Ten fakt tłumaczyliśmy na dwa sposoby – fundusze dłużne nękane umorzeniami jednostek przestały być zainteresowane obejmowaniem nowych emisji. Z drugiej strony koszty odsetkowe wzrosły tak mocno, że emitenci obligacji też wcale się nie palili się do pozyskiwania finansowania.
Równolegle jednak inwestorzy indywidualni chętnie lokowali pieniądze w obligacjach oszczędnościowych i w publicznych emisjach obligacji korporacyjnych. W czerwcu sprzedaż obligacji oszczędnościowych przekroczyła 14 mld zł, w lipcu 10 mld zł, w sierpniu 6 mld zł. 30 mld zł w trzy miesiące to tyle, co w całej poprzedniej dekadzie razem wziętej.
Jednak od września i ten silnik się zaciął. MF sprzedało we wrześniu obligacji oszczędnościowych za 2,65 mld zł. W październiku nie będzie to dużo więcej (2,5 mld zł do 24 października – za Obligacje.pl), mimo włączenia grupy Pekao do dystrybucji.
Czytaj więcej
Przez ostatnie lata wzrósł udział obligacji o zmiennym oprocentowaniu w strukturze zadłużenia, skrócił się też średni okres jego zapadalności. W obecnych warunkach oznacza to, że szybciej zapłacimy wyższe odsetki.
Również popyt na publiczne emisje obligacji korporacyjnych zgasł. Gdyby chodziło tylko o deweloperów, byłoby to zrozumiałe, ale niecałe 13 mln zł z planowanych 20 mln zł zebrała PragmaGo, która na obecnej sytuacji akurat korzysta (faktoring i finansowanie e-commerce rosną jak na drożdżach).