Giełda może pobudzać wyobraźnię. Szczególnie ludzi, którzy nie mają o niej pojęcia lub dopiero zaczynają się nią interesować. Wydaje im się, że jest to miejsce do zarobienia fortuny w krótkim czasie. Skuszeni perspektywą wysokich stóp zwrotu zaczynają giełdową przygodę. Liczą, że niewielkie oszczędności wpłacone na rachunek inwestycyjny po kilku miesiącach pozwolą im na zakup rzeczy, na które wcześniej nie było ich stać. Czytają książki, gazety, przeglądają internet. Część jednak zamiast budować własne metody gry na giełdzie, oczekuje kilku gotowych podpowiedzi, jak inwestować. W żargonie giełdowym poszukiwanie prostej recepty gwarantującej sukces nazywane jest poszukiwaniem Świętego Graala. Często na takie "najlepsze metody" początkujący inwestorzy wydają spore pieniądze. Kupują skomplikowane programy komputerowe, które algorytmem znanym zazwyczaj tylko autorowi wyszukują akcje, które warto kupić lub sprzedać. Szybko jednak okazuje się, że tak bardzo zachwalane przez autora możliwości programu nie były warte nawet złamanego grosza. Jeżeli nabrany inwestor nie straci znacznej części gotówki, dochodzi do wniosku, że osiągnięta stopa zwrotu nie spełnia jego oczekiwań. Wtedy albo odpuszcza sobie tę zabawę, albo zwiększa poziom akceptowanego ryzyka do granic, które prędzej czy później oznaczają katastrofę.

Gdyby jednak "amatorzy" wbili sobie do głowy, że Święty Graal nie istnieje, może łatwiej byłoby im przetrwać pierwszą większą porażkę. Inwestowanie to ciężka praca. O tym, że rekordowych stóp zwrotu, czasem osiąganych na transakcjach w konkretne akcje, nie da się w długim terminie uzyskiwać na całym portfelu, świadczą wyniki najlepszych. Im udaje się osiągać roczne stopy zwrotu na poziomie kilkunastu procent. Jeżeli będziemy chcieli pokonać zawodowców, posiadających bardzo dobre wykształcenie i tak bardzo potrzebne w tym fachu doświadczenie, to będziemy musieli włożyć w to dużo pracy. Więcej będziemy musieli pracować nad sobą, niż nad opracowaniem, przynoszącej stały dochód, techniki inwestycyjnej. Z książek, gazet i internetu czerpmy pomysły, ale nie szukajmy w nich gotowych podpowiedzi. Ćwiczmy cierpliwość i dyscyplinę, pamiętajmy o zdrowym rozsądku. A zamiast pytać, "co kupić", zapytajmy, "dlaczego akurat to".

Polecana lektura:

"Psychologia inwestowania"

- Martin J. Pring