Zapisy w pierwszej tegorocznej emisji publicznej adresowanej szeroko, a więc w domyśle, do inwestorów indywidualnych, już się zakończyły. Tylko do czwartku można było zapisywać się na papiery Grupy Prawno Majątkowej Vindexus działającej w branży wierzytelności. Vindexus oferował inwestorom 6 pkt proc. marży ponad WIBOR w zamian za trzyletnie obligacje. Faktyczny okres inwestycji jest krótszy, ponieważ GPM Vindexus zobowiązała się do okresowej amortyzacji papierów, czyli wykupu części z nich przed terminem zapadalności.
Cztery emisje trwają
Emisja GPM Vindexus pełniła jednak zaledwie funkcję uwertury. Już obecnie prowadzone są zapisy w czterech kolejnych emisjach dostępnych dla szerokiego grona odbiorców (w tym jedna w EUR), a wiemy z dobrego źródła, że nie wyczerpują one katalogu ofert, które zostaną przedstawione inwestorom indywidualnym w samym tylko styczniu. I choć wiele wskazuje na to, że emitenci spieszą się z ofertami, aby zdążyć, zanim możliwość ich przeprowadzenia zablokują im przepisy (emisje obligacji można przeprowadzać na podstawie ważnych raportów okresowych; jeżeli ktoś chciałby przeprowadzać emisje obligacji po 30 marca, do tego czasu musi opublikować raport roczny), to inwestorzy powinni się spodziewać natłoku ofert także w kolejnych miesiącach tego roku, nawet jeśli zdarzą się między nimi okresy nieco bardziej jałowe. Pytanie więc brzmi: w jaki sposób dokonywać wyboru między ofertami i czy w ogóle warto tracić na to energię, skoro różnice między warunkami emisji nie są spektakularnie duże?
W 34 ubiegłorocznych emisjach najniższą marżę ponad WIBOR 3M – 3,2 pkt proc. – zaoferował PCC Rokita, a najwyższą Victoria Dom oraz Budlex – 6,5 pkt proc. ponad WIBOR 6M oraz WIBOR 3M. Pomijając skrajności, które bynajmniej nie szokują, większość ofert zamykała się w przedziale 4–6 pkt proc. marży ponad WIBOR i bieżące emisje utwierdzają inwestorów w przekonaniu, że takie właśnie warunki są odpowiednie.
W przypadku budowy portfela obligacji jego dywersyfikacja jest jednak wskazana, mimo że poszczególne emisje oferują bardzo zbliżone warunki wypłaty odsetek. Dołączenie do portfela kolejnych pozycji oznacza bowiem, że potencjał zysku nie zostaje pomniejszony, natomiast ryzyko jest rozpraszane między wielu emitentów, a najlepiej także między różne branże. Bo nawet jeśli kondycja emitentów czy danego sektora w danej chwili (jak obecnie) może być oceniana jako bardzo dobra, to w niestabilnym otoczeniu prawnym nie można przesądzać, że przyszłość przedstawia się równie korzystnie. Wystarczy przypomnieć, że deweloperzy dobre wyniki sprzedażowe w ub.r. zawdzięczają rządowemu programowi kredytów preferencyjnych, a wysoka spłacalność przeterminowanych wierzytelności związana jest z mocnym rynkiem pracy i wzrostem wynagrodzeń.