Po południu obligacje dwuletnie oferowały 5,36, pięciolatki – 5,70, a dziesięcioletnia seria DS1034 – 5,79 proc. To nawet 7 pkt baz. mniej niż we wtorek. Krajowym papierom pomógł wyraźnie niższy odczyt inflacji za maj. Wstępny szacunek wskazuje, że ceny towarów i usług konsumpcyjnych wzrosły w skali miesiąca zaledwie o 0,1 proc. Wyższa stawka podatku VAT na żywność nie przekłada się wprost na wzrost cen detalicznych, konsekwentnie obniża się też inflacja bazowa. Takie dane rozbudziły na nowo nadzieje na obniżki stóp procentowych jeszcze przed końcem roku. Niższe odczyty inflacyjne pomogły zneutralizować słabsze dla obligacji wtorkowe dane zza oceanu. Tam konsument ma się świetnie i listopadowe cięcie stóp przestało być aktualne. Ten obraz spowodował, że krajowa rentowność otworzyła się rano z kilkupunktową luką, ale niższa inflacja i techniczny obraz rynku w tle pomogły przekonać do zakupów. Z takiego obrotu sprawy cieszyli się głównie inwestorzy, którzy kupowali obligacje na wtorkowej aukcji zamiany. Miejsca na korektę rentowności nie jest jednak dużo. Ta znajduje się niezmiennie w trendzie wzrostowym. W przypadku 5-latki silne wsparcie przebiega w okolicy 5,50 proc. Nie pomaga fakt, że MF zaspokaja niemal cały zgłaszany na przetargach popyt. Niższa niż zakładano w projekcie budżetu inflacja oznacza mniejsze dochody podatkowe, a ciągle brakuje solidnego popytu na polskie obligacje z zagranicy.