Rynek pierwotny. Małe emisje nadal schodzą

W 2022 r. wartość tzw. małych emisji publicznych oferowanych inwestorom indywidualnym na podstawie memorandów informacyjnych (dokumenty nie są zatwierdzane przez Komisję, która opiniuje tylko materiały reklamowe) wyniosła prawie 110 mln zł (statystyki Obligacje.pl). To prawie tyle samo co w roku 2020 (110,6 mln zł) i niewiele mniej niż w 2021 r. (116,2 mln zł).

Publikacja: 25.12.2022 16:14

Rynek pierwotny. Małe emisje nadal schodzą

Foto: AdobeStock

Tylko jedna z 21 emisji nie doszła do skutku (Good Petfood odstąpił od jej przeprowadzenia), a całkowity popyt sięgnął 87,2 mln zł (83,4 mln zł przed rokiem i 105,6 mln zł przed dwoma laty). Na rynku tego typu ofert aktywny pozostał Prosper Capital oraz Michael Strom, po tym jak Copernicus Securities podzielił los Polskiego DM, Ventusa i Invisty, które straciły licencje na oferowanie papierów wartościowych po ujawnieniu szeregu naruszeń w procesie oferowania.

W odróżnieniu od emisji przeprowadzanych na podstawie prospektów, papiery oferowane w ramach małych emisji publicznych oferowały zwykle stałe oprocentowanie (w osiemnastu przypadkach) i relatywnie krótkie terminy spłaty (zwykle dwa lata, ale czasem były to także krótsze terminy). W pierwszych miesiącach roku oferowane oprocentowanie sięgało 7–9 proc., dopiero pod koniec czerwca pierwszy dwucyfrowy kupon zaproponowała Manufaktura Piwa, Wina i Wódki. W kolejnych emisjach dwucyfrowy kupon był już standardem, ale nie oznacza to, że kupony były przesadnie wysokie. Najwięcej – 12,5 proc. – zaoferowała w listopadzie Kancelaria Prawna Inkaso WEC.

Czytaj więcej

Udany rok na rynku obligacji dla indywidualnych inwestorów

Choć w emisjach przeprowadzanych na podstawie prospektów emitenci oferowali inwestorom indywidualnym warunki nieznacznie tylko słabsze (WIBOR 3M plus 4 pkt proc. to najniższe oferowany jesienią kupon, który daje ponad 11 proc. odsetek w obecnych warunkach), małe emisje publiczne przyciągały pieniądze inwestorów. A przecież konkurencją dla nich jest także Catalyst, gdzie bez trudu inwestorzy mogą uzyskiwać nawet wyższą rentowność przy relatywnie krótkich terminach zapadalności i jakościowo niższym ryzyku kredytowym emitentów. Atutem tzw. małych emisji publicznych mogły być tylko zabezpieczenia, które rzadko pojawiają się w przypadku emisji emitentów znanych z Catalyst.

Wszystko to pozwala snuć przypuszczenia, że w małych emisjach publicznych biorą udział inwestorzy, którym obce są arkana oceny ryzyka kredytowego, jakości zabezpieczeń czy ryzyka stopy procentowej. W tym kontekście zabiegi KNF o wprowadzenie minimalnej wartości nominalnej obligacji korporacyjnych na poziomie 400 tys. zł, w przypadku obligacji, które nie trafią do obrotu na Catalyst, można uznać za właściwe posunięcie.

Z drugiej strony ta przymusowa ochrona odbywa się kosztem wolności gospodarczej (jeśli ktoś ma ochotę zainwestować oszczędności w obligacje małej firmy, dlaczego miałby nie móc tego zrobić?) i opiera się na wątpliwym założeniu, że właściciel 400 tys. zł potrafi lepiej ocenić ryzyko inwestycji niż osoba z mniejszą pulą oszczędności.

Obligacje
Przewaga papierów korporacyjnych
Obligacje
Wzrost rentowności skarbówek to okazja czy ostrzeżenie?
Obligacje
Polacy pokochali obligacje skarbowe
Obligacje
Zakup obligacji czy jednostek TFI. Co teraz wybrać?
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”
Obligacje
Termin zapadalności obligacji ma znaczenie. Kiedy oczekiwać premii?
Obligacje
Nerwowo na rynkach obligacji. Oprocentowanie najwyżej od ponad roku