Tylko jedna z 21 emisji nie doszła do skutku (Good Petfood odstąpił od jej przeprowadzenia), a całkowity popyt sięgnął 87,2 mln zł (83,4 mln zł przed rokiem i 105,6 mln zł przed dwoma laty). Na rynku tego typu ofert aktywny pozostał Prosper Capital oraz Michael Strom, po tym jak Copernicus Securities podzielił los Polskiego DM, Ventusa i Invisty, które straciły licencje na oferowanie papierów wartościowych po ujawnieniu szeregu naruszeń w procesie oferowania.
W odróżnieniu od emisji przeprowadzanych na podstawie prospektów, papiery oferowane w ramach małych emisji publicznych oferowały zwykle stałe oprocentowanie (w osiemnastu przypadkach) i relatywnie krótkie terminy spłaty (zwykle dwa lata, ale czasem były to także krótsze terminy). W pierwszych miesiącach roku oferowane oprocentowanie sięgało 7–9 proc., dopiero pod koniec czerwca pierwszy dwucyfrowy kupon zaproponowała Manufaktura Piwa, Wina i Wódki. W kolejnych emisjach dwucyfrowy kupon był już standardem, ale nie oznacza to, że kupony były przesadnie wysokie. Najwięcej – 12,5 proc. – zaoferowała w listopadzie Kancelaria Prawna Inkaso WEC.
Czytaj więcej
Wartość emisji skierowanych do indywidualnych nabywców na podstawie prospektów emisyjnych była najwyższa od czterech lat, a wartość złożonych zapisów najwyższa od pięciu lat. A w praktyce wyniki są nawet lepsze.
Choć w emisjach przeprowadzanych na podstawie prospektów emitenci oferowali inwestorom indywidualnym warunki nieznacznie tylko słabsze (WIBOR 3M plus 4 pkt proc. to najniższe oferowany jesienią kupon, który daje ponad 11 proc. odsetek w obecnych warunkach), małe emisje publiczne przyciągały pieniądze inwestorów. A przecież konkurencją dla nich jest także Catalyst, gdzie bez trudu inwestorzy mogą uzyskiwać nawet wyższą rentowność przy relatywnie krótkich terminach zapadalności i jakościowo niższym ryzyku kredytowym emitentów. Atutem tzw. małych emisji publicznych mogły być tylko zabezpieczenia, które rzadko pojawiają się w przypadku emisji emitentów znanych z Catalyst.
Wszystko to pozwala snuć przypuszczenia, że w małych emisjach publicznych biorą udział inwestorzy, którym obce są arkana oceny ryzyka kredytowego, jakości zabezpieczeń czy ryzyka stopy procentowej. W tym kontekście zabiegi KNF o wprowadzenie minimalnej wartości nominalnej obligacji korporacyjnych na poziomie 400 tys. zł, w przypadku obligacji, które nie trafią do obrotu na Catalyst, można uznać za właściwe posunięcie.