W 2019 roku akcje były lepsze od obligacji firm. I to całkiem wyraźnie

Średnia stopa zwrotu z inwestycji w akcje spółek notowanych na GPW była blisko dwukrotnie wyższa od oprocentowania obligacji tych samych firm obecnych na Catalyst.

Publikacja: 07.01.2020 05:30

W 2019 roku akcje były lepsze od obligacji firm. I to całkiem wyraźnie

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński

Pytanie o wyższość akcji nad obligacjami lub odwrotnie wydaje się pozbawione sensu – mamy wszak do czynienia z różnymi klasami aktywów. Jednak z punktu widzenia inwestora indywidualnego, który ma niczym nieskrępowany wybór między jednymi i drugimi, pytanie takie nabiera sensu.

Lepiej niż indeksy

Oczywiście 4,8 proc. średniego zarobku z odsetek (w tej statystyce pominięto ujemne stopy zwrotu z inwestycji w obligacje Zakładów Mięsnych Henryk Kania i Fast Finance; gdyby uwzględniono 100-proc. straty, średnia stopa zwrotu spadłaby do 1,7 proc.) brzmi znacznie lepiej niż minus 5,1 proc. wypracowane przez WIG20 czy 0,4 proc. przez WIG (stopy zwrotu na 23 grudnia). Niemniej zachowanie indeksów to nie to samo co samych spółek. Zresztą już sWIG80 zyskał w 2019 r. 13,2 proc., a mWIG40 niemal nie zmienił wartości.

Gdyby nasz hipotetyczny inwestor zastanawiał się, czy kupować obligacje, licząc na stały dochód, czy może postawić na akcje spółek płacących dywidendy, lepiej wyszedłby na tych ostatnich – średnia stopa zwrotu z akcji 162 spółek, które wypłaciły dywidendy, wyniosła w ub.r. 25,8 proc. (z uwzględnieniem stopy dywidendy), a spośród nich tylko jedna trzecia (37,9 proc.) przyniosła straty. Oczywiście ryzyko straty w przypadku inwestycji w obligacje firm jest statystycznie znacznie mniejsze, niemniej porównując ubiegłoroczne stopy zwrotu na obydwu rynkach, można dojść do wniosku, że obligacje pobiły tylko akcje, które taniały, ale nie w przypadku spółek, które zaprzestały obsługi zadłużenia – w takim wypadku lepiej być jednak akcjonariuszem, bo akcje – choć potężnie przecenione – można jednak sprzedać, co w przypadku obligacji proste nie było.

Ograniczmy jednak wybór naszego inwestora wyłącznie do akcji spółek giełdowych notowanych także na Catalyst. Grupa ta liczy 68 spółek, z czego 27 (40 proc.) przyniosło ujemną stopę zwrotu. Prawdopodobieństwo pobicia „bezpiecznego" oprocentowania oferowanego przez obligacje wcale nie było wysokie. Ale jednak – tu wskazówka dla preferujących akcje – wyższe niż w przypadku wszystkich akcji notowanych na GPW (50,8 proc. z nich przyniosło ujemne stopy zwrotu, ale w statystyce tej nie uwzględniono dywidend). Inwestycja w akcje catalystowych spółek ma więc nieco większe szanse na dodatnią stopę zwrotu.

Znacznie sensowniejsze wydaje się jednak zawężenie wyboru do spółek, które jednocześnie wypłaciły dywidendy i wprowadziły na Catalyst swoje obligacje. Ma to swoje uzasadnienie – chodzi wszak o podmioty i zyskowne (dywidendy), i wypłacalne (obsługa obligacji), a więc takie, które są szczególnie przez inwestorów giełdowych cenione.

Takich emitentów znajdziemy 32. Sześciu z nich (19 proc.) przyniosło ujemne stopy zwrotu na giełdzie (licząc razem z dywidendami) – stawiając na dywidendowe spółki emitujące obligacje, mamy więc znacząco wyższe szanse na osiągnięcie sukcesu. Co więcej, średnia stopa zwrotu w tej grupie emitentów wyniosła 19,2 proc. i była prawie 2,5-krotnie wyższa niż dla całej grupy spółek akcyjno-obligacyjnych, choć zarazem o 6,6 pkt proc. niższa od wszystkich spółek dywidendowych (także tych nieemitujących obligacji). Cóż, obsługa obligacji kosztuje...

Na obligacjach też można „przyciąć"

Statystyki stóp zwrotu dla rynku obligacji mogłyby być nieco wyższe, gdyby uwzględnić nie tylko samo ich oprocentowanie, ale także notowania samych obligacji, które wraz z upływem czasu podążają w kierunku 100 proc. W ostatnich miesiącach sporo było na Catalyst okazji do zarabiania na wzroście notowań, by wymienić choćby obligacje Getin Noble Banku czy Idea Banku, ale także choćby delikatnie – w porównaniu z wymienioną parą – kołyszące się notowania obligacji Bestu, MCI czy Kruka i Rokity. W statystykach tych nie uwzględniamy jednak możliwości wstrzelenia się w dołek notowań i wyjścia na górce – w praktycznie każdym przypadku porównanie przemawiałoby na korzyść akcji.

To przybliża nas do końcowej konkluzji. Skoro akcje radzą sobie lepiej niż obligacje także w czasie trendu bocznego i ogarniającego GPW marazmu, nie wspominając o czasie hossy, z punktu widzenia drobnego inwestora, który cieszy się swobodą wyboru, rozsądniej jest doważać w portfelach akcje, a nie obligacje korporacyjne, zaś akcje spółek dywidendowych w szczególności. Wygląda na to, że powyższe może nie mieć zastosowania tylko w czasie bessy, która prawdopodobnie i tak lepiej potraktuje emitentów obligacji, ponieważ niejako z definicji są nimi podmioty dojrzałe, zdolne do zaciągania długu i w bankach, i na rynku.

Obligacje
Na krótkoterminowych papierach można zarobić mniej niż rok temu
Obligacje
Rynek obawia się ceł. Słusznie?
Obligacje
Emisji publicznych będzie mniej. Marże przestaną spadać
Obligacje
Rekordowa wartość zapisów w publicznych emisjach obligacji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=78448408;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Obligacje
Fed zamieszał. Obligacje skarbowe nie dają zarobić
Obligacje
Obligacje korporacyjne dały najlepsze wyniki w 2024 r.