozsądniejszym rozwiązaniem byłaby sprzedaż pakietu kontrolnego GPW przez Skarb Państwa. Trzeba znaleźć kogoś, kto będzie mógł zbudować coś innego niż to, co było tworzone przez ostatnie lata. O co chodzi? W debatach o prywatyzacji GPW było wiele pomysłów. Osobiście optowałem za opcją, aby znaleźć dla giełdy warszawskiej partnera strategicznego. Widzę w Europie Środkowej jedną giełdę ważną dla regionu – albo warszawską, albo wiedeńską. Ewentualne ich połączenie – w które, tak jak wspomniałem wcześniej, osobiście nie wierzę – będzie poprzedzone wejściem do którejś z nich dużego inwestora branżowego. Giełda wiedeńska jest dziś w lepszej sytuacji, gdyż jest w stanie podjąć decyzję co do zmiany struktury własności. W Polsce, gdyby zaczęto o tym rozmawiać, rozpętałaby się ogromna burza polityczna. Dzisiaj, kiedy zbliżają się kolejne wybory, tym bardziej trudno o tym dyskutować. Prezes GPW Adam Maciejewski podejmuje więc działania, które mają być swoistą ucieczką do przodu. Mamy dywersyfikację przychodów, trwają rozmowy o ewentualnym nabyciu przez GPW platformy MTF. Uważam jednak, że wcześniej czy później do Europy Środkowej zapuka duża giełda. Jeżeli więc udałoby się sprzedać pakiet kontrolny inwestorowi zagranicznemu, to uważam, że GPW dostałaby za zadanie budowę prawdziwego centrum Europy Środkowo-Wschodniej. Do tego potrzebny jest jednak duży partner. Bez niego nie zrobimy dużego skoku jakościowego. Nie zapominajmy, że wciąż także toczy się dyskusja o reformie emerytalnej. Likwidacja OFE byłaby bardzo silnym ciosem dla naszego rynku i znacznym obniżeniem atrakcyjności GPW. Ta giełda, do której wejdzie taki inwestor, będzie czołowym ośrodkiem. Ta druga tylko się do niej dołączy.

Czy nasz rynek może funkcjonować bez OFE?

Na pewno jest to możliwe. Można sobie wyobrazić giełdę bez OFE, pojawia się jednak wiele problemów zarówno jakościowych, jak i technicznych. Przykładowo zabranie OFE portfela obligacyjnego jest przejawem całkowitego niezrozumienia mechanizmów rynku kapitałowego. Gdyby portfel OFE miał się składać z samych akcji, byłby to najbardziej agresywny portfel emerytalny, jaki można sobie wyobrazić na całym świecie. Dodatkowo dostosowanie struktur portfeli wiązałoby się z podażą akcji rzędu około 40–50 mld zł. Nikt tego nie kupi. Nie da się wykreować tak dużego popytu. W związku z tym czekałby nas dramatyczny spadek cen, co sprawiłoby, że wiele firm stanie się atrakcyjnych dla potencjalnych inwestorów, również z zagranicy. Tyle tylko, że ci będą kupować je za bezcen. W moim przekonaniu nie powinniśmy dziś ruszać OFE. Fundusze są potrzebne i polskiemu rynkowi kapitałowemu, i gospodarce. Dzisiaj przemodelowanie OFE potrwałoby co najmniej 10 lat. Po tym jednak, co się działo w ostatnich tygodniach, trudno mi sobie wyobrazić, aby Ministerstwo Finansów kategorycznie powiedziało, że wybierze scenariusz, który ograniczy rolę OFE na GPW. Wiem, że na stole leży łakomy kąsek – miliardy złotych w OFE. Ale trzeba uważać, aby się nim nie udławić.

Jacek Socha jest wiceprezesem oraz partnerem PricewaterhouseCoopers w Polsce. Do firmy dołączył w grudniu 2005 roku. Zanim trafił do PwC, pełnił m.in. funkcję przewodniczącego Komisji Papierów Wartościowych i Giełd. W latach 2004–2005 był  ministrem Skarbu Państwa. To za jego kadencji została m.in. przeprowadzona oferta publiczna banku PKO BP.

W obronie OFE

Trwa akcja „Parkietu" w obronie rynku kapitałowego i pieniędzy zgromadzonych w otwartych funduszach emerytalnych. OFE bowiem to nie tylko zapis księgowy, ale transakcje, fizyczny obrót, to prawdziwe paliwo giełdowe, dzięki któremu za sprawą kapitału płynącego do rozwijających się polskich firm rośnie liczba miejsc pracy w przedsiębiorstwach. Nasza inicjatywa od początku zyskała duże uznanie. Pod listem otwartym skierowanym do premiera i ministra finansów podpisało się wiele znakomitości związanych z rynkiem kapitałowym. Akcja cieszy się także bardzo dużym poparciem wśród czytelników. Każdy może się do niej przyłączyć. Wystarczy wysłać e-maila na adres: [email protected]

Parkiet PLUS
Wstrząs polityczny w Tokio, który jakoś nie wystraszył inwestorów
Materiał Promocyjny
Pieniądze od banku za wyrobienie karty kredytowej
Parkiet PLUS
Coraz więcej czynników przemawia przeciw złotemu
Parkiet PLUS
Niepewność na rynku miedzi nie pomaga notowaniom KGHM
Parkiet PLUS
GPW i Wall Street. Kiedy znikną te męczące analogie?
Materiał Promocyjny
Sieć T-Mobile Polska nagrodzona przez użytkowników w prestiżowym rankingu
Parkiet PLUS
Debata Parkietu. Co wybory w USA oznaczają dla świata i rynków?
Parkiet PLUS
Efekt Halloween. Anomalia, która istnieć nie powinna, ale istnieje