Dylemat na jesień: obligacje skarbowe czy korporacyjne?

Spadek stóp procentowych i inflacji mocniej dotknie kuponów obligacji oszczędnościowych, ale firmy mogą być wrażliwe na recesję. Z drugiej strony to dyrektorzy finansowi lepiej radzą sobie z zarządzaniem poziomem zadłużenia.

Publikacja: 09.09.2023 18:43

Dylemat na jesień: obligacje skarbowe czy korporacyjne?

Foto: Adobe Stock

Tytułowy dylemat można rozwiązać po prostu dzieląc portfel na różne klasy obligacji. Ale dokonanie optymalnego podziału nie jest wcale zadaniem łatwym i widać już, że inwestorzy zaczynają się zmagać z myślami, bo obligacje oszczędnościowe o stałym oprocentowaniu osiągają coraz wyższy udział w sprzedaży, choć jeszcze na początku był on śladowy.

Stałą stopą w spadek inflacji

W przeszłości obligacje o stałym oprocentowaniu osiągały nawet ponad 75-proc. udział w sprzedaży obligacji oszczędnościowych. Po raz ostatni w 2016 r., kiedy wciąż jeszcze cieszyliśmy się deflacją (inflacja wróciła dopiero na sam koniec 2016 r.). W pierwszych miesiącach 2023 r. udział trzyletnich papierów o stałym kuponie wahał się od 4,2 do 7,2 proc., więc skok do 20 proc. (dane Obligacje.pl) w sierpniu jest ważnym sygnałem. Inwestorzy indywidualni przynajmniej częściowo przesiadają się z obligacji o zmiennym oprocentowaniu. Te oferowane przez MF oprocentowane są albo w oparciu o stopę referencyjną, albo o inflację. Zapewne po cięciu stóp, a przed obniżeniem oprocentowania, popyt ten jeszcze wzrośnie.

Rada Polityki Pieniężnej zszokowała rynek finansowy, dokonując we wrześniu obniżki stóp procentowych o 75 pkt bazowych (mimo ponad 10-proc. inflacji), co od października znajdzie odzwierciedlenie w oprocentowaniu obligacji rocznych i dwuletnich, bo ich kupony (zmieniane po każdej decyzji RPP i wypłacane co miesiąc) zależą wprost od stopy referencyjnej. Z 6,75 proc. zrobi się 6 proc. (plus 10 pkt bazowych marży dla obligacji dwuletnich). Zafiksowanie 6,85 proc. na trzy lata (to warunki dla wrześniowej oferty obligacji trzyletnich o stałym oprocentowaniu) wygląda więc na dobry wybór. Ale nie w porównaniu z obligacjami indeksowanymi inflacją. W pierwszym roku ich oprocentowanie i tak jest wyższe (7 proc. dla czterolatek, 7,25 proc. dla dziesięciolatek), w kolejnym roku będzie to inflacja plus 1 pkt (1,25 pkt), ale skoro nawet rząd zakłada w ustawie budżetowej, że średnioroczna inflacja wyniesie 6,6 proc. (to założenia sprzed decyzji RPP), to wynik obligacji indeksowanych inflacją przez dwa pierwsze lata powinien być wyższy niż oprocentowanie obligacji trzyletnich i być może wypracują w tym czasie także odpowiedni bufor, by inwestycja okazała się korzystniejsza także w trzecim roku, nawet gdyby inflacja miała dalej spadać. Opinie ekonomistów są podzielone w tej kwestii, ale z pewnością obniżka stopy procentowej nie pomoże w zbijaniu inflacji. Należałoby się raczej liczyć z negatywnymi konsekwencjami poczynań RPP, sądząc choćby po tym, jak na decyzję zareagował złoty.

