Granica ryzyka na rynku spadła poniżej 6 proc. brutto

Inwestorzy przywiązani do 5-proc. rentowności jako granicy, przy której podejmowanie wysiłku inwestycyjnego staje się opłacalne, nie mają w czym wybierać. Muszą obniżyć oczekiwania albo podjąć ryzyko, które wcześniej nie było konieczne.

Publikacja: 14.12.2020 12:54

Granica ryzyka na rynku spadła poniżej 6 proc. brutto

Foto: Adobestock

Przez pięć lat stopy WIBOR utrzymywały się na tym samym poziomie, a do uzyskania 5 proc. odsetek wystarczała emisja oprocentowana na 3,4 pkt proc. ponad WIBOR. Nawet jeśli emitenci organizujący publiczne emisje obligacji płacili nieco mniej (Kruk, Echo), to wystarczyło dobrać papiery innych emitentów (Ghelamco, PCC Exol), by uśrednić wynik portfela na poziomie 5 proc. Również na rynku wtórnym nie brakowało możliwości zbudowania portfela o rentowności 5 proc. brutto bez narażania go na niepotrzebne ryzyko. Ale od marca rzeczywistość jest inna i jeśli ktoś otrzymał w ostatnim czasie środki z wykupionych obligacji i chciałby je zainwestować w nowe papiery i znów zarabiać 5 proc. rocznie, stanie przed nie lada problemem.

Sensowne 5 proc.

Spadek stóp WIBOR, choć związany z gospodarczymi skutkami pandemii, które przecież podnoszą ryzyko kredytowe, a nie je obniżają, ostatecznie pociągnął w dół rentowność obligacji korporacyjnych. Można uznać, że rynek, zamiast wycenić wyżej ryzyko kredytowe, dostosował się do nadpłynności serwowanej przez bank centralny (podobne zjawisko obserwujemy na rynkach rozwiniętych), która sama w sobie stanowi istotną ingerencję w zasady gry, za którą wcześniej czy później przyjdzie zapłacić cenę. Ale podejmowanie dyskusji z rynkiem wymaga odpowiednio dużego depozytu zabezpieczającego lub cierpliwości.

Ci, którzy uprą się przy 5-proc. rentowności, mogą osiągnąć swój cel, ale za cenę podwyższonego ryzyka inwestycji. W tabelce zgrupowano obligacje wszystkich emitentów oferujące ponad 5-proc. rentowności brutto (jeśli warunek ten spełniało jednocześnie kilka lub więcej serii, jako przykład wybrano serię o najwyższej płynności lub bliższym terminie wykupu). Widać, że wybór zawężony jest do zaledwie kilku regularnych emitentów obligacji, papierów banków spółdzielczych oraz do emitentów ocenianych jako ryzykownych, co wyraża się rentownością rzędu 8-10 proc. i więcej.

Obecność w tej grupie takich marek jak Ghelamco Invest czy Victoria Dom wynika głównie z terminu przeprowadzenia przez nich publicznych emisji obligacji. Obaj deweloperzy wyszli z ofertami na przełomie półroczy, gdy chłonność rynku pierwotnego była dopiero testowana, a emitenci kusili nabywców kalorycznymi kuponami. Dodatkowo pewne znaczenie może mieć także ogólna percepcja postrzegania nieruchomości biurowych w czasie drugiej fali pandemii.

Banki spółdzielcze i GNB

Ryzyko i obligacje banków? Tak i to ponadprzeciętne. Polski Bank Spółdzielczy w Ciechanowie, Spółdzielczy Bank Rozwoju w Szepietowie i Getin Noble Bank realizują plany naprawcze, a Komisja Nadzoru Finansowego, choć wykazuje cierpliwość wobec opóźnień, to inwestorzy pamiętają, że nadzór bankowy potrafi też działać bezwzględnie – na początku tego roku dosłownie zamknięty został Podkarpacki Bank Spółdzielczy, a inwestorzy posiadający obligacje podporządkowane banku zostali z niczym. Rynek ostrożnie podchodzi także do Krakowskiego Banku Spółdzielczego – jedynego, który nie jest zrzeszony – tu kluczowe znaczenie może mieć doniesienie do prokuratury na były już zarząd banku podejrzewany przez nowe władze o zbyt łatwe udzielanie kredytów.

Foto: GG Parkiet

Inwestorzy zdają sobie też sprawę z szorstkich stosunków Leszka Czarneckiego, kontrolującego GNB i Idea Bank, z KNF i choć wskaźniki płynności obydwu banków nie budzą zastrzeżeń, luka kapitałowa wciąż nie została pokryta, a plany jej zredukowania nie przekonują Komisji. Mimo to, obydwa banki sukcesywnie spłacają zapadające papiery.

EuCO i Kredyt Inkaso

Obligacje Europejskiego Centrum Odszkodowań wyceniane są w okolicy 70 proc. nominału od samego początku ich obecności na Catalyst. Była to emisja refinansująca papiery zapadające w kwietniu br., na których wykup firma nie miała pieniędzy. Ostatecznie spłaciła połowę, a drugą połowę zrefinansowała obligacjami. Kulisów nie znamy, ale sądząc po wycenie nowej emisji, inwestorzy raczej nie są zachwyceni postępami firmy w poprawie sytuacji finansowej.

Nisko (ale nie aż tak jak EuCO) wyceniane są papiery Kredyt Inkaso, które robi co może, by przekonać rynek do swojej wiarygodności. Zadłużenie jest stopniowo redukowane, ale wskaźniki zadłużenia nie spadają.

Emil Szweda, obligacje.pl

Obligacje
Dług korporacyjny
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Obligacje
Dobre perspektywy dla obligacji
Obligacje
Na zewnątrz zawierucha, a my w obligacjach
Obligacje
Koniec złotych dni na Cataliście. Odsetki spadną o 20 proc.
Obligacje
Najgorszy i najlepszy scenariusz
Obligacje
Solidny apetyt na polski dług