Analityk roku o recepcie na wysokie stopy zwrotu

Michał Krajczewski z BM BNP Paribas był gościem Piotra Zająca w piątkowym Parkiet TV. Zdobywca tegorocznej nagrody „Byka i niedźwiedzia” opowiadał o swoich metodach analitycznych.

Publikacja: 05.04.2019 14:52

Analityk roku o recepcie na wysokie stopy zwrotu

Foto: parkiet.com

Gratuluję nagrody. Proszę powiedzieć, jak odczucia po gali? Czy czuł się pan trochę jak, na takich finansowych Oscarach?

Można to w pewnym stopniu porównywać i faktycznie wasza coroczna gala należy do tych głównych wydarzeń na naszym rynku kapitałowym. Nagroda w kategorii „Analityk roku" naprawdę nobilituje, zwłaszcza, że konkurencja była duża, bo nominowani byli zarówno analitycy z portfela technicznego, fundamentalnego, jak i ci typowaniu przez zarządzających. Poza tym przyjemnie się to zbiegło w czasie z waszym 25-leciem.

Sprawdziłem sobie pańskie dokonania w ramach technicznego portfela i są one naprawdę imponujące. I nie mówię tu tylko o tegorocznym triumfie z wynikiem 52 proc. Na sześć ostatnich edycji portfela w dwóch pan triumfował, raz był pan drugi, raz trzeci, i tylko raz miał ujemny wynik. Jak to się dzieje?

Muszę przyznać, że sam jestem mile zaskoczony, że w tym długoterminowym ujęciu te wyniki tak dobrze wyglądają. Okazuje się, że moje podejście się sprawdza, przynajmniej na razie. I choć jest to portfel techniczny, to nie ukrywam, że przy doborze spółek korzystam zarówno z analizy technicznej, jak i fundamentalnej. Nie ma jednak sztywnych reguł, które nakazują mi wybierać tylko jeden, określony typ spółek, w konkretnej sytuacji technicznej i z konkretnymi wartościami wskaźników finansowych. Mówiąc szczerze, nie mam tego przysłowiowego św. Graala, który jest gwarantem zysków.

Ale domyślam się, że wypracował pan sobie pewien zestaw kryteriów i filtrów, przez pryzmat których obserwuje pan rynek i wyławia te spółki, które wydają się dobrze rokować.

Problem polega na tym, że reguł mówiących co kupić i kiedy to sprzedać jest bardzo dużo, a ich skuteczność jest zmienna w czasie. Warto więc testować je na danych historycznych, by wybrać te które mają potencjał do powtarzalności w obecnych warunkach. Nie odkryje tutaj Ameryki mówiąc, że w stosowaniu tych reguł liczy się konsekwencja i ta psychologiczna wytrwałość. Nigdy nie ma 100-proc. trafności, nigdy nie ma na każdej transakcji samych zysków. Skuteczność widać dopiero po czasie, dopiero wtedy, gdy trzymamy się owych reguł i regularnie je stosujemy w praktyce. Nawet jeśli sprzedaliśmy akcje zyskiem, zgodnie z naszymi zasadami, a papiery dalej drożeją, to nie powinno się ponownie wskakiwać do tego pociągu, bo byłoby to już odejście od planu. I dodam jeszcze drugą, bardzo ważną kwestię, również powszechnie znaną ale raczej nie stosowaną – czyli zarządzanie kapitałem i ryzykiem. Stop lossy i take profity to taka podstawa. Przyznam szczerze, że w prywatnych inwestycjach zawsze wychodziłem gorzej, gdy rezygnowałem ze zleceń obronnych.

Do kwietniowego portfela „Parkietu" wskazał pan Grupę Azoty. I zastanawiam się, co o tym zadecydowało? Czy to był fakt, że notowania są w trendzie wzrostowym i zanotowały lekką korektą, która jest dobrą okazją do wejścia po niższych cenach? Czy jednak zdecydowały wyniki finansowe, albo wartość wskaźników typu P/E, P/BV?

