Volkswagen T2. Portret Doriana Transportera

Dziś ciekawostka. Pierwszy rzut oka na ten wóz – ot, klasyczny Volkswagen T2 z lat 70., kultowy wóz hippisów. Drugie spojrzenie – tylko jakby odmłodzony, taki nowy wręcz. Wreszcie patrzymy po raz trzeci (w metryczkę) – rok produkcji 2014! Jak to możliwe?

Publikacja: 13.04.2018 14:36

Wóz pochodzi z limitowanej wersji Last Edition. Powstało ich tylko 1200 sztuk. Auto wyróżnia się m.in. unikatowym biało-niebieskim malowaniem karoserii z białymi kołami i oponami.

Foto: Archiwum

Historia Volkswagena oznaczanego literką T zaczęła się w 1947 roku od szkicu ołówkiem. Niejaki Ben Pon, importujący samochody do Holandii, zobaczył w zakładach Volkswagena prostą platformę na kołach. Potraktował ją jako punkt wyjścia do większego projektu – na kartce z notatnika Pon naszkicował z grubsza projekt przyszłego Transportera, wykorzystującego m.in. podzespoły Garbusa. Pokazał komu trzeba i dwa lata później dyrektor fabryki Volkswagena Heinrich Nordhoff zaprezentował cztery prototypy: dwa furgony, kombi i minibusa. Nordhoff zapewniał, że Transporter będzie równie solidny i trwały jak Garbus. Nie pomylił się.

Produkcja seryjna ruszyła 8 marca 1950 roku. Cena była umiarkowana – 5850 marek, więc na ten wóz mogli sobie pozwolić nawet drobni rzemieślnicy i sklepikarze. Najpierw wytwarzano dziesięć pojazdów dziennie, ale zamówień przybywało. Ten pierwszy rok firma zamknęła liczbą 8000 wyprodukowanych aut. W ciągu czterech lat dobito do 100 tys., a oferta obejmowała w sumie 30 wersji modelu.

Nowa generacja, czyli T2, zadebiutowała po 17 latach. W Europie i USA była produkowana od 1967 do 1979 roku, jednak żywot tego auta na tym się nie zakończył. W Argentynie wytwarzano go do roku 1986, w Meksyku do 1994 roku, a w Brazylii kolejne dwie dekady, do grudnia 2013 roku! Z tej ostatniej puli pochodzi limitowana wersja nazwana – jakżeby inaczej – Last Edition. Powstało tylko 1200 sztuk tych VW T2, formalnie są z roku modelowego 2014. Jeden z tych samochodów czeka właśnie na nowego właściciela. Jest to egzemplarz o numerze seryjnym 558/1200, osobowe kombi, ma przebieg jedynie 2300 km i napędza go 83-konny silnik benzynowy.

„Auto wyróżnia się m.in. unikatowym biało-niebieskim malowaniem karoserii z białymi kołami i oponami, przezroczystymi kloszami przednich kierunkowskazów oraz klasyczną aranżacją kabiny. Wnętrze Volkswagena Kombi Last Edition obito biało-niebieską tapicerką, w oknach zawieszono oldschoolowe zasłonki, a tabliczka nad radiem wskazuje numer seryjny unikatowego Busa. Jest w stanie perfekcyjnym, posiada zabudowaną klimatyzację. Samochód po wszystkich opłatach celno-akcyzowych" – czytamy w opisie sprzedawcy. Nie ma wątpliwości, że to samochód wyjątkowy, to jednak kosztuje. Konkretnie 179 tys. zł.

To doprawdy niezwykłe wrażenie, widzieć samochód, który teoretycznie powinien być staruszkiem, a tryska młodzieńczą energią i urodą. Trochę jak patrzeć na twarz Doriana Greya. Tylko gdzie ten T2 ukrył swój „magiczny" portret?

Parkiet PLUS
Pierwsza fuzja na Catalyst nie tworzy zbyt wielu okazji
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Parkiet PLUS
Wall Street – od euforii do technicznego wyprzedania
Parkiet PLUS
Polacy pozytywnie postrzegają stokenizowane płatności
Parkiet PLUS
Jan Strzelecki z PIE: Jesteśmy na początku "próby Trumpa"
Parkiet PLUS
Co z Ukrainą. Sobolewski z Pracodawcy RP: Samo zawieszenie broni nie wystarczy
Parkiet PLUS
Pokojowa bańka, czyli nadzieje i realia końca wojny o Ukrainę