W przypadku obligacji korporacyjnych oprocentowanie prawie zawsze oparte jest na WIBOR i powiększone o marżę, papiery o stałym oprocentowaniu stanowią u nas margines rynku. Marża to oczywiście wynagrodzenie na ponoszone ryzyko kredytowe (do kwestii ryzyka jeszcze wrócimy). Warto jednak zauważyć, że spadek stopy i stawki referencyjnej o 75 pkt bazowych mocniej odbije się na kuponach obligacji oszczędnościowych. Spadek z 6,75 proc. do 6,0 proc. to kupon niższy o 11,1 proc. W przypadku papierów korporacyjnych te same 75 pkt to oprocentowanie na poziomie np. 10,25 proc. zamiast 11 proc., a więc niższe o 6,8 proc. Co więcej, niższe koszty odsetkowe obniżają ryzyko kredytowe emitentów obligacji, ponieważ w mniejszym stopniu obciążają one wypracowane wyniki operacyjne, a co za tym idzie, pozwalają na lepszy wynik netto i szybszy wzrost kapitału własnego.

Zarządzanie długiem

Gdyby firma produkcyjna zaciągnęła dług dwukrotnie przewyższający jej roczne przychody, prawdopodobnie konieczna byłaby głęboka restrukturyzacja (chyba że wyciska 40–50 proc. marży operacyjnej). A tak jest w przypadku Polski – dług przekracza mniej więcej dwukrotnie roczne wpływy podatkowe. Możemy się tylko pocieszać, że w innych - rozwiniętych - krajach sytuacja wygląda gorzej. W przypadku USA dług przekracza sześciokrotność rocznych przychodów podatkowych. Lecz w powszechnym użyciu jest inna miara – dług państw mierzy się w relacji do PKB. To znacznie łagodzi obraz sytuacji w oczach podatników (dług Polski oscyluje wokół 50 proc. PKB, co brzmi znacznie lepiej niż dwukrotność dochodów podatkowych), ale de facto jej nie zmienia. Korporacje mierzą dług w relacji do kapitału własnego lub aktywów, ale zdolność do jego spłaty w relacji do zysku EBITDA (i na parę innych sposobów). Budżety z reguły nie generują nadwyżek, lecz deficyty. Gdyby państwa były korporacjami, nikt nie pożyczałby im pieniędzy. Ale państwa mają władzę i monopole. Dlatego mimo wszystko znajdują chętnych na swoje obligacje.

Założone w ustawie budżetowej na 2024 r. potrzeby pożyczkowe brutto (czyli nowy dług plus emisje refinansujące na spłacenie zapadających zobowiązań) to 420 mld zł. Czyli jedna trzecia obecnego (na koniec czerwca) zadłużenia. I przy okazji ponad 60 proc. przewidywanych na przyszły rok wpływów. To ogromna kwota. Dyrektorzy finansowi firm nie dopuszczają do takich kumulacji. Część emitentów obligacji obecnych na Catalyst regularnie spłaca obligacje nawet z rocznym wyprzedzeniem, żeby nie dopuścić do sytuacji, w której krótkoterminowe zobowiązania zaczynają w bilansie znaczyć więcej niż kilka procent, zaś firmy, które utrzymują działalność z krótkoterminowych obligacji, wcześniej czy później wpadały w kłopoty.

Decyzja RPP o obniżce stóp wprowadza nowe elementy ryzyka do całej układanki. Rentowność obligacji początkowo wprawdzie spadła po decyzji, ale to oznaczałoby także niższy spread względem rentowności obligacji np. amerykańskich i niemieckich i znacznie osłabia notowania złotego. Jak w tej sytuacji zachowają się inwestorzy w dłuższym terminie, a szczególnie zagraniczni, na których tak liczy resort finansów jako nabywców polskiego długu?

Odpowiedzi jeszcze nie znamy. Mimo wszystko to sytuacja emitentów obligacji korporacyjnych obecnych na Catalyst, zwłaszcza tych, którzy nie potrzebują nowych emisji do spłaty starego długu, jest bardziej przewidywalna.

Obligacje
Rynek pierwotny wraca do formy, ale do rekordu jeszcze brakuje
Materiał Promocyjny
Pierwszy bank z 7,2% na koncie oszczędnościowym do 100 tys. złotych
Obligacje
EU Green Bonds. Złoty standard dla emitentów i inwestorów?
Obligacje
Gospodarstwa domowe jeszcze chętniej pożyczają rządowi
Obligacje
Rekordowe półrocze małych emisji publicznych obligacji
Obligacje
Obligacje dobrze wyceniane, o ile trafią na Catalyst
Obligacje
Wall Street dominuje na rynku długu eurolandu