A powodów do optymizmu nie brakowało, biorąc pod uwagę mocne PMI sektora wytwórczego w Chinach i Europie oraz dalszą poprawę sytuacji na rynku pracy i w sektorze nieruchomości w USA. Zestawiając te optymistyczne informacje z faktem, że od końca czerwca ceny ropy WTI i Brent wzrosły o ponad 10 proc., a tylko w nieco mniejszej skali podrożały miedź i pozostałe metale otrzymujemy obraz dość podobny do poprzednich cykli, gdzie pierwszym sygnałom ożywienia globalnej gospodarki towarzyszyły właśnie wzrosty cen tych surowców. Trudno obecnie wyrokować, czy tym razem doktor Miedź ma rację, jednak komfortowy dla konsumentów bilans popytu i podaży na wielu rynkach surowców uzasadnia wciąż dużą rezerwę inwestorów do mocniejszego zaangażowania w surowce.
Tydzień na rynkach ropy rozpoczęliśmy bez większych zmian z WTI na poziomie 106 USD/bar. i ropą Brent kosztującą 111 USD/bar. Od 1 do 3 proc. potaniały metale bazowe. Podrożało złoto wskutek wzrostu popytu (głównie konsumenci z Indii) oraz spadku dynamiki odpływu środków z produktów inwestycyjnych opartych na fizycznym złocie. Wzrosły również ceny soi, pszenicy i kukurydzy na amerykańskich rynkach.