Cały ten zgiełk

Za tydzień zaczyna się jedyny tenisowy turniej na świecie z pulą nagród ponad 50 mln dolarów. Czas na US Open 2017 – nocne sesje, głośne miasto i coraz większe pieniądze.

Publikacja: 20.08.2017 17:27

Rafael Nadal to jedna z głównych atrakcji nowojorskiego turnieju.

Rafael Nadal to jedna z głównych atrakcji nowojorskiego turnieju.

Foto: Archiwum

To już, licząc z pionierskimi turniejami w XIX wieku, 137. edycja wydarzenia, które co roku daje świetnie zarobić sportowcom i Nowemu Jorkowi. Zacznie się 28 sierpnia, skończy 10 września. Jest o cztery lata młodszy od Wimbledonu, ale dwie wojenne przerwy były w Anglii dłuższe, więc tenisowych mistrzostw w Stanach Zjednoczonych rozegrano więcej.

– Pięć lat temu obiecaliśmy uczestnikom 50 mln dol. w puli nagród i teraz dotrzymujemy słowa – to znaczące słowa pani Katriny Adams, przed laty tenisistki zawodowej, niezłej deblistki, dziś ważnej szefowej USTA – amerykańskiego związku tenisowego.

100 milionów dolarów z biletów

US Open jest od lat najbogatszym turniejem Wielkiego Szlema. Amerykanie są z tego faktu dumni i robią wiele, by ten status podtrzymać, nawet jeśli niekiedy dolar słabnie. Metodę mają znaną i po części powielaną przez innych: duża frekwencja na kortach, mocni sponsorzy, długoletnie kontrakty telewizyjne, wynajmowanie powierzchni handlowej i usługowej na terenach turniejowych. I ciągłe inwestycje w obiekt, czyli w USTA Billie Jean King National Tennis Center w Flushing Meadows–Corona Park w dzielnicy Queens.

Dwutygodniowa frekwencja na kortach Flushing Meadows przekracza już 700 tys. osób, co oznacza przychód z biletów na poziomie 100 mln dol. Amerykanie co roku detalicznie badają, jaka publiczność przychodzi na mecze. Wnioski są interesujące: średni przychód roczny gospodarstwa domowego widza US Open to 161 tys. dol. Co najmniej 80 proc. kupujących bilety ma wyższe wykształcenie. I na trybunach jest zwykle nieco więcej kobiet (57 proc.) niż mężczyzn – rzadka sprawa w wielkim sporcie.

To dla tych widzów: względnie zamożnych i nieźle wykształconych, organizatorzy, czyli USTA, podjęli kolejny plan transformacji National Tennis Center. Szacowany na 600 mln dol. i cztery lata intensywnej pracy – do 2018 r. Jego efektem jest już ruchomy dach nad największym stadionem tenisowym świata – Arthur Ashe Stadium (ponad 22 tys. miejsc), najbardziej efektowna wizytówka turnieju.

Agresywny plan inwestycyjny

Od przyszłego roku odkrywany dach będzie miał także drugi pod względem wielkości stadion – Louis Armstrong Stadium, którego pojemność wyniesie 15 tys. miejsc. Prace jeszcze trwają, zatem w tym roku postawiono obok stadion tymczasowy, do rozbiórki po turnieju. Chwilowo stadionem nr 2 będzie nowy Grandstand (8 tys. krzesełek). Widzowie zobaczą także dwukrotnie więcej sklepów, dodatkowe restauracje i strefy wypoczynku. Działacze USTA przewidują, że po zakończeniu planu rozbudowy zyskają przestrzeń dla ok. 100 tys. nowych widzów.

Agresywny plan inwestycyjny możliwy jest dzięki przychodom z biletów, ale koniunkturę nakręcają także sponsorzy. US Open od lat ma stałą trzystopniową strukturę wspierania turnieju. Na jej szczycie są American Express, Emirates Airlines i JPMorgan Chase (występujący jako dwie oddzielne marki). Na tym poziomie na razie nie ma miejsca dla innych.

Linie lotnicze Emirates zakończyły wprawdzie dwa lata przed końcem umowy wsparcie cyklu turniejów w USA i Kanadzie poprzedzających Wielki Szlem w Nowym Jorku – US Open Series, ale nie oznacza to zmniejszenia zaangażowania tego sponsora. Właściciele – rząd Zjednoczonych Emiratów Arabskich – płacili USTA ok. 90 mln dol. rocznie i tyle będą płacili nadal, tylko środki zostaną przesunięte m.in. na główny turniej oraz rozwój tenisa dziecięcego w USA.

Znika od tego roku obowiązujący 14 lat system dodatkowego premiowania tenisistek i tenisistów aktywnie uczestniczących w US Open Series – najlepsi mogli liczyć na spory bonus – nawet milion dolarów dodawany do czeku za zwycięstwo w Nowym Jorku. Dziś, wedle USTA, taka zachęta nie jest już potrzebna.