W idealnej sytuacji, która niestety rzadko występuję, sygnały AT i AF powinny się ze sobą zgadzać. I najlepiej gdy to się stało na koniec miesiąca, gdy akurat odbywa się typowanie do parkietowego portfela. W praktyce, i to zarówno w mojej pracy w biurze jak i w prywatnych inwestycjach, w pierwszej kolejności przyglądam się sytuacji fundamentalnej. Interesuje mnie to, jak rozwija się biznes, jak działa zarząd i jakie to daje perspektywy. Jest to bardzo ogólna analiza, która pozwala jednak wykluczyć spółki spekulacyjne, których na GPW nie brakuje. Dzięki temu zawężam sobie krąg spółek do selekcji. I tutaj można już zerkać na wykresy i ja zazwyczaj szukam trendów wzrostowych, zazwyczaj właśnie w korekcie. Grupa Azoty jest dobrym przykładem, bo po ostatniej fali wzrostowej doszło do korekty, zatrzymania na podwójnym dnie i wydawało mi się, że fundamenty i główny trend zapowiadają powrót zwyżek. Dodam może, że w kręgu moich zainteresowań w typowaniu spółek na kwiecień był Rainbow Tours. Bo lubię, oprócz korekt w trendach, szukać wybić z konsolidacji.

A w prywatnych inwestycjach idzie panu równie dobrze, jak w naszej symulacji?

Mój własny rachunek mam podzielony na dwie części – bezpieczną i ryzykowną. Ten pierwszy ma bardziej emerytalne nastawienie, więc są tam głównie spółki dywidendowe z horyzontem długoterminowym. Natomiast w tym drugim filozofia jest podobna, jak w portfelu „Parkietu".

Pan już pracuje na rynku finansowym od sześciu lat i ta kariera chyba ładnie się rozwija?

Zacząłem w 2012 r., zaraz po studiach. Pracowałem w Raiffeisen Brokers, BM BGŻ, a teraz w BM BNP Paribas, choć przez konsolidację te instytucję są teraz w jednej grupie. W między czasie zrobiłem też CFA i licencję doradcy inwestycyjnego. I musze przyznać, że nie chodzę do pracy za karę. Lubię to co robię. Nawet w czasie wolnym lubię czytać o rynkach, śledzić to co się dzieje. To sprawia mi przyjemność.

Korzystając z okazji, że pan jest u nas w studiu, chciałem zapytać też o pańską ocenę rynkowej sytuacji. Zdaje się, że na początku miesiąca rynek nas pozytywnie zaskoczył...

Zgadza się. Przyznam, że oczekiwałem lekkiej korekty, a tymczasem dostaliśmy trzy mocne, wzrostowe sesje. Dobrze prezentują się małe i średnie spółki. Niecałe dwa tygodnie schłodzenia i indeksy znów są na nowych szczytach. To pokazuje, że GPW jest silna i perspektywy krótko i średnioterminowe są moim zdaniem dobre. Zwłaszcza, że gospodarka jest stabilna, a poza tym wydaje się ryzyko odpływu kapitału z krajowych funduszy jest mniejsze. Niewykluczone też, że powoli dyskontowany jest już wpływ PPK.

Była pan ostatnio na GPW Innovation Day, gdzie prezentowały się spółki innowacyjne, technologiczne, gamingowe. Czy to w tych segmentach można szukać okazji inwestycyjnych w najbliższych miesiącach?

Wydaje mi się, że spółki gamingowe są szczególnie lubiane przez krajowych inwestorów. I choć od kilku lat mówi się o bańce w tym segmencie, to one cały czas dają nieźle zarobić. Główni przedstawiciele tej branży mają ugruntowane pozycje i na razie nic nie wskazuje na to, by miały zawieźć akcjonariuszy. Myślę, że podobnie jest w przypadku spółek medycznych – Celon Pharma, Mabion, OncoArendi, Selvita. Oczywiście notowania wykazują sporą zmienność, ale tego chyba trochę brakuje inwestorom. Dlatego spodziewam się, że te sektory wciąż będą cieszyć się zainteresowaniem.

A coś z bardziej tradycyjnych branż?

W naszym biurze lubimy segment nieruchomości, zwłaszcza deweloperów mieszkaniowych. Myślę, że to są spółki o charakterze bardziej defensywnym. Można w ich przypadku liczyć na niezłą dywidendę. I choć pojawiają się głosy, że wzrosty w tym segmencie się skończą, to z analitycznego punktu widzenia marże wciąż mogą rosnąć i na razie końca hossy na horyzoncie nie widać.

Parkiet PLUS
Pierwsza fuzja na Catalyst nie tworzy zbyt wielu okazji
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Parkiet PLUS
Wall Street – od euforii do technicznego wyprzedania
Parkiet PLUS
Polacy pozytywnie postrzegają stokenizowane płatności
Parkiet PLUS
Jan Strzelecki z PIE: Jesteśmy na początku "próby Trumpa"
Parkiet PLUS
Co z Ukrainą. Sobolewski z Pracodawcy RP: Samo zawieszenie broni nie wystarczy
Parkiet PLUS
Pokojowa bańka, czyli nadzieje i realia końca wojny o Ukrainę