Stawkę podbiły nowe obligacje oszczędnościowe Skarbu Państwa – roczne indeksowane do stopy referencyjnej NBP i dwuletnie indeksowane w ten sam sposób, ale z dodatkową, ćwierćpunktową marżą, co już po czerwcowej podwyżce daje 6,25 proc. odsetek w skali roku i zapewne około 7 proc. od lipca. I w tym właśnie kontekście inwestorzy muszą rozważyć, czy obligacje korporacyjne kompensują im ponoszone ryzyko kredytowe. Trzy, cztery punkty procentowe dodatkowej rentowności mogą okazać się zachętą zbyt małą. Stąd masowe przejście rynku na dwucyfrową rentowność jest niejako naturalną reakcją. Inna sprawa, czy emitenci będą chcieli takie ciężary dźwigać, zwłaszcza w sytuacji, w której stają przed perspektywą spowolnienia w gospodarce.
W ostatnich tygodniach kilkakrotnie w „Parkiecie" pisałem o zaletach oszczędnościowych obligacji Skarbu Państwa, co może u czytelników pozostawiać pewien dysonans. Zwłaszcza tych obdarzonych dobrą pamięcią i obecnych w sali notowań GPW, gdzie nieco ponad dziesięć lat temu, na zaproszenie „Rzeczpospolitej" i „Parkietu", miałem przyjemność wygłosić wystąpienie zatytułowane „Nie kupujcie obligacji skarbowych".
Cóż, jeśli kierować się względami czysto ekonomicznymi, wówczas owszem – obligacje oszczędnościowe mają niepodważalne zalety. Mają je także rosyjska ropa, gaz i węgiel. I – wbrew pozorom – nie chodzi o manifestację poglądów politycznych, oceny dokonań tego czy innego rządu. Wszystkie tezy, które wygłosiłem w 2012 r., pozostają aktualne, teraz po prostu nieco bardziej.
Więc, po pierwsze, obligacje skarbowe finansują wydatki państwa. Każdy może ocenić sam, czy i na ile jest gotów finansować wydatki budżetowe, czy obecna polityka wydatkowa prowadzona przez rząd jest mu ideowo bliska czy daleka. Jednak nikt nie powinien mieć wątpliwości, a jeśli ktoś je miał, to ostatnie lata powinny je rozwiać, że wydatki administracji zawsze są mniej efektywne niż prywatne. Oczywiście nie buduje się w Polsce zbyt wielu prywatnych dróg, elektrowni, szkół i szpitali. Po drugie, jeśli pamiętać o tym, że budżet jest w istocie opłacany ze składek podatników, to koszty obsługi zadłużenia także pochodzą z podatków. Atrakcyjność obligacji skarbowych jest więc dla obywateli podatników iluzoryczna – sami sobie opłacają odsetki. Po trzecie wreszcie, nie istnieją zyski bez ryzyka, nawet te iluzoryczne. Choć ratingi tego nie przedstawiają, ryzyko kredytowe Skarbu Państwa także wzrosło, co widać w rentownościach.
Z drugiej strony trudno tę klasę aktywów zastąpić.