Głośny kontrakt ze stacją ESPN

Na szczycie wsparcia sponsorskiego US Open na razie nie ma miejsca dla nowych instytucji, ale szczebel i dwa niżej widać, że działacze USTA (wśród nich nowa szefowa ds. tenisa profesjonalnego – była pani prezes WTA, Stacey Allaster) nie próżnują. Wśród znanych oficjalnych partnerów turnieju są nadal firmy IBM, Deloitte, Dean & Deluca, Citizen, Polo Ralph Lauren, Westin i Wilson. Tegoroczni nowi oficjalni dostawcy to m.in. Jacob's Creek (wina), Lavazza (kawa, obecna także w Wimbledonie), Nabisco (słodycze Oreo) i nawet Juice Press – lokalna marka amerykańska, firma ma w Nowym Jorku i okolicach 33 punkty sprzedaży świeżo wyciskanych soków i koktajli owocowych.

Przychody ze sprzedaży praw do transmisji telewizyjnych może nie rosną ostatnimi laty w tak wielkim tempie, jak z innych źródeł, ale USTA woli w tej części biznesu kontrakty długoterminowe, zapewniające stabilność dochodów. W 2013 r. umowy telewizyjne dawały 65 mln dol. przychodu rocznie, obecnie są o kilkanaście procent większe. Podstawą jest głośny, 11-letni kontrakt ze stacją ESPN, wart 825 mln dol. (średnio 75 mln dol. na rok), który obowiązuje do 2025 r. włącznie.

Po 3,7 mln dla zwycięzców

Nowa umowa oznaczała zakończenie 46-letniej współpracy ze stacją CBS, która dzieliła prawa do transmisji na terenie USA z ESPN. Turniej chcą oglądać kibice tenisa na całym świecie, więcej niż połowa telewidzów jest poza granicami USA – zatem przekaz idzie do ponad 200 krajów, za tymi transmisjami stoją kolejne spore kontrakty z nadawcami z Azji, Europy, Australii i Ameryki Południowej.

USTA ma zatem na inwestycje i na dbanie o głównych aktorów imprezy – sławy tenisa. Oprócz bezprecedensowego powiększania puli nagród organizatorzy stale poprawiają warunki pracy i wypoczynku tenisistów. W tym roku odnowili główną restaurację, znacząco podnieśli codzienne diety żywieniowe, poprawili wyposażenie sal treningowych i rozgrzewkowych, dodali nową przestrzeń ciszy i wypoczynku.

To jednak tylko miły dodatek do premii za pracę na korcie. Z pełnej puli 50,4 mln dol. zwycięzcy dostaną po 3,7 mln. Oznacza to dziewięcioprocentowy wzrost w porównaniu z minionym rokiem. Pokonani finaliści zarobią po 1,825 mln, półfinaliści – 920 tys., ćwierćfinaliści – 470 tys., a sam udział w pierwszej rundzie turnieju głównego oznacza czek na 50 tys. dol. Mistrzynie i mistrzowie debla odbiorą po 675 tys. dol. (na parę) – to, być może, interesująca informacja dla deblowego mistrza Wimbledonu Łukasza Kubota.

Warto startować także w kwalifikacjach. Pula w tej części rywalizacji wzrosła najwięcej – o 49,2 proc. względem 2016 r. Już za sam start należy się 5606 dolarów, jeden wygrany mecz to wypłata 10 900 dol., dwa – 16 350. Potem wiadomo – jest jeszcze lepiej.

Księgowi najbardziej zadowoleni

US Open opłaca się wielu, także Nowemu Jorkowi jako aglomeracji. Amerykanie lubią liczyć i wyliczyli, że coroczny wpływ ekonomiczny turnieju na obszar zakreślony dostępem nowojorskiego metra przekracza już 800 mln dolarów. Składa się na tę kwotę przychód wynikający z nagłego wzrostu liczby gości z innych krajów i stanów, którzy wydają sporo na hotele, transport i wyżywienie (jedna trzecia widzów to przybysze spoza Nowego Jorku). Dodać należy 7 tys. miejsc pracy generowanych przez turniej i 40 mln dol. wypłat z tą pracą związanych. Niespełna 2 mln dol. wypłacanych przez USTA władzom miasta za goszczenie turnieju też jest w bilansie.

Mówiąc krótko – cały ten nowojorski zgiełk US Open się opłaca, to jego najbardziej znacząca cecha. Nie zapominajmy, że Wielki Szlem to zawsze obietnica sporych atrakcji sportowych, nawet, jak w tym roku, bez Sereny Williams, Novaka Djokovicia, Stana Wawrinki i kilkorga innych sław, ale księgowi USTA i tak będą najbardziej zadowoleni.

Parkiet PLUS
Wstrząs polityczny w Tokio, który jakoś nie wystraszył inwestorów
Materiał Promocyjny
Pieniądze od banku za wyrobienie karty kredytowej
Parkiet PLUS
Coraz więcej czynników przemawia przeciw złotemu
Parkiet PLUS
Niepewność na rynku miedzi nie pomaga notowaniom KGHM
Parkiet PLUS
GPW i Wall Street. Kiedy znikną te męczące analogie?
Materiał Promocyjny
Sieć T-Mobile Polska nagrodzona przez użytkowników w prestiżowym rankingu
Parkiet PLUS
Debata Parkietu. Co wybory w USA oznaczają dla świata i rynków?
Parkiet PLUS
Efekt Halloween. Anomalia, która istnieć nie powinna, ale istnieje