Publikacje raportów za I półrocze przynoszą często powtarzany schemat – wzrost przychodów dzięki podniesieniu cen przy jednoczesnej kompresji marż operacyjnych na skutek wzrostu kosztów materiałów i pracy. Do tego dochodzi silny wzrost kosztów odsetkowych (z reguły kilkakrotny w porównaniu z ub.r.). Rozpoczęte inwestycje nie zostały zatrzymane, a wzrost kosztów oznacza większe zapotrzebowanie na kapitał obrotowy, co z reguły przekłada się na spadek salda środków pieniężnych. Jeśli dodatkowo w bilansie zobowiązania długoterminowe przekwalifikowały się na krótkoterminowe ze względu na zbliżający się termin zapadalności, ubytek gotówki powodował spadek wskaźnika płynności natychmiastowej. Emitenci nie bardzo mają możliwość rozbrojenia tej bomby, bo rynek pierwotny dosłownie stanął – pod wpływem umorzeń fundusze nie są zainteresowane obejmowaniem nowych emisji obligacji, a na refinansowanie zgadzają się niechętnie i tylko części zapadających papierów. Nie jest to więc sytuacja dobra, a przede wszystkim zupełnie inna od tej, do której przyzwyczaiły dyrektorów finansowych ostatnie lata.
I nie są to też słowa, które opisywałyby realia firm z branży wierzytelności.
Trochę różnic jest
Podstawowa różnica między Krukiem oraz Bestem i Kredyt Inkaso (cała trójka mniej lub bardziej regularnie realizuje programy publicznych emisji obligacji adresowanych do inwestorów indywidualnych) to oczywiście rozmiar. Ale różnica dotyczy także realizowanej strategii. Kruk nie ograniczył zakupów do zera lub prawie zera, jak zrobiły to w ostatnich latach Best i Kredyt Inkaso. Nie znaczy to jednak, że Best i KI przespały ostatnie lata – także one odczuły wzrost wpływów (spłat) gotówkowych i przeznaczyły nadwyżki na spłatę zadłużenia. W rezultacie to Best i Kredyt Inkaso legitymują się dziś niższymi wskaźnikami długu netto do kapitału własnego, choć trzeba przyznać, że w przypadku Kruka również nie jest on wysoki.
Jednak spadły nie tylko wskaźniki zadłużenia, ale w przypadku Bestu i KI spadło także zadłużenie nominalne. A ponieważ jednocześnie poprawiały się wyniki, stąd drugi z ważnych wskaźników opisujących zadłużenie firm windykacyjnych także uległ poprawie. I także w tym przypadku wskaźniki Bestu i KI wyglądają dziś lepiej – po raz pierwszy! – od wskaźnika dług netto/EBITDA w Kruku. Oczywiście jest to efekt inwestycyjnej ofensywy Kruka i wyposzczonych pod względem zakupów Bestu i KI, ale liczby wyglądają tak, jak wyglądają. Dopiero przyszłość przyniesie odpowiedź na pytanie, czy lepiej było wstrzymać inwestycje z nadzieją na spadek cen wierzytelności, czy też rozwijać skalę, tak jak robi to Kruk. Być może obydwie strategie są równie dobre i wynikają z rozmiarów prowadzonego biznesu. Wówczas Best i KI byłyby zarządzane oportunistycznie, byłyby swego rodzaju myśliwymi w oceanie, podczas gdy Kruk stara się dyktować warunki rynkowe, zamiast się do nich dostosowywać.