Polscy menedżerowie cenią korzyści z edukacji

W ostatnich latach kadra menedżerska coraz bardziej dba o zdobycie dobrego wykształcenia. Wśród szefów spółek na GPW nie brakuje doktorów, a nawet profesorów.

Publikacja: 09.01.2019 05:00

Polscy menedżerowie cenią korzyści z edukacji

Foto: Adobestock

Większość szefów firm, w tym spółek notowanych na GPW, wpasowuje się w edukacyjny schemat top menedżera – studia na którejś ze znanych najczęściej publicznych polskich uczelni uzupełnione niekiedy studiami podyplomowymi – w tym MBA – oraz kursami menedżerskimi.

Pokusiliśmy się jednak o wskazanie prezesów, którzy wyłamują się z tego schematu. Wśród szefów spółek notowanych na GPW, obok sporej grupy absolwentów MBA nie brakuje też doktorów, a nawet profesorów. Dodatkowe kursy i studia kończą z chęci rozwoju zawodowego i własnej satysfakcji, gdyż inwestorzy giełdowi i analitycy nie zwracają większej uwagi na wykształcenie prezesów spółek. – Dla inwestorów nie ma znaczenia, czy przychodzący do spółki menedżer jest profesorem albo ma stopień doktorski. Wprawdzie dr przed nazwiskiem dobrze wygląda na wizytówce, ale przede wszystkim liczy się doświadczenie zdobyte w dobrych firmach i znajomość branży – ocenia Marcin Materna, szef działu analiz DM Millennium.

Efekt konkurencji

Również przedstawiciele firm executive search, które rekrutują menedżerów, twierdzą, że kluczowe jest doświadczenie i umiejętności przywódcze kandydata. – Wykształcenie jest z reguły mniej istotnym elementem, ale czasem bywa wymogiem formalnym – twierdzi Andrzej Maciejewski, partner zarządzający w firmie Spencer Stuart w Polsce. Jednak w ostatnich latach jakość edukacji zaczyna mieć coraz większe znaczenie, tym bardziej że na rynek wchodzą młode pokolenia menedżerów, nierzadko wykształconych za granicą. – Na rynku pracy na najwyższych stanowiskach w zarządach nie ma rynku pracownika. Trzeba więc stale inwestować w siebie i dbać o zróżnicowane doświadczenia – twierdzi Maciej Kotowicz szef polskiego oddziału SpenglerFox. Według niego polscy menedżerowie są tego świadomi i coraz częściej inwestują w studia Executive MBA czy Advanced Management Program.

– W ostatnich latach polscy menedżerowie bardziej dbają o zdobycie dobrego wykształcenia. Widać to w ich CV poprzez często wymieniane wykształcenie uzupełniające, podyplomowe, typu Executive MBA lub inne, np. moduły przywódcze w renomowanych szkołach biznesu – potwierdza Andrzej Maciejewski. Stopnie i tytuły naukowe prezesów bywają efektem ich wcześniejszej kariery na uczelni – jak np. w przypadku Marka Dietla, prezesa GPW czy Janusza Filipiaka, założyciela i prezesa Comarchu, a także profesora zwyczajnego i doktora habilitowanego w zakresie nauk technicznych, wieloletniego profesora AGH. Tytuły profesorskie mają też Filip Grzegorczyk prezes Tauronu, doktor habilitowany prawa i profesor nadzwyczajny Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie i Sebastian Buczek, prezes Quercusa, doktor habilitowany nauk ekonomicznych i profesor SGH.

Nowy model kształcenia

Wśród szefów giełdowych firm poziomem zdobytego za granicą wykształcenia wyróżniają się też Paweł Surówka, prezes PZU i Michał Krupiński, szef Pekao.

Jak podkreśla prof. Alojzy Nowak dziekan Wydziału zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego, współcześni top menedżerowie są już nie tylko prezesami największych korporacji, ale stają się także w znacznej mierze politykami gospodarczymi. A to wymaga w pewnym sensie zmiany paradygmatu kształcenia menedżerskiego. Nie wystarczy już być tylko znakomicie technicznie przygotowanym menedżerem, ale trzeba też posiadać szeroką wiedzę z zakresu polityki, historii, socjologii, psychologii i kultury biznesu.

Firmy
Benefit Systems wyemituje do 1 mln obligacji
Firmy
Zapraszamy do rozmów Orlen, Energę i Ministerstwo Aktywów Państwowych
Firmy
Benefit odrabia poranne zniżki po wynikach
Firmy
KGHM i PZU. Czyli które spółki trzymają się dziś mocno
Firmy
Fundusze private equity zapowiadają inwestycje
Firmy
Arctic Paper liczy na lepsze wyniki w 2025 r.