W ostatnich tygodniach akcje i obligacje mocno odrobiły straty z poprzednich miesięcy tego roku. Inwestorzy grali pod poluzowanie dotychczasowej polityki głównych banków centralnych, skupiając się praktycznie tylko na tej kwestii i zapominając o ryzyku spowolnienia czy też ujemnej dynamiki wzrostu gospodarczego. Ryzyko recesji pozostaje aktualne, dlatego obecne wyceny akcji wydają się mało atrakcyjne – przyznaje część zarządzających FIZ-ami. Są jednak i optymiści.
Potrzebny kapitał zagraniczny
Konrad Łapiński, zarządzający Total FIZ, przyznaje, że w pierwszych dniach października zmienił nastawienie do rynku akcji na bardziej odważne i optymistyczne. – Było to pierwsze ocieplenie naszego nastawienia od kilkunastu kwartałów. Kilka sesji po zmianie nastawienia, w połowie października, rynek osiągnął najniższe poziomy od dwóch i pół roku (poniżej 1400 pkt WIG20). Obecnie dalej podtrzymujemy nasze pozytywne nastawienie do rynku akcji – przyznaje Łapiński. – Widzimy, że ciągle jeszcze nie ma „mody"” na fundusze inwestycyjne (14 miesięcy nieprzerwanych odpływów z funduszy rynku kapitałowego). Jednak akcje są już tak tanie, że nie jest łatwo „wcisnąć” ich ceny niżej – twierdzi zarządzający. – Przypuszczamy, że najbliższe miesiące mogą przerwać złą passę TFI i klienci ponownie zainteresują się funduszami akcji – dodaje. Łapiński przypomina, że na początku lipca zapowiadał, że w IV kwartale zakończą się podwyżki stóp procentowych. – Dalej podtrzymujemy tę opinię. Dodatkowymi stymulatorami wzrostu mogą być zmiany na scenie politycznej po nadchodzących wyborach i rosnące prawdopodobieństwo uruchomienia środków z KPO. Pozwala to z optymizmem patrzeć na rok 2023 r. Zaznaczam jednak, że nie jestem ekspertem politycznym i wspomniane wydarzenia mogą być jedynie uzupełnieniem tego, co sądzę o perspektywach polskiego rynku akcji – podkreśla Łapiński. Jak mówi, najważniejsze, że rynek akcji jest tanio wyceniany i można tu znaleźć wiele ciekawych i perspektywicznych spółek w atrakcyjnej cenie.
Gospodarcza niewiadoma
– Za nami trudny rok i choć nie byłem optymistą, jeżeli chodzi o wzrosty indeksów, to jednak skala spadków jest większa, niż sądziłem – komentuje Dawid Czopek, zarządzający funduszem Polaris FIZ. Czopek wspomina, że spodziewał się wreszcie urealnienia wycen spółek – szczególnie w USA, co rzeczywiście miało miejsce. – Nadal jednak, z uwagi na skalę zacieśnienia polityki monetarnej, trudno na razie oczekiwać spektakularnych wzrostów. Oczekiwania przyszłorocznego EPS (zysk na akcję) dla S&P 500 wahają się od 200 w scenariuszu recesyjnym po 240 w optymistycznych scenariuszach. Biorąc pod uwagę średnią 220 i poziom indeksu 4000 pkt, wskaźnik C/Z wynoszący około 18 jest zbliżony do poziomów, które obserwowaliśmy w ostatnich latach – ale przy znacznie niższych stopach procentowych – analizuje Czopek. Dlatego jego zdaniem bez dużego wzrostu EPS albo istotnej obniżki stóp procentowych trudno wyobrazić sobie istotną skalę wzrostów napędzanych fundamentami.
Trochę lepiej według zarządzającego Polaris FIZ wygląda sytuacja rynków wschodzących i w Europie. – Rynki te nie notowały tak istotnych wzrostów w ubiegłych latach, stąd też nie doszły do tak wymagających wskaźników jak w USA. I mimo że skala spadków w 2022 r. części tych rynków nie była tak dotkliwa jak w USA, mogą one nadal stanowić atrakcyjną alternatywę dla wielu inwestorów – mówi Czopek. – Do tego grona zaliczam Polskę, która pomimo znacznego odbicia nadal znajduje się w bardzo atrakcyjnej strefie wycen. Zachowanie krajowego parkietu w dużej mierze zależeć będzie od sytuacji na Wschodzie (liczę na umiarkowanie pozytywny scenariusz) oraz wyników przyszłorocznych wyborów – przypomina zarządzający. – Abstrahując od preferencji politycznych, nadzieje na zwycięstwo opozycji powinny skłonić zachodnich inwestorów do rozważenia powrotu na polski rynek – tłumaczy. Czopek przypomina, że bez zachodniego kapitału będzie trudno o napływy środków do krajowych funduszy, zaś depozyty na poziomie 7–8 proc. stanowią atrakcyjną alternatywę dla lokowania środków dla krajowych inwestorów. – Generalnie jestem dużo bardziej optymistyczny co do możliwości zarabiania na rynku akcji w 2023 r., niż miało to miejsce rok wcześniej – zaznacza.
Mniej optymizmu ma Ryszard Miodoński z Insignis FIZ. Jak mówi, główny tegoroczny strach rynków, czyli inflacja, będzie w przyszłym roku schodzić na drugi plan, choć nie wiadomo, w jakim tempie. – Będzie to jednak efekt spadku popytu i zacieśniania warunków monetarnych. Recesja z każdym dniem zbliża się coraz większymi krokami, zwłaszcza gdy największe banki centralne podnoszą stopy procentowe i zapowiadają kolejne podwyżki – mówi. Tymczasem w wycenach akcji i obligacji nie do końca widać dziś ryzyko recesji. – Analitycy stawiają głównie na tzw. miękkie lądowanie, ewentualnie jeden bądź dwa kwartały z ujemną dynamiką wzrostu PKB. Tymczasem determinacja banków centralnych w zbijaniu inflacji sprawia, że ścieżka łagodnego hamowania jest mało prawdopodobna. Stąd akcje nie wydają mi się dziś atrakcyjnie wycenione. Wiele wskazuje na to, że wchodzimy w cykl strukturalnie wyższych stóp procentowych i inflacji, a także niższego wzrostu gospodarczego na świecie, a to wymaga niskich wycen akcji – przewiduje Miodoński.