Widać, że realizuje się scenariusz negatywny. Tempo spadków jest nawet mocniejsze, niż zakładaliśmy. Odbicie z końca maja i początku czerwca jest tylko odreagowaniem. Zakładamy, że momentem cyklicznego dołka będzie przełom 2022 i 2023 r.
Akcje zachowują się słabo, rosną rentowności obligacji, mocne są surowce. Jak teraz powinna wyglądać rotacja aktywów? Warto gromadzić gotówkę i czekać na okazje?
Wojna wydłużyła hossę surowcową. A to wywarło presję na rynki wchodzące, które są bardziej wrażliwe na ceny surowców. Wcześniej konsensus zakładał szczyt inflacji na początku 2022 r., teraz zapewne będzie to czerwiec–lipiec, a może nawet przyszły rok. Z kolei szczyt inflacji może wyznaczyć dobry moment przejścia z gotówki na obligacje. Kiedy to nastąpi? Tym momentem może być zakończenie wojny w Ukrainie albo spadek notowań indeksu surowców lub żywności. Jesteśmy pomiędzy maksimum dynamiki PKB a maksimum inflacji. To faza sprzyjająca gotówce. Dynamiczna przecena akcji i obligacji (wzrost ich rentowności, czyli spadek cen) powoduje, że płynność zyskuje na znaczeniu. Mieliśmy ostatnio bardzo wysoki odczyt PKB dla Polski. Dopiero ogłoszenie słabej dynamiki gospodarki będzie sygnałem klasycznie sprzyjającym akcjom. Chyba że przecena akcji będzie tak dynamiczna, że rynek wyprzedzi dołek PKB.
Być może jest to jeszcze okres zwyżek cen wybranych surowców. Aktualnie najbardziej zmienne kategorie to ropa, gaz i żywność. Gdy one będą „zawracały", uprawdopodobni to szczyt na surowcach. Pytanie, z jakim opóźnieniem przełoży się on na szczyt inflacji.
W Polsce jest on przed nami, natomiast w USA być może został już odnotowany. Z inflacją walczy tam Fed za pomocą podwyżek stóp procentowych oraz redukując swoją sumę bilansową. Ten proces w czerwcu ruszył. Jak mocno odczują go rynki?
Jeśli chodzi o oczekiwania dotyczące stóp procentowych w USA, to na koniec roku jest to poziom 2,7 proc. Z kolei jeśli chodzi o sumę bilansową, to początkowo Fed zapowiadał redukcję o 90 mld USD miesięcznie, ale potem złagodził to o połowę (przez trzy miesiące: w czerwcu, lipcu i sierpniu). Teraz rynek sonduje, jak mocno Fed jest zdeterminowany i czy jeszcze złagodzi założenia, np. jeśli rynek akcji mocno spadnie. Sądzę, że oczekiwania inwestorów są nadmierne. Posiedzenie 15 czerwca niesie ze sobą ryzyko, że Fed podtrzyma swoje lekko jastrzębie podejście i nie złagodzi go, co może być odebrane jako zaskoczenie negatywne. Być może powiedzenie „sell in May and go away" w tym roku się sprawdzi.